To był "czarny weekend" w sporcie żużlowym. W serii wypadków zginął jeden zawodnik, a kilku trafiło do szpitala. Zdaniem byłego żużlowca Krzysztofa Cegielskiego najwyższy czas rozpocząć dyskusję o bezpieczeństwie na torach.
Podczas niedzielnego meczu drugiej ligi w Krośnie w bandę uderzył 20-letni Czech Michal Matula. W wyniku obrażeń młody żużlowiec zmarł w szpitalu. Tego samego dnia w spotkaniach ekstraligi poważnych kontuzji doznali Tomasz Jędrzejak (Atlas Wrocław) i Krzysztof Buczkowski (Polonia Bydgoszcz). Dzień wcześniej do kilku groźnych wypadków doszło podczas Grand Prix Szwecji w Eskilstunie (ucierpiał m.in. Wiesław Jaguś).
"Nie wiem, czy teraz wypadków jest więcej niż kiedyś. Przykre jest natomiast to, że nie wyciąga się z nich wniosków. Niektórych wypadków nie da się uniknąć, ale części na pewno można zapobiec. Po takim zdarzeniu jak to w Krośnie natychmiast powinno się wprowadzić obowiązkowe bandy dmuchane w drugiej lidze. Powinna powstać specjalna komisja badająca przyczyny każdego wypadku" - powiedział PAP Cegielski, który od czterech lat jest częściowo sparaliżowany w wyniku wypadku w meczu ligi szwedzkiej.
Cegielski był uznawany za jednego z najbardziej utalentowanych polskich żużlowców młodego pokolenia. Startował w elitarnym cyklu Grand Prix. Jego świetnie zapowiadająca się kariera została przerwana 3 czerwca 2003 roku. W 15. wyścigu meczu pomiędzy jego Vetlandą i Rospiggarną miał wypadek, w wyniku którego doznał urazu kręgosłupa.
Według Cegielskiego jest kilka podstawowych przyczyn wypadków. "Zdarza się, że gospodarze meczów +robią+ tor pod swój zespół, nawierzchnia jest zbyt często polewana i nie nadaje się do jazdy. Poza tym sport żużlowy staje się coraz bardziej wyrównany. Zawodnicy mają podobny sprzęt, razem wpadają w pierwszy łuk i dochodzi do kolizji. Inna sprawa to zmęczenie żużlowców. Wielu występuje w kilku ligach, w ciągu tygodnia zaliczając po kilka startów. To sprawia, że są przemęczeni i przed meczem czasem wspomagają się różnymi środkami dodającymi energii."
Zdaniem Cegielskiego najwyższy czas rozpocząć poważną dyskusję na temat bezpieczeństwa. "Decydujący głos powinni mieć w niej zawodnicy. Kto ma lepiej wiedzieć, czy tor nadaje się do jazdy. Przecież niektórzy działacze i sędziowie nawet nigdy nie siedzieli na motocyklu" - podkreślił były żużlowiec.








