Dwuletni chłopiec został wciągnięty do wody przez aligatora w pobliżu eleganckiego kurortu w kompleksie rekreacyjno-rozrywkowym Disney World w Orlando na Florydzie. Do zdarzenia doszło 14 czerwca wieczorem. Następnego dnia wciąż poszukiwano dziecka. Zdaniem lokalnych organów ścigania i służb kontroli zwierząt, dwulatek nie mógł przeżyć ataku aligatora. Wczesnym popołudniem w środę znaleziono ciało dziecka i wszczęto postępowanie mające na celu identyfikację zwłok.
Jak poinformował szeryf powiatu Orange Jerry Demings, pięcioosobowa rodzina z Nebraski, przebywająca w Disney World na wakacjach, spędzała wspólnie czas nad sztucznym jeziorem Seven Seas Lagoons, gdy około godz. 21 aligator wciągnął chłopca do wody i zniknął z ofiarą w toni. Zrozpaczony ojciec próbował ratować dziecko, ale jego wysiłki okazały się bezskuteczne.
Po tragicznym wypadku plaże nad jeziorem Seven Seas Lagoon zostały zamknięte, a służby kontroli zwierząt schwytały pięć aligatorów. Gady zostaną zabite, a ich wnętrzności miały być zbadane pod kątem obecności ludzkich szczątków. Na razie nie wiadomo jak służby postąpią po znalezieniu zwłok dziecka.
Znajdujące się na terenie kurortu rozlewisko Seven Seas Lagoon zajmuje obszar 200 akrów, a jego głębokość wynosi około 14 stóp (ok. 4,27 m). Jest ono połączone kanałami z innymi zbiornikami wodnymi, znajdującymi się na terenie Disney World.
Jak podaje komisja ds. ochrony przyrody na Florydzie (Florida Fish and Wildlife Conservation Commission) od 1973 r. w tym stanie odnotowano 23 śmiertelne ataki aligatorów na ludzi; wśród ofiar było ośmioro dzieci w wieku od 2 do 16 lat.
(ao)








