Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 5 grudnia 2025 00:45
Reklama KD Market

Lista Epsteina: czy dojdzie do MAGA-rozłamu?

Hasło „lista Epsteina” do niedawna stanowiło oręż ruchu MAGA (Make America Great Again) – najwierniejszych sojuszników prezydenta Donalda Trumpa. Dziś, gdy coraz częściej padają sugestie, że nazwisko aktualnego gospodarza Białego Domu może znajdować się pośród „klientów” zmarłego w więzieniu w 2019 roku finansisty – skazanego za przestępstwa seksualne z udziałem nieletnich – republikańskie elity polityczne bagatelizują sprawę. Ale nie przekonuje to sporej części prawicowych fanów Trumpa, a ich złość skierowana jest w stronę prokurator generalnej Pam Bondi.
Lista Epsteina: czy dojdzie do MAGA-rozłamu?

Autor: Lamkey Rod/CNP/ABACA / Abaca Press / Forum

„Znałem Jeffa Epsteina przez 15 lat. Świetny facet. Świetnie się z nim przebywa. Mówi się, że lubi piękne kobiety tak samo jak ja – i wiele z nich jest bardzo młodych” – opowiadał w 2002 roku w rozmowie z magazynem „New Yorker” Donald Trump. Epstein i Trump pojawiali się razem na imprezach, m.in. w rezydencji Mar-a-Lago. Są zdjęcia i nagrania, na których rozmawiają i żartują, otoczeni młodymi kobietami. Jedna z ofiar Epsteina, Virginia Giuffre stwierdziła, że była zwerbowana do jego siatki, gdy pracowała jako w klubie Mar-a-Lago. W 2016 roku pojawił się pozew cywilny, w którym nieletnia dziewczyna zarzucała, że została zgwałcona przez Trumpa i Epsteina w latach 90. Sprawa została ostatecznie oddalona, a pozew wycofano. Śmierć Epsteina w więzieniu w 2019 roku dała początek spekulacjom i teoriom spiskowym, które często wiążą zarówno Demokratów, jak i Republikanów z jego „czarną księgą” i rzekomym szantażem. Donald Trump, ze względu na dawne powiązania z Epsteinem, nie może się całkowicie odciąć od tych narracji.

Co ciekawe, sam Trump udostępniał wpisy w mediach społecznościowych sugerujące, że za śmiercią Epsteina stał Bill Clinton. Później twierdził, że zerwał kontakty z Epsteinem, a w 2019 roku oznajmił: „Nie byłem jego fanem. Miałem z nim spór dawno temu. Myślę, że go wyrzuciłem z klubu”.

Zwolennicy MAGA od początku promowali teorię, że Jeffrey Epstein był powiązany głównie z Demokratami, elitami z Hollywood i rodziną Clintonów. Udostępniano zdjęcia i wpisy, że Bill Clinton latał „Lolita Expressem” (samolotem Epsteina) ponad 20 razy. Trump udostępnił nawet tweeta sugerującego, że Clinton był zamieszany w śmierć Epsteina. Pojawił się zarzut, że lista klientów Epsteina jest blokowana przez mainstreamowe media, żeby chronić liberalne elity.

Interesująca niezwykle jest dynamika podejścia do kwestii tzw. „listy Epsteina” polityków Partii Republikańskiej oraz osób bliskich prezydentowi. Jeszcze w ubiegłym roku, JD Vance, gdy ubiegał się u boku Trumpa o wiceprezydenturę mówił: „z całą powagą musimy udostępnić pełną listę Epsteina, to bardzo ważne.” Jednym z najgłośniejszych zwolenników pełnej przejrzystości w tej sprawie był syn prezydenta, Donald Trump jr. W 2023 roku pisał na portalu Twitter (obecnie X): „Pokażcie nam listę Epsteina, teraz! Dlaczego ktokolwiek miałby chronić tych łajdaków?”. Na początku 2024 roku stwierdził: „Wszyscy doskonale wiedzą, że Bill Clinton i Jeffrey Epstein wspólnie latali na jego wyspę. To czego nie znamy, to nazwisk innych osób, które rząd chroni”.

Cała ta narracja gruchnęła na początku czerwca tego roku. Wtedy to dotychczasowy współpracownik i sojusznik Trumpa, biznesmen i właściciel portalu X Elon Musk na swej platformie opublikował wpis, w którym sugerował, że nazwisko prezydenta znajduje się na liście klientów Epsteina. I poszedł dalej, twierdząc, że właśnie to stoi na przeszkodzie w publikacji pełnej listy. Mimo że Musk później wpis usunął, dodając, że jego publikacja była błędem z jego strony, to temat nie zniknął, zwłaszcza że wracał do niego … sam Musk. Twierdził bowiem, że administracja „tuszuje” sprawę, dodając iż wielu „wpływowych ludzi nie chce, by lista ujrzała światło dzienne”. 

Ewoluowało także stanowisko prokurator generalnej USA Pam Bondi w sprawie dokumentu. W lutym, w telewizji Fox News  Bondi mówiła: „Lista jest na moim biurku, przeglądam ją”, a w marcu w rozmowie z dziennikarzem Seanem Hannitym stwierdziła, że otrzymała „ciężarówkę akt” („truckload”) Epsteina, zawierającą również notatki i nagrania, które zamierza zbadać. Jednakże już w lipcu oznajmiła, że nie ma żadnej listy, a jej wcześniejsze stwierdzenia dotyczyły zbioru akt w tej sprawie.

W obozie MAGA wybuchła frustracja: dziennikarze, influencerzy (np. kontrowersyjny propagator skrajnie spiskowych teorii Alex Jones, komicy Kevin i Keith Hodge tworzący duet Hodgetwins) i część Republikanów uznali, że administracja lekceważy temat lub próbuje ukrywać nazwiska elit. To z kolei pokazało, że nawet wśród konserwatystów panuje konflikt: Bondi broniła narracji próby przejrzystości, a jej oponenci wzywali do wyjaśnień lub rezygnacji. Na razie administracja i kierowany przez Republikanów Kongres odsuwa sprawę w czasie, narażając się na skutki tzw. efektu Streisand, czyli jeszcze większego zainteresowania sprawą. Pomimo wielokrotnych apelów samego Donalda Trumpa, by zająć się innymi kwestiami, sprawa „listy Epsteina” jest najczęściej dyskutowanym tematem w amerykańskiej polityce. Z badań Instytutu Data Progress wynika, że temat Epsteina zajmował w ostatnich tygodniach aż 20 procent medialnego przekazu, wyprzedzając tragiczne powodzie w Teksasie (15 proc.), problemy imigracyjne oraz deportacje (6 proc.), cła (5 proc.) oraz… koncert zespołu Coldplay, w trakcie którego ujawniono romans szefa Astronomer z dyrektor działu kadr tejże firmy (4 proc.).

Daniel Bociąga
[email protected]
[email protected]

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama