W resorcie sprawiedliwości będą jej pomagać trzej osobiści prawnicy Trumpa – Todd Blanche, Emil Bove i John Sauer.
Bondi obiecała w połowie stycznia przed komisją senacką, że "nie będzie upolityczniać funkcji" i nie będzie wszczynać postępowań przeciwko przeciwnikom prezydenta.
"Pam Bondi obiecała przywrócić departamentowi jego podstawową misję: ściganie przestępstw i ochronę Amerykanów przed zagrożeniami dla ich bezpieczeństwa i wolności" – powiedział we wtorek lider republikańskiej większości w Senacie John Thune.
Jednak kilku senatorów Partii Demokratycznej stwierdziło, że odmowa jednoznacznego przyznania przez Bondi, że Joe Biden wygrał wybory w 2020 r., źle wróży jej niezależności od Donalda Trumpa.
Bondi, która w latach 2011-2019 była pierwszą w historii kobietą na czele prokuratury stanowej Florydy, to od lat bliska stronniczka Trumpa, która w 2015 r. była jedną z pierwszych osób publicznych, jakie udzieliły poparcia ówczesnemu kandydatowi.
Podczas pierwszej kadencji Trumpa została powołana do rządowej komisji poświęconej walce z fentanylem i innymi opioidami oraz była jedną z prawniczek broniących prezydenta podczas pierwszego impeachmentu. Po wyborach 2020 r. włączyła się też w wysiłki zmierzające do odwrócenia wyników wyborów, twierdząc, że Trump je wygrał.
Jak przypominała w listopadzie zeszłego roku telewizja NBC News, Trump i Bondi byli zamieszani w aferę w 2013 r., kiedy miliarder przyznał jej darowiznę 25 tys. dolarów. Było to w czasie, gdy jako prokurator generalna Florydy rozważała wszczęcie śledztwa w sprawie seminariów z rynku nieruchomości "Trump University" - i zdecydowała się nie podjąć dochodzenia. Ostatecznie w wyniku ugody po złożeniu pozwu cywilnego przez byłych uczniów zarzucających Trumpowi oszustwo, Trump musiał zapłacić im 25 mln dolarów odszkodowania.
Stanowisko prokuratora generalnego jest jedną z najważniejszych posad w gabinecie prezydenta. Według zwyczaju, sprawuje on niezależną wobec głowy państwa pieczę nad resortem sprawiedliwości i kieruje śledztwami federalnymi. (PAP)