Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
poniedziałek, 7 lipca 2025 19:05
Reklama KD Market

Giertych o wyborach: wszyscy wiemy, że mieliśmy do czynienia z fałszerstwem; nie znamy tylko skali

Według posła KO Romana Giertycha kilkanaście komisji wyborczych gdzie miało dojść do nieprawidłowości przy liczeniu głosów w II turze wyborów prezydenckich to nie przypadek czy pomyłka. Zdaniem Giertycha mieliśmy do czynienia z fałszerstwem, nie znamy tylko jego skali.
Reklama
Giertych o wyborach: wszyscy wiemy, że mieliśmy do czynienia z fałszerstwem; nie znamy tylko skali
Roman Giertych

Autor: Adam Chelstowski / Forum

Do poniedziałku w Sądzie Najwyższym zarejestrowano ponad 10 tys. protestów przeciwko wyborowi Prezydenta RP z około 50 tys. protestów, jakie wpłynęły do SN z różnych części kraju. Minister sprawiedliwości, Prokurator Generalny Adam Bodnar poinformował we wtorek, że wszczęto pierwszych sześć śledztw Prokuratur Okręgowych w sprawie nieprawidłowości wyborczych: we Włocławku, Jeleniej Górze, Opolu, Bielsku-Białej, Krakowie i Katowicach.

ReklamaUbezpieczenie zdrowotne dla seniorów Medicare

Giertych podkreślił we wtorek w TVP Info, że wszystkie nieprawidłowości wyborcze powinny zostać wyjaśnione.

"Ze zdumieniem oglądam codziennie kolejne komisje, w których się okazuje, że głos wyborców został przekreślony poprzez oszusta (...) nikt proszę państwa nie wierzy w to, że te kilkanaście komisji to jest przypadek, pomyłka. Wszyscy wiemy, że mieliśmy do czynienia z fałszerstwem. Nie znamy tylko skali tego fałszerstwa" - powiedział.

Giertych podkreślił, że jeśli doszło do przestępstwa, to winni powinni zostać ukarani.

Dodał, że prokurator generalny może zarządzić otwarcie worków z głosami i ponowne ich przeliczenie. "Ja bym na jego miejscu tak zrobił" - powiedział.

"Na razie spokojnie obserwujmy i apelujmy do prokuratury, aby w miarę szybko i publicznie wyjaśniała te historie związane z głosami" - powiedział. "Nie można akceptować sytuacji, w której nieważne kto głosuje, ważne kto liczy. Takich rzeczy nie wolno robić, bo to jest koniec polskiej demokracji" - podsumował.

I prezes SN Małgorzata Manowska poinformowała w poniedziałek rano w Radiu Zet, że wśród protestów, które wpłynęły do SN, "indywidualnych protestów" jest kilkaset sztuk, zaś ok 90 proc. stanowią te, których wzór udostępnił w mediach społecznościowych poseł KO Roman Giertych. Protesty te nazywane są przez pracowników SN - jak dodała I prezes SN - tzw. giertychówkami.

Z kolei poseł Giertych napisał w poniedziałek na platformie X, że we wtorek złoży zawiadomienie na prezes Manowską i inne osoby z Izby Kontroli Nadzwyczajnej SN. "We wszystkich 50 tys. protestach wyborczych z mojego wzoru, wnosiliśmy o przekazanie ich do Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych. Z jej wypowiedzi wynika, że nasze protesty ukradli neosędziowie" - napisał Giertych, odnosząc się do słów I prezes SN.(PAP)

Reklama

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama