Pracownicy sieci restauracji szybkiej obsługi McDonald's w 19 amerykańskich miastach zwrócili się do agencji bezpieczeństwa i higieny pracy OSHA o sprawdzenie ich miejsc pracy w zakresie bezpieczeństwa. Zatrudnieni powołują się na dużą liczbę wypadków spowodowanych brakiem szkoleń i sprzętu zabezpieczającego.
Najnowsza skarga jest ostatnią z całej serii działań prawnych podejmowanych przez związki zawodowe z zamiaram uzyskania wyższych płac i lepszych warunków pracy zatrudnionych.
Rzecznik OSHA, Scott Allen oświadczył, iż agencja prowadzi w kilku stanach dochodzenia wobec zarzutów stawianych McDonald'sowi. - Wszystkie skargi są traktowane poważnie i każda z nich skutkuje rozpoczęciem dochodzenia - wyjaśnia Allen.
W oficjalnym komunikacie dyrekcja McDonald's zapewnia, że franczyzobiorcy "dążą do zapewnienia bezpiecznych warunków pracy zatrudnionym we wszystkich 14 tys. restauracji McDonald's w Stanach Zjednocznych". Przypomina, iż "wszystkie stawiane zarzuty są drobiazgowo rozpatrywane". Podkreśla przy tym, że zarzuty stanowią część szerszej strategii prowadzonej przez aktywistów związkowych z zamiarem zdobycia reklamy medialnej.
Z przedstawionych dokumentów wynika, że jedną ze skarg złożył pracownik restauracji w Nowym Orleanie, który doznał obrażeń podczas filtrowania tłuszczu. Zatrudniony twierdzi, że do wypadku by nie doszło, gdyby przeszedł odpowiednie szkolenie oraz dysponował odpowiednim sprzętem. Inny przypadek miał miejsce w Filadelfii, gdy zatrudniony doznał poparzeń sięgając po gorącą tacę z ciastkami. Jednocześnie otrzymał radę menedżera, by rany posmarował majonezem.
Pracownicy sieci McDonald's utrzymują, że braki personelu oraz szybkie tempo pracy przyczyniają się w poważnym stopniu do wypadków, a osobom, które doznały obrażeń firma nie oferuje odpowiedniego leczenia. (ak)
fot.Justin Lane/EPA
Reklama








