Nie tylko dzieci, ale i rodzice znów zaczną żyć według szkolnej i pozaszkolnej rutyny. Zaczyna się poranne wstawanie i kolejka do łazienki, pośpiech i nerwówka, bo w ostatniej chwili coś się komuś przypomniało, czegoś ktoś zapomniał lub zwyczajnie się nie chciało… Wrzesień to dopiero początek, a co za tym idzie trudny rozruch, pośpiech, ogarnianie i ustalanie wszystkiego.
Czy zatem jest możliwe, aby zwyczajnie rozpocząć ten nowy rok szkolny lub go po prostu przetrwać, nie rozładowując od razu swych świeżo naładowanych baterii? Przyjrzyjmy się sytuacji, zapraszam.
Maraton
Całkiem niedawno, śledziliśmy z moim teściem i dziećmi mecz Novaka Djokovicia w US Open. Kiedy przegrał pierwszego seta i nie najlepiej szło mu na początku drugiego, dziadek patrząc na smutną minę wnuczki, stwierdził, że Novak jest bardzo doświadczonym tenisistą i przygotowany jest jak do maratonu, więc nie zaczyna na „pełnym gazie”. Ponieważ teść jest zarówno wielkim kibicem, jak i wciąż aktywnym tenisistą, doskonale wiemy, że można mu zaufać, więc spokojnie doczekaliśmy do końca, aby się przekonać, że jak dziadek powiedział – tak było i Novak ten mecz wygrał. Moją uwagę natomiast zwrócił dodatkowo ten wspomniany maraton.
Czemu? Przede wszystkim z tego powodu, że jako rodzice powinniśmy podejść do właśnie rozpoczętego roku szkolnego jak do maratonu, gdzie nie ma sensu rozpędzić się do pełnej mocy na początku, aby już w październiku/listopadzie być jak Zombie w oczekiwaniu na ferie świąteczne i choć odrobinę wytchnienia. Rok szkolny, jak sama nazwa wskazuje potrwa cały rok i ponieważ bycie częścią społeczności szkolnej nie jest wyłącznym obowiązkiem dziecka, warto mieć siły, aby towarzyszyć mu nieco dłużej niż przez pierwsze dwa – trzy miesiące. Do rozpoczętego niedawno roku szkolnego warto podejść na spokojnie i posiadając choć szkic planu, który będzie dla nas drogowskazem w gąszczu rzeczy do załatwienia, odhaczenia i zapomnienia.
Mam plan
Choć dla niektórych przygotowywanie planu działań na wrzesień może wydawać się stratą czasu i energii, bo przecież i tak nie zaplanujemy wszystkiego od początku do końca, i tak wyskoczy coś niespodziewanego i przynajmniej część z tego się wysypie, zahaczając jeszcze o kolejne, dalsze plany… Oczywiście, nie ma sensu oszukiwać się, że zrealizujemy w 100% nasze założenia, bo zdarza się to niezwykle rzadko (jeżeli w ogóle). Jednocześnie, nie mając żadnych planów, założeń, celów, stajemy się liśćmi gnanymi przez wiatr w najróżniejszych kierunkach, które choć nie muszą się starać, angażować, to narażają się na brak szacunku oraz ignorowanie ich.
Plan nie musi być super dokładny i zapełniający nam każdą wolną chwilę w kalendarzu. Bardziej chodzi o to, aby stworzyć sobie pewien zarys, spisać najważniejsze rzeczy, które są do załatwienia najpierw w całym roku, później w pierwszym miesiącu, a następnie najbliższych tygodniach. Konkretne terminy niekiedy mogą ulegać zmianom i głównie z tego powodu nie ma sensu przywiązywać się do jednej jedynej wersji stworzonej być może już jakiś czas temu.
Wyspać się
Ha ha ha, a to dobre! – powiedzą niektórzy, bo przecież zwracam uwagę na to, o czym niemal nieustannie przypominamy naszym dzieciom. Wyśpij się, połóż się wcześniej spać, wypocznij… i mogłabym tak wymieniać jeszcze trochę, bo przecież każdy z nas ma jakiś swój ulubiony tekst zachęcający dziecko do pójścia spać i jednocześnie tak samo nie działający.
Podobnie jak zwracamy uwagę naszym pociechom i tłumaczymy, jaki sen jest ważny w życiu, tak samo sami o nim zapominamy i bardzo często naginamy granice, mając wciąż coś ważnego i pilnego do zrobienia lub tylko dokończenia, które kończy się w środku nocy.
Oczywiście młody organizm potrzebuje znacznie więcej snu, niż dorosły człowiek, którego mózg i ciało już nie są w aktywnej fazie rozwojowej, aczkolwiek sen nadal pozwala nam poprawić odporność, zadbać o samopoczucie, a nawet zdrowie psychiczne, a także nieco bardziej przyziemnie: spojrzeć na niektóre problemy świeżym okiem i zachować poczucie humoru.
Kiedy zatem zachęcamy nasze dzieci, aby kładły się wcześniej spać, dajmy im przykład i w ten prosty sposób zadbajmy również o siebie i o swoje zdrowie!
Nie dam Ci Drogi Rodzicu gotowej recepty gwarantującej przetrwanie września na pełnym luzie. Nie dam Ci również złotej rady, która jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki uwolni nas od wszelkich stresów i nerwów związanych z kolejnym początkiem. Jednocześnie jestem przekonana, że jesteśmy w stanie ułatwić sobie i naszym dzieciom wejście w nowy rok szkolny, dbając o siebie, o swój dobrostan, czego Wam Drodzy Rodzice i sobie życzę z całego serca!
Iwona Kozłowska

jestem pedagogiem, mediatorem, a także Praktykiem i Masterem Emotion NLP. Od 2006r. pracuję z dziećmi, młodzieżą, a także ich rodzicami, nieustannie poszerzając swój warsztat pracy.
Po godzinach natomiast jestem całkiem zwyczajną mamą, której również zdarza się nadepnąć na rozrzucone klocki, czy też mierzyć się z wyzwaniami pod tytułem: „Nie chcę jeszcze iść się myć!”, lub „Jeszcze tylko 5 minut…”
Moją wielką pasją jest odkrywanie i wspieranie potencjału jaki drzemie w każdym dziecku i w każdym rodzicu. Głęboko wierzę, bo widzę to na swoim przykładzie, że nawet mając dzieci u boku, można realizować swoje marzenia i cele. Jednocześnie, takim podejściem można „zarażać” swoje dziecko, następnie je wspierać, a później wzajemnie się motywować i czerpać ze swoich doświadczeń.
Prowadząc MamoKompas pomagam mamom sprawić, aby ich podróż wychowawcza była przyjemna, ciekawa i wzbogacająca!










