Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
czwartek, 4 grudnia 2025 23:41
Reklama KD Market
38. Piesza Polonijna Pielgrzymka 2025

„Z Australii do Merrillville: chcę iść tą drogą z Maryją” – biskup Karol Kulczycki o pielgrzymowaniu i wierze

Biskup Karol Kulczycki SDS, pierwszy Polak wyświęcony na biskupa w Australii, stoi na czele jednej z największych diecezji na półkuli południowej – rozległej i często odludnej diecezji Port Pirie.
„Z Australii do Merrillville: chcę iść tą drogą z Maryją” – biskup Karol Kulczycki o pielgrzymowaniu i wierze
Biskup Karol Kulczycki

Autor: arch. bp K. Kulczycki

W rozmowie z „Dziennikiem Związkowym” opowiada o wyjątkowych wyzwaniach duszpasterskich na tak rozproszonym terenie diecezjalnym oraz o życiu polskiej wspólnoty na dalekim kontynencie. Dla biskupa Kulczyckiego pielgrzymowanie to przede wszystkim doświadczenie modlitwy, wspólnoty i duchowej drogi, którą w tym roku po raz pierwszy przejdzie razem z  Polonią  w dniach 9-10 sierpnia podczas Pieszej Polonijnej Pielgrzymki z Chicago do Merrillville. „Chcę iść tą drogą z Maryją, zawierzając Jej wszystko – jak zwykły człowiek w potrzebie” – podkreśla.

Joanna Trzos: Jak Ksiądz Biskup wspomina moment ogłoszenia nominacji biskupiej przez papieża Franciszka w sierpniu 2020 roku? Czy była ona dla Księdza zaskoczeniem?

Biskup Karol Kulczycki: To było dla mnie ogromne zaskoczenie – przez 21 lat pracowałem w zachodniej Australii. Potem, po mianowaniu mnie wiceprowincjałem polskiej prowincji Salwatorianów, wróciłem do Polski na dwa lata. Właśnie tam odebrałem telefon, który wszystko zmienił. Zostałem zaproszony na spotkanie z Nuncjuszem – i to on poinformował mnie, że Ojciec Święty mianował mnie biskupem diecezji Port Pirie. Choć znałem Australię, nigdy wcześniej nie byłem w Port Pirie – jest to w innym stanie, w centralno-południowej części kraju. Podobnie do mnie, również Nuncjusz z Polski nie wiedział dokładnie, gdzie ta diecezja się znajduje.

To wszystko działo się w czasie pandemii COVID-19, kiedy obowiązywały wtedy surowe restrykcje i kwarantanny dla przyjezdnych. Powrót do Australii był więc dość skomplikowany. Do Australii dotarłem dopiero tydzień po moich święceniach biskupich, które odbyły się jeszcze w Polsce i po dwutygodniowej kwarantannie dojechałem do Port Pirie, gdzie kilka dni później oficjalnie przejąłem tę diecezję.

Wyczytałam, że diecezja Port Pirie należy do największych terytorialnie na półkuli południowej. Jak w praktyce wygląda duszpasterstwo na tak rozległym obszarze?

– Australia to ogromny kontynent – moja diecezja, Port Pirie, jest trzecią co do wielkości w kraju. Obejmuje niemal milion kilometrów kwadratowych, czyli jest trzy razy większa od Polski. Mimo tak wielkiego obszaru mieszka tam tylko ok. 160 tysięcy osób, z czego około 30 tysięcy to katolicy. To bardzo słabo zaludniony teren. Znaczna część diecezji to pustynie i odludzia. Parafie są skoncentrowane głównie wokół Zatoki Spencera oraz przy wybrzeżu i w rejonie gór Flinders Ranges. Dalej w głąb lądu są już tylko dwie parafie. Jedna z nich to Coober Pedy – słynne miasto podziemne, gdzie kościół jest wykuty w skale, niczym jaskinia. Kapłan pracujący tam dojeżdża także sześć razy w roku do Uluru – świętej skały Aborygenów. Od Port Pirie do Coober Pedy to 6 i pół godziny jazdy, a stamtąd jeszcze 7 godzin do Uluru. Odległości są ogromne, a wspólnoty bardzo małe. W przeszłości parafii było więcej, dziś funkcjonuje 14 aktywnych parafii, ale każda z nich obejmuje od dwóch do sześciu kościołów. Księża muszą dużo podróżować, często w samotności. To wymagająca posługa.

Jak liczna jest Polonia w diecezji Port Pirie?

– Jeśli chodzi o Polonię – w samej diecezji Port Pirie nie ma silnej, zorganizowanej społeczności polonijnej. Są pojedyncze osoby, takie „perły” rozsiane po różnych miejscowościach. Główna Polonia znajduje się w Adelajdzie (Adelaide). Gdy objąłem diecezję, nawiązałem kontakt z księżmi Chrystusowcami, którzy opiekują się tamtejszą Polonią, i zaprosiłem ich do Port Pirie. Tak zrodziła się tradycja – raz w roku Polonia z Adelajdy przyjeżdża tu na polską Mszę świętą i wspólne spotkanie. W tych okolicznościach fakt, że pochodzę z polskiej prowincji Salwatorianów, ma dla mnie głębokie znaczenie. Salwatorianie zawsze byli otwarci na misje – wychowali wielu kapłanów, którzy służą na całym świecie. Czuję się częścią tej misyjnej tradycji, i staram się ją kontynuować, podejmując służbę właśnie w tak trudnych, odległych warunkach.

Czy Ksiądz Biskup czuje, że właśnie dzięki temu, że wywodzi się ze wspólnoty salwatoriańskiej, został dobrze przygotowany do stawienia czoła takim wyzwaniom?

– Myślę, że tak – właśnie dlatego, że u początku mojego powołania do kapłaństwa i życia zakonnego stanęli Salwatorianie. Pierwsze doświadczenie duchowego wezwania przeżyłem podczas rekolekcji powołaniowych organizowanych przez Salwatoriański Ośrodek Powołań. Dla niektórych rozeznanie drogi – czy to kapłańskiej, zakonnej, czy świeckiej – bywa trudne. Dla mnie ten wybór był dość prosty. Już na samym początku czułem głęboko, że Pan Bóg prowadzi mnie właśnie tą ścieżką. Od samego początku myślałem też o pracy misyjnej. Było to we mnie mocno zakorzenione – może nawet gdzieś marzyła mi się Afryka. Po święceniach kapłańskich zostałem jednak skierowany do pracy w Salwatoriańskim Ośrodku Powołań w Polsce, gdzie spędziłem trzy lata. W tym czasie odwiedził mnie jeden z kolegów kursowych, który pracował już w Australii. Opowiadał o swoich misyjnych doświadczeniach, co bardzo mnie poruszyło i zainspirowało. Wtedy właśnie postanowiłem złożyć podanie o wyjazd do Australii. Spędziłem tam 21 lat – w zachodniej części kraju – pełniąc różne funkcje: wikariusza, proboszcza, kapelana szkół średnich. Pracowałem zarówno w miastach, jak i na terenach wiejskich.

Jak Ksiądz Biskup opisałby Polonię w zachodniej Australii. Jaka to jest wspólnota – czy da się ją w jakiś sposób scharakteryzować?

–Trudno mi jednoznacznie ocenić Polonię – mogę jednak podzielić się moim doświadczeniem, szczególnie z czasu, gdy po raz pierwszy przyjechałem do Australii Zachodniej, a było to już prawie 30 lat temu. Wtedy żyła jeszcze bardzo silna Polonia powojenna – ta pierwsza fala osiedleńcza po II wojnie światowej. W jednej z naszych parafii, poza Mszami w języku angielskim dla lokalnej ludności, odprawialiśmy również Mszę po polsku. Na początku przychodziło na nią ponad sto osób. Z czasem jednak liczba wiernych malała. Była też obecna tzw. Polonia solidarnościowa, z lat 80., ale również jej z biegiem lat ubywało. Obecnie nowych przyjezdnych z Polski jest znacznie mniej. A jeśli już przyjeżdżają, to często znają angielski i – jeśli praktykują wiarę – po prostu integrują się z lokalnymi parafiami. Polonia powojenna natomiast trzymała się razem bardzo mocno. Dbała o język, tradycję, kulturę. Do dziś działają kluby polskie – miałem okazję uczestniczyć w spotkaniach i wydarzeniach polonijnych zarówno w Australii Zachodniej, jak i tutaj, w Australii Południowej. Widać, że ta tradycja wciąż jest pielęgnowana – przez wspólnoty, przez księży, także spoza Salwatorianów, którzy wspierają duszpasterstwo polonijne.

Jak wygląda tradycja pielgrzymowania w Australii, zwłaszcza na terenie diecezji Port Pirie?

– Jeśli chodzi o tradycję pielgrzymowania – niestety w Australii nie jest ona tak silnie obecna, jak np. w Polsce. Nie ma tutaj dużych sanktuariów, które mogłyby pełnić rolę miejsc pielgrzymkowych. Owszem, są kościoły, są miejsca spotkań dla Polonii, ale nie mają one charakteru dużych ośrodków pielgrzymkowych. Słyszałem natomiast o pielgrzymce do sanktuarium w Merrillville w stanie Indiana – na początku podobno uczestniczyły w niej tylko niewielkie grupy, a teraz to kilka tysięcy osób. To mnie naprawdę zaskoczyło – jak ta inicjatywa się rozwinęła i jak bardzo była potrzebna. To piękne świadectwo wiary i wspólnoty. W Zachodniej Australii również pojawiały się inicjatywy spotkań – nie tyle pielgrzymek, co form rekolekcyjnych. Młodsze rodziny chciały się spotykać, wspólnie przeżywać wiarę. Organizowaliśmy dla nich dni skupienia i formacji w naszym domu zakonnym w Perth. To była bardziej forma duchowego pielgrzymowania – bycia razem, modlitwy, wspólnoty.

A jak wyglądało pielgrzymowanie w życiu Księdza Biskupa jeszcze w Polsce? Jakie wspomnienia najbardziej zapadły Księdzu w pamięć?

– Nie uczestniczyłem w zbyt wielu pielgrzymkach – właściwie brałem udział tylko w jednej przed wstąpieniem do zakonu. Była to pielgrzymka do Matki Bożej Częstochowskiej. Nie miałem większego doświadczenia z Warszawską Pielgrzymką Młodzieżową, ale zostałem na nią zaproszony i dołączyłem do warszawskiej młodzieży, która jest jedną z najbardziej popularnych grup pielgrzymkowych w Polsce.

Czy to będzie pierwsza wizyta Księdza Biskupa w Stanach Zjednoczonych?

– W Stanach już byłem, jednak będzie to mój pierwszy pobyt w Merrillville. Wcześniej w USA byłem w San Francisco na kursie sabatycznym dla księży, a także miałem okazję poznać wspólnotę Salwatorianów w Veronie, w pobliżu Nowego Jorku. Brałem udział w różnych celebracjach, co było dla mnie ważnym doświadczeniem. Natomiast w Merrillville jeszcze wcześniej nie byłem, więc to będzie dla mnie nowe miejsce na mapie moich podróży.

Tegoroczna, 38. pielgrzymka odbywa się pod hasłem: „Maryjo, naucz mnie miłości, która daje innym siłę.” Jak Ksiądz Biskup interpretuje to przesłanie? Co ono znaczy dla Księdza osobiście i w kontekście współczesnego Kościoła?

– To bardzo piękne hasło. Myślę, że nie tylko odnosi się do dawania innym siły, ale również do umacniania nas samych. Często porównujemy się z innymi, patrzymy na ich życie, ale to właśnie miłość jest motorem naszych działań. To ona nas pobudza – do poświęcenia, do zaangażowania, do ofiarowania swojego czasu i życia dla drugiego człowieka. Nie mówię tego tylko z perspektywy zakonnika, księdza czy biskupa, ale z punktu widzenia każdej osoby – szczególnie w rodzinie. Miłość w rodzinie to oddanie, to dar z siebie. Kiedy prowadziłem przygotowania do sakramentu małżeństwa, często powtarzałem młodym ludziom, że przysięga małżeńska nie zawiera w sobie oczekiwań – tam się wszystko ofiarowuje, niczego się nie żąda. I to właśnie ta miłość – dająca siebie – staje się źródłem siły. To ona wiąże, buduje, pomaga przetrwać trudności. A trudności zawsze będą. Bez miłości zabraknie siły, żeby je pokonywać. Dlatego uważam, że to hasło jest niezwykle trafne i piękne jako motyw przewodni pielgrzymki.

Maryja odgrywa w naszym życiu duchowym szczególną rolę – szczególnie w polskiej tradycji. Zawsze powtarzamy, że przez Maryję idziemy do Boga. Ale pamiętam z czasów seminarium, że jeden z teologów powiedział: nie tyle „przez” Maryję, co „z” Maryją idziemy do Boga. To ważna różnica. Maryja nie tylko wskazuje drogę – Ona podaje nam rękę i prowadzi nas. To obraz, który głęboko noszę w sercu. W Australii, w różnych wspólnotach i kulturach, Maryja jest również obecna – choć inaczej wyrażana. Różaniec z Maryją ma znaczenie w każdej z nich. Nawet jeśli tradycje są różne, to obecność Matki Bożej jednoczy. Spotykam to na co dzień w duszpasterstwie – niezależnie od pochodzenia wiernych.

Z jakim nastawieniem Ksiądz Biskup wyruszy na pielgrzymkę do Merrillville? Czy ma Ksiądz wobec niej jakieś szczególne oczekiwania?

– Z jakimi oczekiwaniami lecę na pielgrzymkę do Merrillville? Trudno sprecyzować, ale mam nadzieję – że przejdę tę drogę, że doświadczę jej w pełni. Dla mnie ważne jest samo doświadczenie pielgrzymowania – modlitwy, wspólnoty, intencji niesionych w sercu. Każdy niesie coś swojego – za bliskich, za siebie, za innych. Chcę zawierzyć to wszystko Maryi. Prosić Ją, by podała dłoń i prowadziła mnie do swojego Syna, Jezusa. I nie mówię tego jako duchowny, ale jako człowiek. Bo każdy z nas potrzebuje takiej Matki – tej, która prowadzi przez życie.

Co dla Księdza Biskupa oznacza wspólnota Kościoła – zwłaszcza w dzisiejszych czasach? Jakim Kościołem powinniśmy być jako ludzie wierzący?

– To może zabrzmieć jak ideał, ale myślę, że Kościół powinien być wspólnotą ludzi, którzy idą razem w jednym kierunku. Bo Kościół to nie tylko księża, biskupi, siostry zakonne czy zakonnicy – Kościół to przede wszystkim ludzie. Ludzie, którzy wspólnie kroczą drogą wiary. Dla mnie pięknym obrazem takiego Kościoła jest pielgrzymka – to wędrówka, która ma jasno określony cel, ale równie ważna jest sama droga. Wspólne odkrywanie, bycie razem, spotykanie się – nie tylko w sensie teologicznym, ale ludzkim. Słuchanie siebie nawzajem, widzenie siebie nawzajem, wspieranie się – to jest coś głęboko istotnego.

Choć nie brałem jeszcze udziału w Waszej pielgrzymce, wiem z doświadczenia, jak wielką wartość ma wzajemne wsparcie na drodze. Każda droga wiąże się z trudem, z wyrzeczeniem, z krzyżem, który trzeba nieść. Ale jeśli niesie się ten krzyż razem z kimś – z kimś, kto idzie obok, kto poda rękę – wtedy ta droga staje się lżejsza. I taki powinien być Kościół dzisiaj – wspólnotą ludzi, którzy nie utrudniają sobie drogi, ale pomagają sobie nawzajem nieść życiowy krzyż.

A jakie przesłanie chciałby Ksiądz Biskup skierować do wszystkich uczestników tegorocznej pielgrzymki z Chicago do sanktuarium w Merrillville?

– Przede wszystkim dziękuję serdecznie za zaproszenie na pielgrzymkę. To dla mnie wielki zaszczyt, ale i duchowe wyzwanie – podjąć tę drogę wspólnie z innymi, rozważyć pewne aspekty swojego życia, umocnić swoją wiarę. Do wszystkich uczestników chciałbym skierować jedno proste przesłanie: niech ta pielgrzymka będzie czasem otwartości – na Boga, na drugiego człowieka, na siebie samego. Niech to będzie wspólna droga z otwartym sercem, z pełnym zrozumieniem, że Maryja podaje nam dłoń. Bo nie idziemy do Maryi – my idziemy z Maryją, która prowadzi nas do Jezusa.

Niech ta wędrówka będzie nie tylko wysiłkiem fizycznym, ale przede wszystkim duchowym krokiem ku Miłości, która daje siłę – Wam, Waszym rodzinom i całej naszej wspólnocie. Szczęść Boże!

Dziękuję za te piękne słowa i za możliwość rozmowy.

Rozmawiała: Joanna Trzos
[email protected]

Dziennik na Pielgrzymkę – dodatek do "Dziennika Związkowego" ukaże się 9 sierpnia! 

Ks. Biskup Karol Kulczycki SDS, ur. 19. 10. 1966 r. w Górze (woj. Dolnośląskie). W okresie dzieciństwa i młodości mieszkał w Czerninie, gdzie w latach 1973-1981 uczęszczał do szkoły podstawowej. W latach 1981-1987 kontynuował swe kształcenie w szkole zawodowej i średniej. W 1987 r. wstąpił do nowicjatu Towarzystwa Boskiego Zbawiciela w Bagnie koło Wrocławia, gdzie podjął studia filozoficzno-teologiczne, które zakończył obroną pracy magisterskiej. 28 maja 1994 r. w Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej w Trzebini otrzymał święcenia kapłańskie z rąk Jego Eminencji Kardynała Franciszka Macharskiego. W latach 1994-1997 posługiwał w Salwatoriańskim Ośrodku Powołań, a w 1996 r. został dyrektorem tego Ośrodka. W 1997 r. otrzymał zgodę władz zakonnych, aby kontynuować swoją posługę kapłańską i zakonną we wspólnocie Salwatorianów w Australii. Po przylocie do Perth, w pierwszych kilku miesiącach uczęszczał do szkoły językowej, a następnie skierowany został do pracy duszpasterskiej w charakterze wikariusza w parafii pod wezwaniem Naszej Pani, Gwiazdy Morza w Esperance (Zachodnia Australia). W latach 1999-2000 skierowany został do parafii Willetton, gdzie posługiwał jako wikariusz. W 2001 r. został mianowany proboszczem w parafii Merredin. W tym też czasie podjął też posługę kapelana szkoły średniej Chisholm College w Bedford (Perth), którą kontynuował do roku 2004. W 2005 r. został mianowany proboszczem parafii świętego Antoniego w Greenmount, gdzie posługiwał do 2009 r., w którym to został wybrany superiorem Regionu Australijskiego Salwatorianów. W czasie sprawowania urzędu Superiora Regionu posługiwał również jako kapelan szkoły średniej Prendiville College w Ocean Reef, jako wikariusz w parafii pod wezwaniem Szymona Piotra w Ocean Reef oraz przez 6 lat był członkiem zarządu Komisji Archidiecezjalnej „Catholic Outreach” w Perth. W 2018 r. został wybrany wikariuszem prowincjalnym Prowincji Polskiej Towarzystwa Boskiego Zbawiciela i powrócił do Polski. W Zgromadzeniu Salwatorianów był też członkiem Międzynarodowej Komisji ds. Powołań (6 lat), Międzynarodowej Komisji ds. Komunikacji (2 lata), oraz krajowym duszpasterzem Międzynarodowej Wspólnoty Boskiego Zbawiciela w Polsce – ICDS Salwatorianie Świeccy (2 lata). 1 sierpnia 2020 ojciec święty Franciszek ustanowił ks. Karola Kulczyckiego pierwszym Polakiem mianowanym biskupem w Australii. Jako dewizę biskupią ks. Karol Kulczycki przyjął słowa „In Te Domine speravi” (W Tobie, Panie, zaufałem). 28 października 2020 r. odbył się ingres biskupa do katedry św. Marka w Port Pirie.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama