Do niebezpiecznych zdarzeń doszło także na lotniskach w San Francisco i Waszyngtonie – tam samoloty zderzyły się skrzydłami. W tym samym czasie na lotnisku Ronald Reagan Washington National Airport kilka lotów musiało przerwać podejście do lądowania. W jednym przypadku przyczyną był wojskowy helikopter przelatujący w pobliżu, a do tego incydentu doszło zaledwie kilka miesięcy po tragicznym zderzeniu samolotu i śmigłowca. W tej katastrofie zginęło 67 osób.
Federalna Administracja Lotnictwa (FAA) odpowiada za nadzór nad ruchem prawie 45 tysięcy lotów dziennie, przewożących blisko trzy miliony pasażerów. Problem w tym, że systemy, z których korzystają kontrolerzy ruchu lotniczego, są w wielu przypadkach przestarzałe i awaryjne. Co więcej, coraz trudniej znaleźć specjalistów, którzy potrafią je obsługiwać.
Eksperci ostrzegają, że jeśli rząd federalny nie podejmie zdecydowanych kroków w kierunku modernizacji infrastruktury kontroli lotów, takich incydentów będzie więcej. W grę wchodzi nie tylko bezpieczeństwo pasażerów, ale także zaufanie do amerykańskiego systemu transportu lotniczego.
Zawodne systemy i przestarzała technologia
Kontrolerzy ruchu lotniczego w Stanach Zjednoczonych polegają na dwóch kluczowych narzędziach: ekranach radarowych, które pokazują, co dzieje się w powietrzu, oraz komunikacji radiowej, umożliwiającej kontakt z pilotami. Jednak technologia, na której opiera się ten system, bywa zadziwiająco… przestarzała.
W niektórych ośrodkach wciąż używa się miedzianych przewodów – technologii opracowanej jeszcze w XIX wieku – do przesyłania danych. Inne elementy systemu opierają się na dyskietkach, płytach CD, a nawet wydrukach papierowych, zamiast na nowoczesnych rozwiązaniach cyfrowych.
W efekcie powstaje chaotyczna sieć oprogramowania, części i przewodów. Gdy wszystko działa, system może wydawać się skuteczny. Ale wystarczy jeden uszkodzony kabel, by cały ekran radaru zgasł, a kontroler pozostał bez możliwości lokalizacji samolotów, którymi ma kierować. To sytuacja skrajnie niebezpieczna.
Awaria w Newark: kontrolerzy lotów pracują tam na granicy ryzyka
Takie właśnie problemy miały miejsce pod koniec kwietnia w centrum kontroli lotów obsługującym lotnisko Newark Liberty International. 28 kwietnia część kontrolerów straciła dostęp do radaru i komunikacji radiowej. Awaria trwała tylko 90 sekund – ale jej skutki odczuwano przez kolejne dni. Odwołano lub opóźniono ponad 1800 lotów.
To nie był odosobniony przypadek. Kolejne usterki sprzętu odnotowano w piątek 9 maja oraz ponownie rano w poniedziałek 12 maja. Wszystko wskazuje na to, że zawiodła właśnie archaiczna infrastruktura.
Sekretarz Departamentu Transportu Sean Duffy poinformował 12 maja, że dzięki nowej aktualizacji oprogramowania udało się zapobiec trzeciej awarii radaru na ruchliwym lotnisku Newark w New Jersey, mimo że w miniony weekend po raz kolejny zawiodła linia telekomunikacyjna.
Sytuacja jest na tyle poważna, że 9 maja jeden z kontrolerów lotu, słyszany na kanale LiveATC.net, poinformował pilota FedExu, że „ekrany znowu zgasły”.
Chociaż system radarowy działał w niedzielę, 11 maja bez zakłóceń, kontrolerzy obawiali się awarii z uwagi na dwa wcześniejsze incydenty. W ramach ostrożności wstrzymano cały ruch na międzynarodowym lotnisku Newark Liberty na około 45 minut.
Skutki psychiczne są dramatyczne
Po awarii z 28 kwietnia na lotnisku Newark Liberty wielu kontrolerów doznało silnego stresu. Według relacji osób zaznajomionych ze sprawą, niektórzy pracownicy zaczęli brać urlopy zdrowotne, by poradzić sobie z psychicznym obciążeniem. Stażysta, który był w pomieszczeniu w chwili awarii, został znaleziony drżący na korytarzu. Inny kontroler rozpłakał się, gdy dotarł do samochodu – relacjonowano.
To tylko potwierdza, jak wysoce stresujące i wymagające jest to stanowisko – szczególnie gdy pracuje się przy systemie, który zawodzi.
Potrzebna modernizacja systemu, ale…
Nowoczesne technologie mogłyby zapobiec takim kryzysom – przyznają zarówno kontrolerzy, jak i urzędnicy federalni. Sekretarz Departamentu Transportu Sean Duffy zaapelował o szybką modernizację systemu i zaprezentował 8 maja projekt inwestycyjny.
Duffy podkreślał, że problem nie dotyczy tylko lotniska Newark. „Martwi mnie cała przestrzeń powietrzna. Używamy sprzętu, do którego części musimy kupować na eBayu, bo nowych już się nie produkuje – stwierdził.
Sekretarz transportu ocenił, że koszt modernizacji wyniesie miliardy dolarów, a prace muszą zostać ukończone w ciągu trzech lat. „To będzie trudne, ale absolutnie możemy to zrobić. I musimy to zrobić, biorąc pod uwagę niedawne tragiczne wypadki lotnicze oraz awarie techniczne, które prowadziły do awarii systemu i opóźnień lotów” – alarmował Duffy. Jednocześnie wyliczał, że od 2003 r. rząd federalny wydał ponad 14 mld dol. na modernizację systemu kontroli ruchu lotniczego, jednak żadna z tych inwestycji nie zmieniła drastycznie funkcjonowania systemu. „Żaden z tych elementów nie jest wart zachowania” – stwierdził.
Opracowany przez administrację prezydenta Trumpa, ambitny plan modernizacji krajowego systemu kontroli ruchu lotniczego, obejmuje wymianę 618 radarów, budowę sześciu nowych centrów kontroli ruchu lotniczego oraz modernizację infrastruktury telekomunikacyjnej w 4600 lokalizacjach. Szacowany koszt modernizacji to ponad 12,5 mld dol.
Jednak jego realizacja wymaga zgody Kongresu, a samo wdrożenie nowych rozwiązań musi odbywać się bardzo ostrożnie, by nie zakłócić funkcjonowania niezwykle złożonej sieci monitorowania ruchu lotniczego, która działa 24 godziny na dobę.

Braki kadrowe pogłębiają kryzys
Drugim – równie poważnym – problemem amerykańskiego systemu kontroli lotów jest niedobór personelu. Federalna Administracja Lotnictwa (FAA.) od lat zmaga się z chronicznym niedoborem kontrolerów, szczególnie w najbardziej obciążonych i skomplikowanych przestrzeniach powietrznych, takich jak Nowy Jork czy Waszyngton. Lotnisko w Newark nie jest tu wyjątkiem.
W 2023 roku FAA próbowała ratować sytuację, przenosząc 24 kontrolerów z ich wieloletniej bazy w Westbury w stanie Nowy Jork do Filadelfii. Agencja liczyła, że niższe koszty życia w tej lokalizacji przyciągną więcej pracowników. Jednak ta strategia okazała się niewypałem – głównie z powodu awarii sprzętu, które sprawiają, że część kontrolerów nie może efektywnie wykonywać swoich zadań. Administracja FAA podejmuje działania, by przyciągnąć nowych pracowników. Podniesiono stawkę początkową dla uczestników programu szkoleniowego dla kontrolerów oraz wprowadzono jednorazową premię w wysokości 10 tys. dolarów dla absolwentów, którzy zdecydują się podjąć pracę w trudnych lokalizacjach.
Jednak proces szkolenia nie jest szybki – nawet doświadczeni kontrolerzy potrzebują roku, by nauczyć się obsługi konkretnego sektora przestrzeni powietrznej.
Czy latanie w USA jest bezpieczne?
W obliczu zbliżającego się sezonu wakacyjnego, potrzeba szybkiej naprawy systemu wydaje się coraz bardziej paląca.
Oczywiście ze statycznego punktu widzenia latanie w USA nadal jest znacznie bezpieczniejsze niż jazda samochodem. Codziennie tysiące pilotów, kontrolerów ruchu lotniczego i pracowników odpowiedzialnych za bezpieczeństwo robi wszystko, by pasażerowie dotarli do celu bezpiecznie. Tragiczna kolizja w powietrzu, do której doszło w styczniu w Waszyngtonie, była dramatyczna – ale był to pierwszy wypadek tej skali od 2009 roku.
Mimo to, biorąc pod uwagę przestarzałą technologię, niepewną przyszłość planowanych modernizacji oraz ogromne obciążenie psychiczne kontrolerów, można zrozumieć, dlaczego niektórzy pasażerowie lecący z lub do Newark mogą teraz z niepokojem analizować swoje nadchodzące plany podróży.
Chociaż United Airlines prowadzi w Newark jedno ze swoich głównych międzynarodowych lotnisk-hubów, odwołania lotów dotyczą głównie połączeń krótkodystansowych i regionalnych, obsługiwanych przez linie partnerskie. Niektóre loty międzynarodowe również zostały anulowane, ale – według serwisu śledzącego ruch lotniczy FlightAware – są to raczej wyjątki.
Joanna Trzos
j.trzos@zwiazkowy.com