Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
poniedziałek, 16 czerwca 2025 10:42

… Oto jest pytanie

Zastanawiam się, co przyszło Ci do głowy Drogi Rodzicu, czytając tytuł… Oto jest pytanie. Czy słynne „Być albo nie być”, czy może jednak coś innego? Niezależnie jednak od pierwszego skojarzenia, chciałam zwrócić uwagę, że każdego dnia stawiamy pytania i odpowiadamy na najróżniejsze.
Reklama
… Oto jest pytanie

Autor: Adobe Stock

Niektóre z nich powodują, że musimy dokonać wyboru jednej opcji, drugiej, a może nawet kilku innych. Te wybory nie zawsze są łatwe i oczywiste mimo, że mamy już pewne doświadczenie, a dla naszych dzieci tym bardziej, niejednokrotnie okazują się ogromnym wyzwaniem.

ReklamaUbezpieczenie zdrowotne dla seniorów Medicare

Dziś chciałabym Cię zaprosić do pewnych przemyśleń, dla których punktem wyjścia będzie pytanie: Czy Twoje dziecko wybrałoby Cię na swojego rodzica? A zanim przeczytasz dalej, proponuję choć na chwilę przymknąć oczy i przemyśleć tą kwestię, sam na sam wyłącznie ze sobą.

Bunt i decyzje

Wielu rodziców na którymś z etapów zdobywania doświadczenia w roli mamy lub taty, spotyka się z zarzutami typu: „Jesteś głupia!”, „Jesteś najgorszą/-ym matką/ojcem na świecie”, „Nic nie rozumiecie…”. Są to niejednokrotnie trudne słowa, bolesne, a jednocześnie sprawdzające, czy jesteśmy w stanie wytrzymać i rzeczywiście wysłuchać, czy też będziemy się mądrzyć i moralizować (jak zwykle).

Za podobnymi słowami, nie zawsze idą poważne decyzje i czyny, ale rysa w naszej relacji pojawia się i od obu stron zależy, co zrobią z tym dalej. Bunt bowiem jest naturalnym procesem, który wyzwala samodzielność, pomaga rozwijać skrzydła i który w końcu ułatwia proces wyjścia dziecka z domu, ale nie jest to proces łatwy dla żadnej ze stron. 

To właśnie w takich chwilach najczęściej w naszych dorosłych głowach pojawiają się wątpliwości: czy jestem dobrym rodzicem, czy mogłam coś zrobić lepiej, co jeszcze można zrobić w takiej sytuacji? To obudzone sumienie staje z nami twarzą w twarz i może stać się naszą surową oceną i krytyką, a z drugiej strony  inspiracją.

Gdyby mogły

Niejednokrotnie wracam w swoich przemyśleniach do myśli całkiem fantastycznej, że dzieci w jakiś sposób mogłyby wybierać sobie rodziców. Spoglądałyby na różne pary i wybierały tę, która najbardziej potrzebowałaby właśnie takiego dziecka ze wszystkimi jego zaletami i możliwymi wadami. Tak sobie czasem lubię pomyśleć, bo przecież dzieci są dla rodziców świetnym zwierciadłem, w którym dorośli mogą się przejrzeć i niekiedy jest szansa, że uda im się dostrzec wszystko to, co jest dla nich ważne, trudne, irytujące, ale też może być budujące.

Tym samym rodzic, który słyszy przede wszystkim siebie, może zostać obdarzony dzieckiem, które zupełnie go nie słucha, aby miał szansę dostrzec problem. Kiedy rodzice są mocno zaganiani, żyją w pośpiechu, ich dziecko może być znacznie wolniejsze, czasem nieporadne, aby mieli szansę zatrzymać się choć na odrobinę dłuższą chwilę i dostrzec piękno świata.

Zwróć proszę uwagę Drogi Rodzicu, że nie piszę nic o zasługiwaniu. To częściej my – dorośli podkreślamy, że dzieci powinny na coś zasłużyć, a dzieciom wystarcza to, że jesteśmy i kochamy. A kiedy w tym byciu i obdarzaniu miłością jesteśmy uważni, dostajemy ogromną szansę, aby się rozwijać i wzrastać nie tylko jako rodzice, ale również jako ludzie.

Choć nie mogą

Nawet jeśli mamy poczucie, że nie zawsze zasługujemy na miłość naszych dzieci, warto pamiętać, że one ani nie kochają nas za coś, ani też nie pojawiają się w naszym życiu w nagrodę, a tym bardziej za karę. Dzieci są pięknym dowodem miłości i pojawiają się w naszym życiu pragnąć bycia kochanymi, bezpiecznymi, słuchanymi i rozumianymi.

Nie ma sensu zastanawiać się zatem, czy zasłużyliśmy, bo przecież przeszłości, w której to zasługiwanie mogło się odbyć, już nie ma. Przed nami jest wyłącznie przyszłość, w której nawet jeśli popełniliśmy wcześniej błędy, możemy popracować nad nimi i wprowadzać zmiany. Aby jednak do tego doszło już dziś, warto zastanowić się, czy jestem w stanie odłożyć telefon, kiedy przychodzi do mnie dziecko i spojrzeć mu w oczy, czy potrafię przyznać się do błędu lub przytulić tak po prostu, bez powodu i czy rzeczywiście jestem przy nim kiedy śmieje się, płacze, boi lub mówi?

  Na koniec coś, o czym nie powinniśmy nigdy zapominać, a mianowicie: nawet jeżeli nie czujesz się dziś rodzicem, którego Twoje dziecko wybrałoby na „swojego człowieka”, to z każdym dniem możesz być coraz lepszy. Na początek wystarczą dobre chęci i oczywiście otwarte serce, bo ono jest najlepszym drogowskazem, prowadzącym zawsze w dobrym kierunku.

Iwona Kozłowska

jestem pedagogiem, mediatorem, a także Praktykiem i Masterem Emotion NLP. Od 2006r. pracuję z dziećmi, młodzieżą, a także ich rodzicami, nieustannie poszerzając swój warsztat pracy.
Po godzinach natomiast jestem całkiem zwyczajną mamą, której również zdarza się nadepnąć na rozrzucone klocki, czy też mierzyć się z wyzwaniami pod tytułem: „Nie chcę jeszcze iść się myć!”, lub „Jeszcze tylko 5 minut…”
Moją wielką pasją jest odkrywanie i wspieranie potencjału jaki drzemie w każdym dziecku i w każdym rodzicu. Głęboko wierzę, bo widzę to na swoim przykładzie, że nawet mając dzieci u boku, można realizować swoje marzenia i cele. Jednocześnie, takim podejściem można „zarażać” swoje dziecko, następnie je wspierać, a później wzajemnie się motywować i czerpać ze swoich doświadczeń.
Prowadząc MamoKompas pomagam mamom sprawić, aby ich podróż wychowawcza była przyjemna, ciekawa i wzbogacająca!

Reklama
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama