Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
poniedziałek, 8 grudnia 2025 12:35
Reklama KD Market

Standing Rock – pat nad rurą



Po jednej stronie stoją Indianie, ekolodzy i różnej maści aktywiści – ich oręż to tradycyjne pieśni, modlitwy i bierny opór. Po drugiej – gigant naftowy, którego interesów broni uzbrojona po zęby policja i gwardia narodowa. Konflikt w indiańskim rezerwacie Standing Rock dotyczy nie tylko czystej wody, to zderzenie tradycji z nowoczesnością i moralności z bezdusznym wyrachowaniem kapitalizmu.

„Mni Waconi” w języku Siuksów oznacza „woda jest życiem”. Indianie wierzą, że woda jest krwią pramatki Ziemi, a jej zanieczyszczenie to świętokradztwo. Na mniej mistycznym, czysto ludzkim poziomie chcą pić wodę czystą, a nie zanieczyszczoną ropą z łupek. W Północnej Dakocie, na terenach, gdzie położony jest rezerwat Standing Rock, Siuksowie mieszkają od tysięcy lat. Tu chowają zmarłych, tu znajdują się ich miejsca kultu i święte ziemie. W 2006 roku w Północnej Dakocie ruszyło wydobycie ropy i gazu łupkowego, a koncern naftowy Energy Transfer Partners (ETP) podjął decyzję o budowie 1170-milowego rurociągu transportującego ropę przez cztery stany: obydwie Dakoty, Iowę, do Illinois. W 2007 roku Indianie uzyskali stanowe gwarancje, według których rurociąg Dakota Access Pipeline Project (DAPL) miał biec poza granicami rezerwatu. Pierwotnie plan budowy rurociągu zakładał, że przetnie on tereny zamieszkałe w 90 proc. przez białych, ale mieszkańcy miasteczka Bismarck skutecznie zaprotestowali. Dopiero wtedy ETP i prowadząca budowę Army Corps of Engineers zdecydowały, że wbrew gwarancjom danym Siuksom, puszczą rurociąg przez ich święte ziemie. Naturalną przeszkodą dla DAPL jest rzeka Cannon, dopływ Missouri, z której w wodę pitną zaopatruje się 17 milionów ludzi, w tym Siuksowie. Rura o średnicy 30 cali ma przebiegać pod dnem rzeki, ale Indianie obawiają się, że dojdzie do wycieku i skażenia wody.



Solidarność Indian

Budowa rurociągu ruszyła w 2014 roku, wzbudzając wiele protestów, m.in. farmerów w Iowa, którzy nie chcieli zgodzić się na przeprowadzenie rurociągu przez tereny ich farm. Siuksowie twierdzą, że stan wydał koncernowi pozwolenia na budowę rurociągu bez wymaganych przez prawo konsultacji społecznych, odpowiedniego zbadania poziomu zagrożenia ekologicznego i wbrew podpisanej przez USA rezolucji ONZ o prawach rdzennych mieszkańców.

Protest w Standing Rock rozpoczął się od reakcji młodzieżowej rady plemiennej, której członkowie wybrali się do Waszyngtonu i Nowego Jorku. Ich starania, petycje i protesty rozbiły się o mur ignorancji władz federalnych i korporacyjnych, i nie przyniosły żadnych skutków. W kwietniu 2016 r. buldożery wjechały na tereny indiańskiego rezerwatu. Czekała na nie grupa protestujących Indian, którzy przybyli do Standing Rock na wezwanie Ladonny Allard, aktywistki z plemienia Siuksów, matki mężczyzny pochowanego na terenach planowanego rurociągu.

Kobieta nagrała w pokoju hotelowym wezwanie, które upubliczniła w mediach społecznościowych. „Wzywam was, przyjedźcie i stańcie z nami w obronie naszej ziemi” – mówiła, a jej apel spotkał się z bezprecedensowym w rozmiarach odzewem. Do Standing Rock zaczęli przyjeżdżać rdzenni Amerykanie z całego kraju, a poparcie dla protestu Siuksów wyraziło, po raz pierwszy w historii, blisko 300 indiańskich plemion. Nad brzegiem rzeki Cannon powstał obóz wigwamów i namiotów – Sacred Stone Camp, w którym w szczytowym momencie zamieszkało 7 tys. osób: Indian, białych, Latynosów, Afroamerykanów, ekologów, społeczników, antykapitalistów, przeciwników globalizacji. Zrobiło się kolorowo i wieloetnicznie, a protest przyciągnął uwagę użytkowników mediów społecznościowych, choć przez pierwsze miesiące wiadomości na jego temat próżno było szukać w mainstreamowych mediach.



Gumowe kule i armatki wodne

Od samego początku policja i zatrudnieni przez inwestora ochroniarze wykazywali się bezwzględnością i brutalnością. Protestujący byli bici pałkami, szczuci psami, obrzucani granatami hukowymi i spryskiwani gazem łzawiącym. Relacje świadków mówią o nieludzkim traktowaniu aresztowanych, którzy przetrzymywani byli w celach rozmiarami przypominających psie budy, z numerami napisanymi na skórze czarnym flamastrem. Do eskalacji przemocy dochodziło wielokrotnie, ale policyjny atak przeprowadzony w nocy z 20 na 21 listopada był najbrutalniejszy. Protestujący – około 400 osób – chcieli usunąć ze stanowej drogi wraki samochodów, by udrożnić przejazd i ułatwić pojazdom służb ratowniczych wjazd na teren koczowiska. Policja uznała próbę rozebrania barykady za atak na ich pozycje. Użyła gazu łzawiącego, granatów hukowych i broni gładkolufowej. W stronę tłumu skierowano armatki wodne, pomimo że temperatura powietrza wynosiła 23 stopnie Fahrenheita (-5 stopni Celsjusza). W zamieszkach rany od gumowych kul odniosło ponad 150 osób i jeden policjant, który został trafiony kamieniem. Ranni oraz przemoczeni i narażeni na wyziębienie protestujący byli przewożeni do budynku szkoły znajdującej się w głębi rezerwatu. Tym razem amerykańskie media zareagowały na wydarzenia w Standing Rock i opisały brutalność policji. Nazajutrz po zamieszkach biuro lokalnego szeryfa wydało oświadczenie, w którym użycie armatek wodnych wytłumaczono zamiarem… gaszenia rozpalanych przez protestujących ognisk, a użycie broni – wyjątkowo agresywnym zachowaniem demonstrantów. Nie potwierdzają tego nagrania wideo.



Banki nie popuszczą

Indianie i aktywiści protestujący w Standing Rock od początku podkreślają, że ich akcja ma na celu ochronę wody przed zanieczyszczeniem. Podkreślają, że nie chodzi im o rasizm, dyskryminację indiańskiej mniejszości etnicznej ani zwrócenie uwagi na społeczne problemy, z którymi borykają się Indianie. Mówią, że bronią czystej wody dla siebie i przyszłych pokoleń wszystkich mieszkańców Północnej Dakoty. Indianie mają rację, nie o ich prawa i zdrowie toczy się tu walka, a o ogromne pieniądze. DAPL jest prawie ukończony, a inwestycja przekroczyła dotychczas 10 miliardów dolarów. Budowę rurociągu sfinansowały pożyczki udzielone przez 38 banków, które liczą na jak najszybsze ich spłacanie. ETP nie może już pozwolić sobie na opóźnienia spowodowane buntem Indian. Jeśli nie dotrzyma terminów i w styczniu 2017 r. rurociągiem nie popłynie ropa, może stracić kontrahentów i poniesie straty mogące sięgnąć nawet 1,4 miliarda dol. rocznie.

Energy Transfer Partners twierdzi, że transport ropy rurociągiem jest bezpieczniejszy dla środowiska naturalnego niż przewożenie jej cysternami. Zapewnia też, że zminimalizuje ryzyko wycieku, ale Indianie nie wierzą w te zapewnienia, argumentując, że przeciwko ETP procesy sądowe dotyczące zanieczyszczania środowiska toczą się w czterech stanach, a do ostatniego groźnego wycieku doszło zaledwie kilka tygodni temu w Pensylwanii.

Pat nad rzeką Cannon trwa, napięcie rośnie. Protestujący mają nadzieję, że trasa rurociągu zostanie zmieniona, ominie rzekę i ich święte ziemie, a społeczny sprzeciw okaże się równie skuteczny jak w przypadku rurociągu Keystone XL, którego budowa została wstrzymana. Jednak reakcja władz na szczeblu stanowym i federalnym raczej nie pozostawia złudzeń. Indianom pozostaną prawdopodobnie modły i śpiewy w intencji tego, by nie doszło do wycieku.

Grzegorz Dziedzic

[email protected]



Protest w Chicago

Zdjęcia Tannen Maury/EPA





Protest w Waszyngtonie

Zdjęcia Shawn Thew/EPA


83 protesters arrested along the Dakota Access Pipeline construction site, North Dakota

83 protesters arrested along the Dakota Access Pipeline construction site, North Dakota

83 protesters arrested along the Dakota Access Pipeline construction site, North Dakota

83 protesters arrested along the Dakota Access Pipeline construction site, North Dakota

epa05598695 A handout picture made available by the Morton County Sheriff's Department shows protesters during a demonstration against the North Dakota oil pipeline project, along the Dakota Access Pipeline construction site, in Morton County, North Dakota, USA, 22 October 2016. Around 300 protesters trespassed on private property along the Dakota Access Pipeline right of way, authorities said. 83 demonstrators were arrested on criminal trespass charges and for engaging in a riot, media reported quoting the police. EPA/MORTON COUNTY SHERIFF'S DEPARTMENT -- BEST QUALITY AVAILABLE -- HANDOUT EDITORIAL USE ONLY

Oil pipeline protest in Morton County, North Dakota

Oil pipeline protest in Morton County, North Dakota

epa05640692 A handout picture made available by the Morton County Sheriff's Department shows law enforcement officers involved in an ongoing riot with protesters on the Backwater Bridge, north of a protest camp in Morton County, North Dakota, USA, 20 November 2016. According to the police, some estimated 400 protesters attempted to breach the bridge, which was blocked since late October, near the site of the Dakota Access Pipeline, north on highway 1806. EPA/MORTON COUNTY SHERIFF'S DEPARTMENT / HANDOUT -- BEST QUALITY AVAILABLE -- HANDOUT EDITORIAL USE ONLY

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama