W inauguracyjnym meczu nowego sezonu NFL futboliści Chicago Bears przegrali na Soldier Field z Atlantą Falcons 17:23. Finalista tegorocznego Super Bowl wygrał w Chicago po raz pierwszy od 34 lat.
Pierwsze punkty zdobyli kopacze. Prowadzenie dla Falcons zdobył Matt Bryant z 48 jardów. Jeszcze większym wyczynem popisał się Connor Barth, który wyrównał na 3:3 kopnięciem z 54 jardów, co było jego rekordem życiowym.
Później dwoma przyłożeniami popisali się biegacze. Devonta Freeman wyprowadził gości na prowadzenie 10:3, ale na 14 sekund przed końcem pierwszej połowy Jordan Howard wyrównał stan meczu.
W trzeciej kwarcie Bryant kopnięciem z 28 jardów dał ponowne prowadzenie Falcons, a Matt Ryan na początku ostatniej odsłony, akcją, w wyniku której Austin Hooper zdobył przyłożenie, potwierdził, że MVP ubiegłego sezonu trafiło w godne ręce.
Wydawało się, że dziesięciopunktowa przewaga pozwoli gościom na spokojne utrzymanie zwycięstwa. Jednak debiutujący Mike Glennon, który przejął stery rozgrywania po Jayu Cutlerze, pozbył się zachowawczej postawy z trzech pierwszych ćwiartek i celnym podaniem umożliwił Tarikowi Cohenowi zdobyć przyłożenie, zmniejszające deficyt do trzech punktów. Wprawdzie Bryant ponownie celnym trafieniem z 37 jardów podwyższył przewagę do sześciu punktów, ale prawie trzy i pół minuty, które pozostały do końca, pozwalały mieć nadzieję na niespodziewane rozstrzygnięcie. Było blisko, ale jeszcze nie tym razem. Coraz pewniejszy Glennon udanymi zagraniami podciągnął końcową akcję na 20 jard i gdyby Howard nie upuścił piłki, a Josh Bellamy i Zach Miller ją złapali, to sensacja stałaby się faktem. Ostatecznie rozgrywający Bears przy czwartej próbie został powalony przez Brooksa Reeda, dzięki czemu Falcons mogli cieszyć się ze zwycięstwa na Soldier Field po raz pierwszy od 34 lat.
Dariusz Cisowski
Reklama








