Celem Janusza Krężeloka w środowym biegu sprinterskim w Pragelato było poprawienie najlepszego wyniku uzyskanego w tej konkurencji podczas zimowych igrzysk olimpijskich - cztery lata temu w Salt Lake City 31-letni zawodnik był dziewiąty. Tym razem zakończył rywalizację na 19. miejscu.
"Mogło być lepiej. Na początku trzymałem się z tyłu stawki. Zaatakować chciałem po połowie dystansu na podbiegu. Miałem po prawej stronie miejsce na minięcie Włocha Lorisa Frasnelliego. Kiedy zorientował się co się dzieje najechał mi na narty i zepchnął na płot. To mnie zupełnie wytrąciło z rytmu i straciłem sporo do rywali" - opowiadał po starcie Krężelok.
"Protest chyba nie ma sensu. Po pierwsze to Włoch, a po drugie nie wiadomo czy incydent zarejestrowały kamery. Jeżeli sprawy nie dałoby się rozstrzygnąć - byłoby moje słowo przeciwko jego. W sprincie jest kontakt z przeciwnikiem, walka na łokcie, ale są pewne zasady gry. Ja zachowuję się na trasie fair play" - dodał biegacz AZS AWF Katowice, który w ubiegłym roku na mistrzostwach świata w Oberstdorfie zajął w sprincie siódme miejsce.
Dla Krężeloka turyńskie igrzyska już się skończyły. środowy start był dla niego jednocześnie pożegnaniem z ZIO.
"Dzisiaj wylatuję do Polski. Zostaje niedosyt. W sztafecie sprinterskiej powinno być lepiej, ale przez chorobę kolegi Kreczmera straciliśmy szansę na lepsze miejsce. Start się nie udał, chociaż siódme miejsce nie jest najgorsze. Akurat w tej konkurencji poprawiliśmy wynik z Salt Lake City. Indywidualnie nie mogę być zadowolony, formę miałem na więcej" - powiedział biegacz.
"Ten sezon zakończę z biegu. Zostało już niewiele Pucharów świata. Do przyszłego sezonu jeszcze przygotuję się z pełnym zaangażowaniem, a po przyszłorocznych mistrzostwach świata pewnie zakończę karierę" - dodał Krężelok.








