Nasz rząd federalny często przypomina wszystkim, że od czasu atakw terrorystycznych w 2001 roku Ameryce nic zdrożnego się nie przydarzyło, co ma świadczyć o tym, iż z zagrożeniem terrorem walczymy skutecznie i nieustraszenie. Znacznie lepiej pilnowane jest lotnictwo cywilne, urząd imigracyjny tropi nielegalnych, itd. Jednym słowem władza czuwa.
Temu optymistycznemu obrazowi przeczy jednak ostateczny raport opublikowany w sprawie wydarzeń, jakie miały miejsce 26 lipca 2004 na pokładzie samolotu lecącego z Detroit do Los Angeles. Wśrd pasażerw lotu numer 327 było 12 syryjskich muzykw, ktrych pilotem był obywatel Libanu, ktry posiadał prawo do stałego pobytu w USA. Muzycy podrżowali jednak na paszportach syryjskich, ktre straciły ważność trzy tygodnie wcześniej. Raport w sprawie tego, co się na pokładzie tego samolotu wydarzyło i konsekwencjach tych wydarzeń sporządził inspektor generalny Departamentu Bezpieczeństwa Wewnętrznego (Homeland Security).
Po pierwsze, gdy Syryjczycy stawili się na lotnisko w Detroit, nikt nie zakwestionował ich dowodw tożsamości (nieważnych paszportw). Jak zeznali póniej inni pasażerowie, Arabowie zachowywali się dziwnie, zanim jeszcze weszli na pokład samolotu. Początkowo stali w jednej grupie i rozmawiali, a póniej podzielili się na trzy grupy i udawali, że się wzajemnie nie znają. Już w czasie lotu ich zachowanie stało się jeszcze bardziej niepokojące.
Syryjczycy często zmieniali miejsca, wstawali i chodzili po kabinie mimo sygnału, że wszyscy powinni mieć zapięte pasy i nie opuszczać foteli, zbierali się w małe grupy i coś między sobą szeptali, itd. W pewnym momencie jeden z nich wszedl do toalety z
dużą torbą papierową McDonaldsa, a gdy wyszedł, zasygnalizował coś swojemu koledze. Wszystko to wzbudziło zaniepokojenie wspłpasażerw, ale nie uzbrojonego
strażnika, ktry znajdował się na pokładzie. Napisał on w swoim raporcie, że zachowanie 13 pasażerw arabskich było niezwykłe, ale w żaden sposb nie zareagował i nikogo nie zaalarmował.
Inspektor generalny zauważa, że po wylądowaniu w Los Angeles władze zatrzymały na chwilę całą trzynastkę, ale przesłuchały tylko dwie osoby. Nawet wtedy nikt nie zauważył, że papiery na jakich Syryjczycy podrżowali były nieważne, a incydent nigdy nie wyszedłby na jaw, gdyby nie to, że w 4 dni póniej napisała o nim waszyngtońska gazeta.
Oczywiście całkiem możliwe jest to, że muzycy z Syrii po prostu nie umieli usiedzieć w miejscu i nie mieli żadnych złych zamiarw. Ale tak naprawdę nie chodzi tu o nich, lecz o władze federalne, ktre w tym wypadku wykazały się szokującym dyletanctwem. Syryjczycy bez przeszkd weszli do samolotu, mimo że kilka miesięcy wcześniej FBI ostrzegło, iż terroryści mogą planować ataki na samoloty pasażerskie i że będą usiłowali montować ładunki wybuchowe w toaletach na pokładzie maszyn. Co więcej, Biuro twierdziło rwnież, iż zamachowcy mogą usiłować dostać się do USA korzystając z wiz kulturalnych i sportowych.
A co stało się po incydencie na pokładzie lotu 327? Nic specjalnego. Ich paszporty zostały wznowione, a czujna imigracja przedłużyła im nawet o tydzień wizy. Jasno z tego wszystkiego wynika, że możemy spać spokojnie. Niezbyt spokojnie śpi natomiast inspektor generalny, ktry w swoim raporcie konkluduje, iż przypadek 12 syryjskich obywateli musi budzić zaniepokojenie. Ja bym nawet powiedział, że strach.
Andrzej Heyduk
Nadal zagrożeni
- 06/05/2007 05:35 PM
Reklama








