Zdecydowanie żyjemy w niezwykle ciekawych czasach, w których nic nie jest pewne, poza tym, że każdego dnia może wszystko się zmienić. Ta prędkość zarówno zmian (pozytywnych i negatywnych), jak i naszego życia jest tak wielka, że niejednokrotnie chciałoby się zaśpiewać za Anną Marią Jopek: „Niech ktoś zatrzyma wreszcie świat, Ja wysiadam…”. Szybkość życia okazuje się nie być wyłącznie domeną ekonomistów, polityków, czy przedsiębiorców, ale również wielu zwykłych ludzi, w tym rodziców. To właśnie dla tej ostatniej grupy społecznej wyjątkowo ważny wydaje się być spokój, czas na zebranie myśli, zastanowienie się, co dalej. Jest to o tyle ważne, że nikt nas nie przygotowuje do bycia rodzicem, bo tutaj każdy przypadek jest inny, wyjątkowy i swoje umiejętności kształtujemy w praktyce, na żywym organizmie. Jak zatem odnaleźć spokój w tych wyjątkowo ciekawych czasach?
Zacząć od siebie
Prawdopodobnie przynajmniej raz w swoim życiu, słyszałeś Drogi Rodzicu stwierdzenie lub zachętę, aby dbać o siebie, bo jesteś jedyną osobą, z która będziesz do końca swoich dni. Wydaje się to pospolite, a jednak ma coś w sobie, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, jak mało czasu poświęcamy (rzeczywiście) sobie i swoim potrzebom. Najczęściej jest coś pilniejszego, ktoś ważniejszy, a my… możemy poczekać. Tymczasem to właśnie w nas jesteśmy w stanie znaleźć klucz do spokoju, który ułatwi nam skupienie na tym, co dla nas najważniejsze.
Jeżeli wydaje Ci się Drogi Rodzicu, że odnalezienie spokoju w sobie wymaga jakiś potężnych działań, to śpieszę z wyjaśnieniem, że wcale tak nie jest. Najczęściej są to drobne przyjemności, które możemy sobie sprawić, pamiętanie o sobie w trakcie dnia, czy krótkie chwile zatrzymania, gdzie skupiamy się na tym, co przeżywamy, co czujemy w tej konkretnej chwili. Początki bywają trudne, bo przecież rzadko rozmawiamy o uczuciach, ale gwarantuję Ci, że z czasem będzie to coraz łatwiejsze, a takie chwile uziemienia pozwalają nam znacznie bardziej rozumieć siebie i kontrolować nasze emocje.
Wokół nas
Poszukiwanie spokoju nie jest zadaniem na chwilę, nie jest sprintem, który zaraz się skończy i będzie można wrócić do „normalnego” trybu życia. Poszukiwanie i odnajdywanie spokoju zdecydowanie bardziej przypomina maraton i codzienną rutynę, która staje się koniecznością, szczególnie w pędzącym świecie.
Zastanowiło mnie ostatnio, co mamy na myśli mówiąc „świat – nasz świat”. Doszłam do wniosku, że nie zawsze używamy tego określenia myśląc o planecie Ziemi, bardzo często mówiąc „mój świat” mówimy wyłącznie o naszym otoczeniu, mniejszym lub większym, ale takim, na który mamy jakiś wpływ. I tu właśnie dochodzimy do sedna, a mianowicie – nie ma sensu skupiać się na całym wielkim świecie, którego nie jesteśmy w stanie ogarnąć myślami, ale na naszym najbliższym otoczeniu.
Nawet nie będąc politykami, osobami szeroko znanymi, możemy wprowadzać zmiany właśnie w nas i wokół nas. To w naszym otoczeniu możemy stać się przykładem, z którego warto czerpać lub zwyczajnie właśnie tą osobą, która będzie twardo stała na ziemi i nie ulegała chwilowym porywom euforii, czy panikom mediów.
Co ciekawe, to również nasze otoczenie właśnie może nam w tym pomóc. Mam tu przede wszystkim na myśli przyrodę, która ma niesamowitą skuteczność w przywracaniu spokoju, a półgodzinny spacer potrafi znacznie więcej zdziałać dla naszego dobrostanu psychicznego niż ten sam czas spędzony przed serialem.
Wielki świat
To właśnie w nim dzieje się największa zawierucha, która sprawia, że czujemy niepewność, niepokój, która niejednokrotnie usztywnia nas do tego stopnia, że nie jesteśmy w stanie zacząć działać, a nawet myśleć o kierunku tego działania.
Kiedy każdego dnia „karmimy się” informacjami ze świata i poglądami przypadkowych ludzi z Internetu, możemy dojść do wniosku, że świat jest naprawdę podły, groźny i przerażający… Nie zaprzeczę, bo pewnie są miejsca i konkretny czas, gdzie i kiedy właśnie tak jest. Jednocześnie jest też wiele miejsc, gdzie jest/będzie zupełnie inaczej.
Z jednej strony, to, na czym się skupiamy rośnie, czyli zaczynamy dostrzegać tego coraz więcej wokół nas i możemy wpadać w pułapkę myślenia i dostrzegania wyłącznie tego, co złe. Z drugiej, nie ma sensu przejmować się tym, na co zupełnie nie mamy wpływu. Szkoda energii, którą możemy spożytkować na działania w najbliższym otoczeniu. Może więc zamiast zamartwiać się kryzysami na świecie, warto zadbać o dobrostan własnej rodziny, aby nasze dzieci miały szansę dorastać w otoczeniu dorosłych, dla których są ważne, kochane i doceniane.
Pokój i spokój na świecie tymczasem, dobrze byłoby móc zostawić możnym i wpływowym tego świata, dla których niech drogowskazem będą słowa z przemówienia inauguracyjnego papieża Leona XIV: „Niech pokój będzie z wami wszystkimi, najdrożsi bracia i siostry (…)chciałbym, by to pozdrowienie pokoju dotarło do naszych serc, dotarło do waszych rodzin, do wszystkich ludzi, gdziekolwiek się znajdują, do wszystkich ludów, do całej ziemi. Pokój wam!
Iwona Kozłowska

jestem pedagogiem, mediatorem, a także Praktykiem i Masterem Emotion NLP. Od 2006r. pracuję z dziećmi, młodzieżą, a także ich rodzicami, nieustannie poszerzając swój warsztat pracy.
Po godzinach natomiast jestem całkiem zwyczajną mamą, której również zdarza się nadepnąć na rozrzucone klocki, czy też mierzyć się z wyzwaniami pod tytułem: „Nie chcę jeszcze iść się myć!”, lub „Jeszcze tylko 5 minut…”
Moją wielką pasją jest odkrywanie i wspieranie potencjału jaki drzemie w każdym dziecku i w każdym rodzicu. Głęboko wierzę, bo widzę to na swoim przykładzie, że nawet mając dzieci u boku, można realizować swoje marzenia i cele. Jednocześnie, takim podejściem można „zarażać” swoje dziecko, następnie je wspierać, a później wzajemnie się motywować i czerpać ze swoich doświadczeń.
Prowadząc MamoKompas pomagam mamom sprawić, aby ich podróż wychowawcza była przyjemna, ciekawa i wzbogacająca!
