- We wtorek strzały padły w kierunku pustego punktu rekrutacyjnego Marines w Chantilly w Wirginii. Wcześniej ostrzelane zostały Pentagon a w połowie października strzały padły po raz pierwszy w kierunku Muzeum Marines. Piątkowy incydent to już drugie tego typu zdarzenie na terenie tego obiektu. Kule ponownie utkwiły w zewnętrznej elewacji budynku. Testy balistyczne wykonane przez specjalistów z FBI wykazały, że w trzech wcześniejszych przypadkach wykorzystana została ta sama broń. Śledczy podejrzewają, że piątkowy incydent to dzieło tej samej osoby. We wszystkich trzech przypadkach do incydentów doszło w nocy, bez udziału świadków. Do tej pory nie udało się ustalić właściciela broni. Pełniący obowiązki dyrektora Biura FBI w Waszyngtonie John Perren poinformował w piątek, że śledczy zakładają iż we wszystkich czterech przypadkach sprawcą jest osoba chowająca urazę w stosunku do oddziałów Marines. Snajperowi nie chodzi jednak o żołnierzy lecz o samą instytucję. Napastnik nie chciał według śledczych nikogo zranić. Zanim otworzył ogień upewnił się że w pobliżu budynków nie ma żołnierzy ani cywilów. Perren przyznał, że nie wykluczone jest iż snajper służył kiedyś w Marines i zaapelował aby napastnik oddał się w ręce organów ścigania. Zobacz też: Wojskowe budynki ostrzelane z tej samej broni MNP (ABC) Copyright ©2010 4NEWSMEDIA. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Muzeum Marines znów ostrzelane
Po raz czwarty w ciągu ostatnich dwóch tygodni w kierunku wojskowych budynków na wschodnim wybrzeży padły strzały. Tym razem celem niezidentyfikowanego snajpera było ponownie Narodowe Muzeum Marynarki Wojennej na przedmieściach Waszyngtonu. Podobnie jak w przypadku trzech wcześniejszych incydentów nikt nie został ranny, a strzały padły w nocy. Według FBI wszystko wskazuje na to, że sprawcą jest ta sama osoba.
- 10/30/2010 04:40 PM
Po raz czwarty w ciągu ostatnich dwóch tygodni w kierunku wojskowych budynków na wschodnim wybrzeży padły strzały. Tym razem celem niezidentyfikowanego snajpera było ponownie Narodowe Muzeum Marynarki Wojennej na przedmieściach Waszyngtonu. Podobnie jak w przypadku trzech wcześniejszych incydentów nikt nie został ranny, a strzały padły w nocy. Według FBI wszystko wskazuje na to, że sprawcą jest ta sama osoba.
Reklama








