W finale rozgrywek o Puchar Stanleya hokeiści Anaheim Ducks prowadzą już 2:0. W środę "Kaczory" pokonały po raz drugi na własnym lodowisku Ottawa Senators, tym razem 1:0, a jedyną bramkę w meczu zdobył Samuel Pahlsson na pięć minut i 44 sekundy przed końcem.
Pahlsson przechwycił krążek po błędzie jednego z rywali i po samotnej akcji skierował go do bramki między nogami obrońcy Joe Corvo.
Bramkarz "Kaczorów" Jean-Sebastien Giguere nie miał w środę zbyt wiele pracy, bowiem rywale oddali tylko 16 strzałów, ale za to po raz szósty w karierze udało mu się w fazie play off zachować czyste konto.
Wyrasta na jednego z najpoważniejszych kandydatów do tytułu najbardziej wartościowego gracza rozgrywek o Puchar Stanleya (MVP). Zresztą już ma w dorobku to wyróżnienie, bowiem otrzymał je w 2003 roku, gdy zespół z Anaheim przegrał w finale z New Jersey Devils.
Giguere najcięższą próbę przeszedł w pierwszej tercji, gdy "Kaczory" grały przez ponad minutę w liczebnym osłabieniu 3-5 (na ławkę kar trafił Shawn Thornton, a następnie dołączył do niego Chris Pronger). Jednak Senators nie wykorzystali tej przewagi i w tym czasie nawet poważniej nie zagrozili bramce gospodarzy.
Sporo pracy miał natomiast Ray Emery z Ottawy, który obronił 30 z 31 strzałów rywali.
Dwa kolejne mecze zostaną rozegrane na lodowisku "Senatorów", jednak w historii Pucharu Stanleya tylko raz zdarzyło się, żeby triumfował zespół, który występ w finale rozpoczął od stanu 0:2.
Ostatni raz zespół z Kanady sięgnął po to trofeum 14 lat temu, a udało się to hokeistom Montreal Canadiens w 1993 roku.








