Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama KD Market

"Mega ściema", czyli tak zyskuje się rozgłos

Od kilku dni obserwujemy jak Mirlande Wilson wodzi za nos całą Amerykę. 37-letnia pracownica McDonalda twierdz, że jest w posiadaniu jednego z trzech szczęśliwych losów loterii Mega Millions. Wilson zwołuje i odwołuje konferencje prasowe, udziela wywiadów. Jednak nawet jej prawnik przyznaje, że „szczęśliwy los” być może nie istnieje.
Od kilku dni obserwujemy jak Mirlande Wilson wodzi za nos całą Amerykę. 37-letnia pracownica sieci McDonalds twierdz, że jest w posiadaniu jednego z trzech szczęśliwych losów loterii Mega Millions. Wilson zwołuje i odwołuje konferencje prasowe, udziela wywiadów. Jednak nawet jej prawnik przyznaje, że „szczęśliwy los” być może wcale nie istnieje.  O 37-letniej, samotnej matce siedmiorga dzieci głośno zrobiło się już w dzień po ubiegłotygodniowym losowaniu Mega Millions, w którym do wygrania było 656 milionów dolarów. Szczęśliwe losy sprzedane zostały w stanach Illinois, Kentucky i Maryland. Do dziś nikt nie wie kim są szczęśliwcy, którzy dostaną po ok. 218 milionów dolarów (przed odliczeniem podatków). Z jednym wyjątkiem. Mirlande Wilson z Maryland twierdzi, że jest w posiadaniu szczęśliwego losu. Najpierw wyznała, że kupiła go sama, potem, że kupon nabyła dla niej znajoma. Zobacz także: Maryland. Zamieszanie wokół wygranej w Mega Millions Do dziś jednak nikt tego kuponu nie widział. Wynajęty przez pannę Wilson prawnik, przyznał, że nie może z całą pewnością potwierdzić, że jego klientka rzeczywiście szczęśliwy los posiada. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że podziału wygranej domagają się współpracownicy 37-latki. Wilson dołożyła się bowiem do puli 15 losów jakie wspólnie kupili pracownicy McDonalda, i którzy planowali podzielić się wygraną. Pochodząca z Haiti Mirlande Wilson nie tylko nie ma zamiaru z nikim dzielić się pieniędzmi, ale także wydaje sie znakomicie bawić zainteresowaniem jaki wzbudziła jej historia. Kobieta, która przed kilkoma dniami mówiła, że jest „przerażona” i „oszołomiona” wygraną, w środę zwołała konferencję prasową ... tylko po to, by ją odwołać i tłumy dziennikarzy odesłać z kwitkiem. Wynajęty przez Wilson prawnik stanowczo odrzucił twierdzenia rozczarowanych reporterów, którzy zarzucili Wilson, że wodzi ich za nos, by mieć swoje „pięć minut sławy” . „To szaleństwo musi się skończyć, ona i jej dzieci chcą powrócić do normalnego życia” -oświadczył Edward Smith, który od środy reprezentuje Wilson. O ile jeszcze w niedzielę, ktoś mógłby uwierzyć w historię o wygranej, to po kilku dniach medialnych popisów Mirlandy Wilson wątpliwości mają jej znajomi, prawnik i przedstawiciele loterii Mega Millions. Najpierw Wilson twierdziła, że wgrała, potem że „wydaje jej się, że wygrała”, następnie „że ukryła los” – w domu, w McDonaldzie, w nieznanej lokalizacji”. Ostatnio stwierdziła, że nie jest pewna że wygrała, bo nie sprawdziła numerów. Konsekwentnie jednak odmawia pokazania komukolwiek szczęśliwego losu, który rzekomo posiada. I choć wiele wskazuje na to, że pannie Wilson nie będzie można pogratulować wygranej w Mega Millions, to już teraz gratulacje należą się jej za „mega ściemę” jako zaserwowała w ostatnich dniach Ameryce. Z niecierpliwością czekamy na finał! Magdalena Pantelis
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

ReklamaDazzling Dentistry Inc; Małgorzata Radziszewski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama