Ukradziony iPhone zidentyfikował złodzieja
Katy McCaffrey skradziono telefon komórkowy w kwietniu podczas wakacyjnego rejsu statkiem należącym do linii Disney Cruise. Program zainstalowany w iPhone zaczął przesyłać zdjęcia robione przez złodzieja do internetowej bazy zdjęć pani McCaffrey. Okazało się, że to pracownik statku okradł pasażerkę i nieświadomie się ujawnił...
- 05/26/2012 10:30 PM
Katy McCaffrey skradziono telefon komórkowy w kwietniu podczas wakacyjnego rejsu statkiem należącym do linii Disney Cruise. Program zainstalowany w iPhone zaczął przesyłać zdjęcia robione przez złodzieja do internetowej bazy zdjęć pani McCaffrey. Okazało się, że to pracownik statku okradł pasażerkę i nieświadomie się ujawnił.
Właścicielce iPhone'a nie zabrakło poczucia humoru. W chwili, kiedy zaczęła dostawać na swoje konto zdjęcia robione przez niejakiego Nelsona, założyła specjalny profil na Facebooku tytułując go: "Przygody skradzionego iPhone'a" i zaczęła umieszczać napływające fotografie z zabawnymi podpisami typu: "Oto piękny zachód słońca uchwycony przez Nelsona moim skradzionym iPhonem".
Po upublicznieniu zdjęć kobieta skontaktowała się z rejsową linią i przesłała link do profilu na Facebooku. Według oświadczenia, które nadeszło z linii Nelson już został zwolniony z pracy, wszczęto dochodzenie w sprawie, a pani McCaffrey cierpliwie czeka zarówno na zwrot telefonu, jak i na rekompensatę w formie bezpłatnych wakacji na statku.
Jak cennym nabytkiem jest telefon komórkowy pokazuje także inna historia, tym razem z Berkeley w Kalifornii. Szef tamtejszej policji Michael Meehan oddelegował dziesięciu podległych mu oficerów do poszukiwania skradzionego w styczniu telefonu syna. Detektywi przez kilka godzin próbowali znaleźć urządzenie należące do licealisty, emitujące sygnał ułatwiający jego namierzenie. Misja zakończyła się jednak niepowodzeniem.
Komendant mimo wszystko zapłacił swoim pracownikom nadgodziny i "przeoczył" udokumentowanie tych poszukiwań. Sprawa wyszła jednak na jaw przed paroma dniami i od tego czasu komendant musi się z niej tłumaczyć zarówno przed swoimi przełożonymi, władzami miasta, jak i przed lokalnymi mediami. Zaś policja w Berkeley ma pełne ręce roboty, bowiem mieszkańcy domagają się takich samych czynności dochodzeniowo-śledczych w przypadku skradzionych urządzeń elektronicznych. Na razie z kasy Berkeley wyasygnowano 25 tys. dol. na dochodzenie w sprawie.
Naszym zdaniem komendant próbował ukryć sprawę tylko dlatego, że jego podwładnym nie udało się odnaleźć zaginionego telefonu.
tz
Reklama








