Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
środa, 11 czerwca 2025 21:31

PG skierował do Sejmu wniosek o uchylenie Ziobrze immunitetu w związku z karą porządkową aresztu

Prokurator generalny Adam Bodnar skierował we wtorek wniosek sejmowej komisji śledczej ds. Pegasusa o uchylenie immunitetu posłowi Zbigniewowi Ziobrze (PiS) w związku z karą porządkową 30 dni aresztu - powiedziała PAP rzeczniczka prasowa PG prok. Anna Adamiak.
Reklama
PG skierował do Sejmu wniosek o uchylenie Ziobrze immunitetu w związku z karą porządkową aresztu
Zbigniew Ziobro

Autor: Jacek Szydlowski / Forum

Sejmowa komisja śledcza w piątek o godz. 10.30 miała rozpocząć przesłuchanie byłego ministra sprawiedliwości prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry, na które w związku z decyzją warszawskiego sądu okręgowego, b. minister miał zostać doprowadzony przez policję. Ta jednak nie zastała Ziobry w jego domu w Jeruzalu, ani w jego warszawskim mieszkaniu. Po godzinie 9.00 b. minister udzielał wywiadu na żywo w siedzibie Telewizji Republika. O godz. 10:30 Ziobro opuścił siedzibę stacji i oddał się do dyspozycji policji, która przewiozła go do Sejmu.

ReklamaUbezpieczenie zdrowotne dla seniorów Medicare

Na posiedzenie komisji policja doprowadziła Ziobę po godz. 10.30, co przez komisję ds. Pegasusa zostało uznane za nieskuteczne. W związku z tym jej członkowie przegłosowali uchwałę o zwrócenie się do prokuratora generalnego Adama Bodnara o wystąpienie do Sejmu z wnioskiem o wyrażenie zgody na zastosowanie wobec Ziobry kary porządkowej aresztu na okres 30 dni.

Ziobro stwierdził w piątek, że komisję "obleciał strach". "Drodzy państwo, przez całą noc jechałem tu dzisiaj do Polski, by spotkać się, jak się domyślam, z tą tak zwaną nielegalną komisją do spraw Pegasusa. A tu się okazało, że Donald Tusk znowu okazał się być miękiszonem i zgniecionym naleśnikiem" - mówił w piątek Ziobro. Dodał, że członkowie komisji "przez tyle miesięcy przebierali nogami i wielokrotnie wzywali go do stawienia się przed tą komisją".

W poniedziałek rzeczniczka PG Anna Adamiak poinformowała, że wniosek komisji wpłynął do prokuratury. We wtorek przekazała, że prokurator generalny skierował go do Sejmu.

Wniosek o areszt wobec b. ministra komentował w niedzielę marszałek Sejmu Szymon Hołownia. Jak mówił, "cena niepoczekania na pana Ziobrę tych 10 minut, to będzie kilka tygodni, jeśli nie - mam nadzieję - kilka miesięcy, kiedy ten serial będzie kontynuowany". Dodał, że cała procedura ew. aresztowania byłego ministra może z kolei zająć "tygodnie, jeśli nie miesiące". "Uważam, że te 10 minut nie zrobiłoby różnicy. Rozumiem obawy komisji, bo pewnie Ziobro kontynuowałby swój cyrk i nie doszłoby nawet do złożenia przyrzeczenia, bo on, jak twierdzi, tej komisji nie uznaje. Ale jeśli komisja była przygotowana, to przez kilka godzin mogłaby pana Ziobrę skonfrontować z prawem i sprawiedliwością i to komisja powinna zrobić" - podkreślił Hołownia.

Finalnie Ziobro został doprowadzony przed salę, w której obradowała komisja, ale znalazł się tam już po zakończeniu jej posiedzenia. W rozmowie z dziennikarzami były szef MS powtórzył, że gdyby dobrowolnie pojawił się na posiedzeniu, pogwałciłby prawo. "Nigdy nie powiedziałem, że stawię się dobrowolnie" - powiedział. Podkreślił jednak, że specjalnie przyjechał do Warszawy z Brukseli i przekonywał, że dotarł o czasie. "Państwo, kiedy dowiedzieli się, że jestem, uciekli, zbiegli" - powiedział, odnosząc się do członków komisji.

"Komisja zdawała sobie sprawę, że jestem w Warszawie, zdawała sobie sprawę z tego, że policja realizowała nielegalne decyzje sądu o zatrzymaniu mnie, i (że - PAP) byłem tu przewożony. I po tym, gdy się dowiedzieli, zdecydowali się uciec i zdezerterować. Oni boją się prawdy, boją się faktów, oni chcą po prostu kłamać" - powiedział Ziobro.

Szefowa komisji śledczej Magdalena Sroka (PSL-TD) relacjonowała na konferencji prasowej, że piątkowe posiedzenie komisji - na które miał być doprowadzony Ziobro - rozpoczęło się zgodnie z planem o godz. 10.30, i na tę godzinę poseł PiS miał zostać doprowadzony. Tak się jednak nie stało i - jak tłumaczyła - komisja nie będzie "grała w spektakl, który funduje nam od jakiegoś czasu Ziobro".

Komisja śledcza ds. Pegasusa bada legalność, prawidłowość i celowość czynności podejmowanych z wykorzystaniem tego oprogramowania m.in. przez rząd, służby specjalne i policję od listopada 2015 r. do listopada 2023 r. Komisja ma też ustalić, kto był odpowiedzialny za zakup Pegasusa i podobnych narzędzi dla polskich władz.

Pegasus to system, który został stworzony przez izraelską firmę NSO Group do walki z terroryzmem i zorganizowaną przestępczością. Przy pomocy Pegasusa można nie tylko podsłuchiwać rozmowy z zainfekowanego smartfona, ale też uzyskać dostęp do przechowywanych w nim innych danych, np. e-maili, zdjęć czy nagrań wideo oraz kamer i mikrofonów. Zgodnie z ustaleniami kanadyjskiego Citizen Lab Pegasus był w Polsce wykorzystywany do inwigilacji polityków opozycji. (PAP)

Reklama

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama