Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 5 grudnia 2025 00:41
Reklama KD Market

Strzał w stopę, czyli 100 tysięcy dolarów za wizę

Prezydent Donald Trump podpisał 19 września 2025 roku dwa rozporządzenia wykonawcze.  Pierwsze z nich mówiło o utworzeniu „Złotej Karty Trumpa” czyli programu wizowego umożliwiającego obcokrajowcom otrzymanie zielonej i wejście na ścieżkę do uzyskania obywatelstwa amerykańskiego za inwestycję w wysokości co najmniej 1 miliona dolarów.  Drugie z rozporządzeń wprowadza zaporową opłatę w wysokości 100 000 dolarów za wizy H-1B.
Strzał w stopę, czyli 100 tysięcy dolarów za wizę

Autor: Adobe Stock

W amerykańskim systemie imigracyjnym programy oferujące prawo stałego pobytu za inwestycje to żadna nowość. „Złota Karta Trumpa” to więc trochę odgrzewane kotlety. Natomiast skokowe podwyższenie opłat za wizy pracownicze musiało wzbudzić ogromne emocje, zarówno w USA, jak i za granicą. 

„Konieczne jest nałożenie wyższych kosztów na firmy, które chcą skorzystać z programu H-1B, aby przeciwdziałać nadużyciom tego programu, jednocześnie umożliwiając im zatrudnianie najlepszych tymczasowych pracowników zagranicznych” – napisał prezydent w swoim zarządzeniu. Rzeczniczka Białego Domu Taylor Rogers powiedziała, że wprowadzenie nowej opłaty odzwierciedla obietnicę prezydenta Trumpa, „aby stawiać amerykańskich pracowników na pierwszym miejscu, a to rozsądne działanie właśnie to realizuje, zniechęcając firmy do zaśmiecania systemu i obniżania amerykańskich płac”. Jak dodała: „tekst rozporządzenia jest bardzo jasny i to przykre, że niedoinformowani reporterzy i prawnicy korporacyjni próbują siać chaos i zamieszanie. Amerykanie mają kolejny powód, by świętować bezprecedensowe działania prezydenta Trumpa mające na celu ochronę Amerykanów przed tanią siłą roboczą z zagranicy”.

Decyzja wywołała reakcje graniczące z paniką. Niektóre firmy technologiczne, w tym Google i Microsoft, nakazały pracownikom z wizami H-1B, którzy podróżowali poza USA, natychmiastowy powrót, obawiając się, że nie będą oni mogli wrócić bez wpłaty 100 000 dolarów. 

Biały Dom próbował uspokoić sytuację informując, że jednorazowa opłata w wysokości 100 000 dolarów pobierana jest tylko przy pierwszym ubieganiu się o wizę – opłata nie jest wymagana dla obecnych posiadaczy wiz ani osób odnawiających status, a opłaty te nie ulegają zmianie. Wątpliwości jest jednak wiele. Rozporządzenie zwalnia z nowej opłaty niektórych pracowników, firmy, a nawet całe gałęzie przemysłu, wspierających „interes narodowy”. Na razie jednak nie jest jasne, w jaki sposób uzyskać takie zwolnienie, ani która federalna agencja będzie odpowiedzialna za ich zatwierdzanie. Jest wiele innych pytań, na przykład czy nowa opłata będzie dotyczyć uniwersytetów i organizacji non-profit zajmujących się badaniami, czyli pracodawców, których Kongres zwolnił z rocznego limitu wiz H-1B.

H1-B w pigułce

Stworzone na mocy Ustawy o Imigracji z 1990 roku, wizy H1-B są rodzajem wiz nieimigracyjnych, mających na celu umożliwienie amerykańskim firmom zatrudniania osób z wyjątkowymi umiejętnościami, które trudno znaleźć w Stanach Zjednoczonych. Wizy te nie są przeznaczone dla osób, które chcą pozostać na stałe, choć wielu ich posiadaczy zmienia w trakcie pobytu status imigracyjny i otrzymuje zielone karty. Wiza jest ważna przez trzy lata i może zostać przedłużona o kolejne trzy lata.

 Według danych US Citizenship and Immigration Services (USCIS), każdego roku rząd federalny przyznaje 85 000 wiz H-1B wysoko wykwalifikowanym pracownikom, co najmniej ze stopniem licencjata i/lub dysponującym umiejętnościami w wysoce wyspecjalizowanej dziedzinie. Według Capital Economics, w Stanach Zjednoczonych mieszka około 700 000 osób z wizami H-1B i około pół miliona osób na ich utrzymaniu. Zgodnie z danymi USCIS z 2022 roku ponad 7 na 10 posiadaczy wiz H-1B pochodzi z Indii, a następnie z Chin (ponad 10 proc.). Następni na liście to pracownicy z różnych krajów, w tym z Kanady, Korei Południowej, Filipin, Meksyku i Tajwanu.

Program jest jednak tak popularny, że co roku wizy przyznaje się za pośrednictwem loterii.  Nowa opłata, stanowi znaczącą zmianę w 35-letnim programie, który umożliwia milionom wykształconych imigrantów legalną pracę w USA. Wiza stała się podstawą funkcjonowania branży technologicznej, w tym wśród takich tuzów, jak Amazon, Apple, Google i Microsoft. Wielu posiadaczy H1-B pracuje również w sektorze finansowym. Zgodnie z obowiązującymi przepisami, to pracodawcy są odpowiedzialni za wniesienie opłat za wnioski w imieniu pracowników. 

Krytycy tej kategorii wiz twierdzą, że uderzają one w amerykańskich pracowników, przyciągając osoby z zagranicy, które często są skłonne pracować za niższe stawki niż amerykańscy pracownicy sektora technologicznego. Firmy rekrutacyjne, takie jak Tata Consultancy Services, często werbują pracowników dla korporacyjnym klientów, głównie z Indii. Lewicowy Economic Policy Institute w raporcie z 2020 r. ustalił, że 60 proc.  stanowisk H-1B zatwierdzonych przez Departament Pracy USA wiąże się z wynagrodzeniem niższym od mediany dla danego stanowiska. Jednocześnie jednak eksperci twierdzą, że nadużycia programu — takie jak zatrudnianie programistów średniego szczebla w celu zastąpienia lepiej opłacanych Amerykanów — zdarzają się, ale są stosunkowo rzadkie. Większość posiadaczy wiz H-1B, to rzeczywiście wysoko wykwalifikowani pracownicy, których trudno znaleźć na rodzimym rynku. 

Zwycięzcy i przegrani

Kto skorzysta na opłatach Trumpa? Świezi absolwenci amerykańskich uczelni, którzy muszą mierzyć się z najgorszą sytuacją na rynku pracy od czasu pandemii COVID-19. To dobra wiadomość dla absolwentów informatyki i kierunków technicznych, którzy wchodzą na rynek pracy w obliczu fali zwolnień i spadających możliwości zatrudnienia. Oczywiście, jeśli te miejsca pracy pozostaną w Ameryce, co wcale nie jest oczywiste.

Kto ucierpi najbardziej? Na ponoszenie dodatkowych kosztów w wysokości 100 000 dolarów – około 10 razy więcej niż wcześniej – będzie stać tylko największych i najbogatszych.  Wpływ finansowy podwyżki cen wiz H-1B wydaje się stosunkowo niewielki dla firm Big Tech, zwłaszcza Amazonu, który wg oficjalnych zatrudniał na koniec czerwca zdecydowanie najwięcej posiadaczy wiz H-1B – ponad 14 000. Microsoft, Meta (właściciel Facebooka), Apple i Google w roku fiskalnym 2025 zatrudniały po około 4000 posiadaczy tych wiz. 

Inna będzie sytuacja mniejszych podmiotów. Greg Morrisett, dziekan i prorektor Cornell Tech, powiedział, że startupy i małe firmy prawdopodobnie najbardziej odczują nowe opłaty, ponieważ „nie mają możliwości” ich uiszczenia. Na przykład Cornell Tech uruchomił około 120 startupów, a „zdecydowana większość” z nich to studenci z zagranicy. Rezultat? „Przeniosą się do Europy lub Azji, gdziekolwiek się da” – powiedział. „Duże firmy technologiczne prawdopodobnie przeniosą wiele operacji i rzeczy do innych krajów. Widzieliśmy to, na przykład, kiedy Irlandia stała się bardzo atrakcyjna pod względem podatkowym. Nagle wszystkie siedziby główne przeniosły się do na zieloną wyspę – powiedział Morrisett  – A w przypadku startupów – nie będziemy mieli tej przewagi w kolejnym pokoleniu liderów technologicznych”. Ucierpią także inne sektory. Najnowsza inicjatywa Trumpa może okazać się ciosem dla niektórych amerykańskich gałęzi gospodarki, które opierają się na wykwalifikowanych pracownikach zagranicznych. Dotychczas sektory opieki zdrowotnej, handlu detalicznego oraz hotelarstwa i gastronomii odpowiadały za jedną czwartą puli wiz H-1B, teraz firmom z tych sektorów trudniej będzie udźwignąć koszt sprowadzenia pracownika.

Cieszą się za granicą

Komentarze mediów, zarówno amerykańskich, jak zagranicznych biegły jednak w jedną stronę: zaporowy wzrost kosztów wiz w USA otwiera globalny wyścig o najlepsze talenty. Reforma programu wizowego H-1B wprowadzona przez administrację Trumpa jest postrzegana jako szansa dla innych dużych gospodarek. Wśród krajów i regionów, które odniosą korzyści w wyścigu o rekrutację najlepszych z najlepszych znajdą się Wielka Brytania, zjednoczona Europa, Bliski Wschód i najszybciej rozwijające się kraje Azji. Nie brak ostrzeżeń, że zwiększenie opłat może doprowadzić do niedoboru pracowników w sektorach technologii i specjalistycznych usług w USA.

Wielka Brytania już rozważa zniesienie niektórych opłat wizowych dla najbardziej utalentowanych pracowników na świecie, co byłoby posunięciem całkowicie sprzecznym z polityką Trumpa. Jak podał w poniedziałek „Financial Times”, powołując się na osoby zaznajomione ze sprawą, brytyjski premier Keir Starmer rozważa jedną z propozycji, polegającą na zniesieniu opłat wizowych dla specjalistów najwyższego szczebla. Rzecznik brytyjskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych powiedział z kolei, że globalne szlaki pozyskiwania talentów w tym kraju „przyciągają i zatrzymują wysoko wykwalifikowane talenty, szczególnie w dziedzinie nauki, badań i technologii”. Na absolwentów amerykańskich uczelni zęby ostrzą sobie także inne kraje, np. najbliżsi sąsiedzi, czyli  Kanadyjczycy.

Jeszcze podczas swojej kampanii w 2016 r. Trump oskarżył amerykańskie firmy o wykorzystywanie wiz H-1B „w wyraźnym celu zastępowania amerykańskich pracowników o niższych płacach”. Ekonomiści ostrzegali wówczas, że problemu niedoboru wykwalifikowanych pracowników nie uda się rozwiązać bez zwiększenia imigracji. Zwiększanie kosztów zatrudnienia – a opłata w wysokości 100 tys. dol. za pracownika takie koszty zwiększa – daje przewagę konkurentom w innych krajach. Korzyści tego posunięcia odczuje nie Ameryka, ale ci, którzy próbują ją dogonić. I z tego punktu widzenia 10-krotny wzrost opłaty za sprowadzanie najzdolniejszych to innowacyjny strzał w stopę. 

Jolanta Telega
[email protected]

 

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama