W Ameryce wygrana jest szczególnie istotna. Świadczy o statusie społecznym. Jednak w przeciwieństwie do kraju nad Wisłą wygrana nie budzi tu zazdrości. Budzi respekt. Ludzie, którzy do czegoś doszli są wzorem dla innych. Nie pali im się domu, lub stodoły, ale pisze o nich książki, które są z kolei rozchwytywane przez innych, żądnych sukcesu ludzi.
W USA oprócz wygranej, liczy się coś jeszcze – historia. Ważne, żeby wygrany ją miał. Coś co spowodowało, że nie było mu kiedyś łatwo, przebrnął jednak trudy losu i dziś jest innym człowiekiem. Tacy ludzie są tu szczególnie doceniani. Syn, który przejął firmę ojca, nie ma takiego szacunku jak ten, kto przez kilkanaście lat piął się po szczeblach kariery zaczynając jako sprzątacz. Chorzy, którzy nie poddali się chorobie i walczyli do końca, żeby być zdrowym, dziś są wielcy. Tacy ludzie to bohaterowie własnego losu. Wszyscy ci, którzy przyjechali tu mając 200 dolarów w kieszeni i dzisiaj są kimś, są bohaterami. Ważne jednak, żeby nie zapominać o tym, że kiedyś miało się tylko 200 dolarów.
Bohaterowie są więc wśród nas. Nie muszą chować swojej twarzy pod maską, lub zakładać majtek na spodnie, żeby ktoś na ich widok krzyczał z zachwytu. Oni nie są rozpoznawani przez miliony. Być może jest to ktoś, kogo mijałeś dzisiaj na ulicy. Ktoś tobie zupełnie obcy. Jednak, jeżeli poznasz jego historię to przekonasz się, że ten ktoś nosi pod ubraniem kostium, uszyty latami przez życie, a na piersi małymi literami będzie wyszyte – bohater.
Rafał Muskała