Conrad Murray winny śmierci Michaela Jacksona
Doktor Conrad Murray jest winny nieumślnego spowodowania śmierci Michaela Jacksona – taki werdykt wydała w poniedziałek ława przysięgłych sądu w Los Angeles. Siedmiu mężczyzn i pięć kobiet uznało, że lekarz 25 czerwca 2009 roku podał muzykowi śmiertelną dawkę propofolu.
Reklama
- 11/07/2011 09:40 PM
Doktor Conrad Murray jest winny nieumślnego spowodowania śmierci Michaela Jacksona – taki werdykt wydała w poniedziałek ława przysięgłych sądu w Los Angeles. Siedmiu mężczyzn i pięć kobiet uznało, że lekarz 25 czerwca 2009 roku podał muzykowi śmiertelną dawkę propofolu.
Conrad Murray ogłoszenie wyroku przyjął z kamienną twarzą. Po zakończeniu posiedzenia został w kajdankach wyprowadzony z sali do aresztu. Sędzia nie zgodził się na jego wypuszczenie za kaucją i uznał, że "należy chronić pacjentów, przed ludźmi jego pokroju". Murray automatycznie stracił prawo wykonywania zawodu.
58-letniemu lekarzowi, który nie przyznawał się do winy grozi kara czterech lat więzienia. Wyrok zapadł w drugim dniu obrad ławników. Na sali sądowej obecni byli członkowie rodziny zmarłego artysty.
Przed sądem w Los Angeles, gdzie toczył się proces, zebrały się tłumy fanów króla pop, którzy w napięciu oczekiwali na ogłoszenie werdyktu.
W skład ławy przysięgłych wchodziło siedmiu mężczyzn i pięć kobiet. Obrady sędziowie przysięgli rozpoczęli w piątek, po otrzymaniu ostatnich sądowych instrukcji. Werdykt ławnicy uzgodnili już w poniedziałek rano.
Zobacz: Lekarz Michaela Jacksona nie przyznaje się do winy
Proces lekarza toczył się przed sądem w Los Angeles przez sześć tygodni. W tym czasie prokuratura i obrona przesłuchały kilkudziesięciu świadków i ekspertów. W mowie końcowej w czwartek prokurator David Walgren przekonywał, że Conrad Murray jest pozbawionym skrupułów człowiekiem, dla którego własne korzyści są ważniejsze niż życie jego pacjenta. Walgren mówił, że liczne dowody rzeczowe i zeznania świadków nie pozostawiają wątpliwości, że to Murray podał Michaelowi Jacksonowi zabójczą dawkę silnego leku usypiającego, propofolu.
Adwokaci lekarza od początku procesu przekonywali, że Jackson sam wstrzyknął sobie śmiertelną dawkę leku. Obrońca Ed Chernoff podważał także wiarygodność najważniejszych świadków oskarżenia, w tym ochroniarza Jacksona Alberto Alvareza, który zeznał, że Murray kazał mu ukryć przed przybyciem pogotowia fiolki z lekami, znajdujące się w sypialni piosenkarza.
Lekarz piosenkarza, który zmarł w czerwcu 2009 roku, w czasie procesu odmówił składania zeznań. Conrad Murray utrzymywał, że jest niewinny. Grożą mu cztery lata pozbawienia wolności.
Zobacz: Lekarz Jacksona usiłował ukryć obciążające go dowody
mp
Reklama
Reklama