Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 5 grudnia 2025 01:03
Reklama KD Market

… Spokój…

Dla niektórych spokój urasta do „towaru” niemal luksusowego. Inni (choć może wcale nie tak bardzo) nazywają go świętym. To ciekawe, czy to określenie wiąże się z tym, że tylko święci mogą mieć rzeczywisty spokój, czy też to prawdziwe święto, kiedy sami go osiągamy? Niezależnie jednak od tego, jaka może być odpowiedź na takie rozważania, jedno jest pewne – dla większości rodziców spokój jest towarem zdecydowanie deficytowym.
… Spokój…

Autor: Adobe Stock

Z tego właśnie powodu, od czasu do czasu warto przyjrzeć mu się bliżej, aby sprawdzić, gdzie go szukać, czy potrafimy sobie z nim poradzić, a także czy nasze pociechy są w stanie dać nam nieco spokoju, bo przecież tak często właśnie na to liczymy. Zapraszam zatem w krótką podróż do świata spokoju.

Prawdziwe luksusy

  Luksus dla niektórych to nowoczesne, błyszczące i oczywiście bardzo drogie mieszkanie, samochód, czy też inne wnętrze. Ktoś inny może upatrywać go w wyjątkowych i pojedynczych ubraniach od znanego projektanta. Dla kolejnych osób może to być wycieczka zagraniczna i pobyt w hotelu pełnym wygód, podczas gdy są i tacy, którzy luksusu poszukują znacznie bliżej i inwestują w siebie, w swoje możliwości. 

Wspomniałam już wcześniej o tym, że nierzadko również spokój postrzegany jest jako swego rodzaju luksus, na który nie każdy może sobie pozwolić lub zwyczajnie go osiągnąć. Przy większości luksusowych towarów, czynnikiem blokującym jest najczęściej brak pieniędzy. W kwestii spokoju, jest jednak nieco inaczej. Ten stał się dopiero towarem deficytowym, kiedy nasz świat, a w nim również my, zaczął pędzić i na każdym kroku objaśniać nam co powinniśmy robić, czego absolutnie nie, co nam pozwoli osiągnąć sukces w życiu i oczywiście, co powinno być dla nas tymże sukcesem. W nieustannej pogoni za awansami, realizacją siebie jako człowieka, ojca, matki, żony, kochanki, siostry, brata, nie ma czasu i przestrzeni na spojrzenie w niebo, poleżenie na trawie, czytanie książki, czy spacer po lesie. Czyżby gonitwa życia blokowała nam dostęp do luksusu? Czyż to nie ironia losu?

Co to takiego?

Jednocześnie, szukając spokoju, warto wiedzieć, na czym nam konkretnie zależy. Podobnie bowiem jak luksus jest dość szerokim pojęciem, pod którym dla różnych osób mogą kryć się zupełnie inne rzeczy, tak też spokój wcale nie jest taki jednoznaczny. A co dla Ciebie Drogi Rodzicu oznacza spokój, czy wiesz? 

Być może chcesz zwyczajnie posiedzieć w ciszy, aby nie musieć nic robić? A może zależy Ci na tym, aby dzieci, a może nawet szerzej – domownicy, przestali Ci choć na chwilę zawracać głowę, aby spróbowali sami znaleźć, dokończyć, zrobić, zdecydować? Co Ty na to w końcu, aby móc zająć się tym, co naprawdę lubisz, na co rzeczywiście masz ochotę? Niby drobiazgi, ale takie, które mogą zrobić różnicę i pomóc nam osiągnąć równowagę i stabilizację.

Kiedy wiemy do czego dążymy, znacznie łatwiej jest stawiać kolejne kroki i wybierać rozwiązania, które mogą nas w tej drodze wesprzeć. Kolejnym etapem jest już właściwe wykorzystanie tego, co dostajemy. Niejednokrotnie przecież zdarzają nam się sytuacje, które są szansą, ale nie dostrzegamy ich, wahamy się, czy też zajmujemy się czymś innym i odrzucamy z delikatnym żalem w sercu. Warto w naszej codzienności rozejrzeć się, czy ten spokój nie „zagląda” do nas czasami i tylko my mówimy mu: „Przyjdź kiedy indziej, bo teraz nie mam czasu”, czy też korzystanie z tego luksusu sami zastępujemy innymi działami zastępczymi, jak na przykład skrolowanie telefony.

Daj mi spokój

Na koniec jeszcze jeden ważny temat z perspektywy rodzica, który wychodzi z siebie stając oko w oko z pełnym energii i mocno pobudzonym dzieckiem, które wciąż czegoś się dopomina lub jego zachowanie jest bardzo dalekie od ideału. W takich sytuacjach rodzic bardziej lub mniej grzecznie i spokojnie prosi o spokój i dziwnym trafem zwykle natrafia na mur.

Dziecko nie słucha, dziecko nie chce współpracować, a nawet oceniamy je niekiedy jako niewychowane i buntownicze. Warto jednak w tym wszystkim wziąć pod uwagę dwie kwestie: dziecko w silnych emocjach nie jest w stanie sprawnie i na życzenie  przestawić się na „właściwe tory”, ponieważ jego układ nerwowy zwyczajnie nie jest do tego jeszcze przystosowany. Dodatkowo, dziecko doskonale zdaje sobie sprawę, czego my od niego chcemy, to znaczy zna pojęcie „spokoju”, ale zupełnie nie ma pojęcia jak tam trafić, jak ma sprawić, aby sytuacja w której znajduje się obecnie, zmieniła się w spokój. To wcale nie jest takie łatwe, jeśli z dzieckiem wielokrotnie nie przećwiczymy i nie przejdziemy tej drogi, jeśli nie pokażemy mu narzędzi, jakich może użyć, aby osiągnąć spokój.

Zachęcam Cię tym samym Drogi Rodzicu do przyjrzenia się swojej codzienności, w której być może gości spokój lub wciąż jest poszukiwany. Pamiętaj jednak, że zawsze potrzebujemy wiedzieć, czego my tak naprawdę chcemy, aby osiągać nasze prywatne luksusy.

Iwona Kozłowska

jestem pedagogiem, mediatorem, a także Praktykiem i Masterem Emotion NLP. Od 2006r. pracuję z dziećmi, młodzieżą, a także ich rodzicami, nieustannie poszerzając swój warsztat pracy.
Po godzinach natomiast jestem całkiem zwyczajną mamą, której również zdarza się nadepnąć na rozrzucone klocki, czy też mierzyć się z wyzwaniami pod tytułem: „Nie chcę jeszcze iść się myć!”, lub „Jeszcze tylko 5 minut…”
Moją wielką pasją jest odkrywanie i wspieranie potencjału jaki drzemie w każdym dziecku i w każdym rodzicu. Głęboko wierzę, bo widzę to na swoim przykładzie, że nawet mając dzieci u boku, można realizować swoje marzenia i cele. Jednocześnie, takim podejściem można „zarażać” swoje dziecko, następnie je wspierać, a później wzajemnie się motywować i czerpać ze swoich doświadczeń.
Prowadząc MamoKompas pomagam mamom sprawić, aby ich podróż wychowawcza była przyjemna, ciekawa i wzbogacająca!

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama