Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
poniedziałek, 15 grudnia 2025 16:05

Do komuni biała limuzyna

(Korespondencja własna "Dziennika Związkowego")

Warszawa - Czy wobec tak ważkich problemów warto się zajmować sprawami z dziedziny prywatnorodzinnych, gdy rodaków trapi tyle poważnych spraw? Wre debata o tym, czy obecny obóz rządzący czy raczej jego przeciwnicy zagrażają demokracji. Trwa kolejna wojna teczkowa i kolejne autorytetym.in.

popularnego językoznawcę telewizyjnego prof. Jana Miodka oraz zmarłego niedawno pisarza Ryszarda Kapuścińskiego  oskarża się o kolaborację z PRLowskimi służbami. Ponadto jak Polska długa i szeroka chorzy drżą, że strajk lekarzy pozbawi ich możliwości leczenia, brak rąk do pracy daje się we znaki coraz to nowym obszarom życia, a majowe przymrozki zapowiadają wysokie ceny warzyw i owoców.

Zdecydowanie warto się przyjrzeć sprawom tylko na pozór lżejszego kalibru, zwłaszcza jeśli dotyczy przyszłości narodu, czyli dzieci i młodzieży. Dla ich olbrzymiej wielkości takim pierwszym wielkim przeżyciem jest Pierwsza Komunia Święta. Jest to ich pierwsze poważne wyzwanie i egzamin. Trzeba nauczyć się modlitw i katechizmu, a przede wszystkim przystąpić do Pierwszej Spowiedzi.

Choć do Pierwszej Komunii dzieci nie popełniają ciężkich grzechów, tym niemniej często jest to dla nich niezwykle stresujący moment. Szczególne przeżycie, jakim dla młodych katolików jest przyjęcie do serca po raz pierwszy Pana Jezusa, uwypukla cała uroczysta oprawa: świątynia odświętnie udekorowana, dla chłopców pierwszy w życiu garnitur, dla dziewczynek zaś strój przypominający sukienkę ślubną.

Od 1971 roku Episkopat Polski ustalił, że do Pierwszej Komunii ma przystępować druga klasa szkoły podstawowej, czyli dzieci w wieku mniej więcej dziewięciu lat. Gdzieniegdzie jednak dopuszcza się do sakramentu dzieci pięcioczy sześcioletni.

W Polsce do końca lat 50. po mszy pierwszokomunijnej dla dzieci urządzano w salkach katechetycznych wspólny, skromny poczęstunek: np. drożdżówka i kakao. Po paru godzinach na domowym obiedzie zbierała się najbliższa rodzina wraz z rodzicami chrzestnymi. Początkowo podarki od chrzestnych często miały charakter symboliczny i religijny  krzyżyk, medalion, święty obrazek  choć niektórzy pamiętają jako prezent komunijny pierwszy w życiu zegarek.

Prywatnorodzinnemu charakterowi Pierwszej Komunii jak i Chrztu, i Bierzmowania sprzyjały stosunki oficjalnie ateistycznego reżimu. Różnie to bywało w różnych okresach PRLu i dużo zależało od pozycji rodziny, ale przeważnie specjalnie nie afiszowano się sakramentem. Podobnie bywało ze ślubami kościelnymi, do których urzędnicy, milicjanci i oficerowie nierzadko przystępowali w miejscowości oddalonej od miejsca zamieszkania lub w zaciszu plebani.

Z czasem prezenty stawały się coraz droższe  coraz większe prezenty pieniężne, aparaty fotograficzne, markowe (a nie tanie sowieckie) zegarki, roweryskładaki, sprzęt grający, telewizorki, a ostatnio komputery. Hitem obecnie są drogie rowery górskie z przerzutkami, odtwarzacze MP 3 MP 4 i komputery typu notebook. Jak donosi "Życie Warszawy", od początku kwietnia sklepy komputerowe przeżywają pierwszokomunijne żniwa, odnotowując 30i nawet 40procentowy wzrost sprzedaży. Jak pokazał przeprowadzony w tym roku sondaż, najwięcej dzieci (39%) otrzymały zegarek, a następnie pieniądze (19%) i rower (16%). Medalik otrzymało zaledwie 11 procent, a Biblię  4 procent.

W tym roku na każdym kroku zauważyłem istny zalew kartek, pamiątkowych karnetów, specjalnych pudełek na prezenty i innych pamiątek i gadżetów komunijnych z wizerunkiem hostii czy kielicha. Coraz bardziej okazała staje się cała zewnętrzna oprawa sakramentu, w tym dojazd do i od kościoła, jak i uczta dla gości komunijnych. Firma warszawska wynajmująca do ślubów wydłużone, białe limuzyny marki Lincoln informuje, że coraz częściej rodzice zamawiają takie pojazdy dla dzieci przystępujących do Pierwszej Komunii.

Według szacunków warszawskiej gazety "Metro", w tym roku Polacy wydadzą rekordową sumę ponad miliarda złotych (ok. $357 milionów) na pierwsze komunieponad 400 tys. tegorocznych dzieci przystępujących do sakramentu. Oprócz prezentów i przyjęć w skład tej sumy wchodzi obowiązkowy zakup specjalnej pierwszokomunijnej świecy, książeczki do nabożeństwa, karty "Pamiątka Pierwszej Komunii", usługi fotografa i inne drobiazgi. Niektóre matki prowadzą córki do salonów piękności na pierwsze w życiu usługi fryzjerskokosmetyczne. Zaś obiad domowy w rodzinnym gronie coraz częściej ustępuje ucztom w eleganckich lokalach.

Należy jednak pamiętać, że Polska jest krajem sporych kontrastów. Znacznie skromniej wypadają Pierwsze Komunie w biednych wiejskich parafiach Podlasia czy Lubelszczyzny niż w dużych miastach. Opisane w niniejszej korespondencji przypadki raczej dotyczą stolicy i miast wojewódzkich. Tam bowiem mówić można o rozwijającym się przemyśle pierwszokomunijnym. W pewnym sensie rozwija się podobną drogą jak przemysł weselny. Śluby dawniej świętowano na rodzinnych weselach we własnym domu. Dziś coraz więcej Polaków ulega sloganowi: sięgnij po portfel lub kartę kredytową, a resztę zostaw nam.

Uroczystą oprawę miała Pierwsza Komunia w parafii św. Józefa w OpoluSzczepanowicach. Była orkiestra dęta, schola cantorum, procesja, a nazwiska 50 dzieci wydrukowano w gazetce parafialnej. "Dzisiejszy dzień powinien być dużym przeżyciem duchowym, które pozostawi niezatarty ślad w sercu dziecka. Obecnie niestety często widzi się przerost formy nad treścią, na szczęście w mojej parafii tego nie obserwuję"  stwierdził proboszcz ks. Zygmunt Lubieniecki. Potwierdzeniem tych słów był fakt, że wszystkie dzieci ubrano w jednakowe skromne alby.

Na szczęście wszyscy rodzice się na to zgodzili i sakrament nie stał się pretekstem do urządzenia rewii mody.

Gdy nasz syn Lesław przystępował do Pierwszej Komunii w 1981 r., okresie pierwszej "Solidarności", nie namawiano do jednolitych białych szat, za to gorąco apelowano do rodziców, aby na przyjęciach nie podawali alkoholu w żadnej postaci. Tak też było w naszej rodzinie, choć niektórzy inni parafianie się krzywili, że "co proboszcz sobie myśli, jakim prawem?" itp.

Wtedy jeszcze nie było tego szału prezentów co dziś. Obecnie reklamujące się w telewizji, na billboardach i bokach autobusów i tramwajów miejskich sklepy zapraszają na zakupy, kusząc wszelkimi niezbędnymi artykułami komunijnymi z prezentami w roli głównej. Nic dziwnego więc, że bombardowany tą propagandą dziewięciolatek także podczas mszy pierwszokomunijnej potrafi szeptać z kolegami o oczekiwanych prezentach, zamiast przeżywać ten pierwszy w życiu świadomie przyjmowany sakrament.

Ale okazuje się, że i na to jest sposób. Gdzieniegdzie księża dogadują się z rodzicami, że prezenty dzieci dostaną na tydzień przed Pierwszą Komunią. W dniu wielkiego święta nie ma już napiętego oczekiwania na podarki, a fascynacja otrzymanymi przed tygodniem prezentami dawno minęła. Jest to przykład nieustającej walki między tradycją a komercją, między materializmem a duchowością, która bynajmniej nie ogranicza się do Pierwszej Komunii.

Prezentomania także w dużej mierze przyczyniła się do skomercjalizowania świąt Bożego Narodzenia. Zamiast głębszych treści duchowych, dla najmłodszych te piękne święta religijnorodzinne nazbyt często sprowadzają się do oczekiwania na prezenty od "Santaklosa", najskuteczniejszego agenta reklamowego wszechczasów.

Głównymi winowajcami są ich rodzice, którzy ochoczo uczestniczą w bezmyślnym szaleństwie zakupów, dekoracji i wydatków. Ale ostatecznie wszystko zależy od rodziny. Może ona ulec nadal pokutującej niestety zasadzie "postaw się a zastaw się", aby nie być gorszym od sąsiadów. Albo może najpierw pomyśleć. To przecież nic nie kosztuje!
Robert Strybel

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

ReklamaDazzling Dentistry Inc; Małgorzata Radziszewski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama