Dziś Drogi Rodzicu chciałabym Cię zaprosić do przyjrzenia się nieco uważniej, jak wspieramy nasze dzieci w rozwiązywaniu konfliktów i jak zmieniało się podejście rodziców na przestrzeni czasu. Wierzę, że może być to bardzo cenna lekcja, która pomoże nam poszerzyć nasze możliwości wsparcia.
Nie taki diabeł straszny
Traktujemy je bardzo często jak zło, którego trzeba unikać za wszelką cenę. Uważamy, że zarówno w domu, jak w pracy, a także na każdej innej płaszczyźnie są one źródłem przykrości, rozczarować, a w końcu również klęski. Wolimy unikać ich za wszelką cenę, nawet jeżeli czujemy, że potrzebujemy jakiejś zmiany… ale nie takim kosztem, nie kosztem narażenia się na konflikt.
Niejednokrotnie boimy się konfliktów, więc przekonujemy samych siebie/ same siebie, że udany związek, udana relacja to ta, w której nie ma sporów, która potrafi się dogadać bez wchodzenia polemikę. Przy takim podejściu jednak zapominamy, że każdy z nas jest inny i budując jakąś relację, wchodzimy w nią z całym naszym „dobytkiem”, z naszymi zaletami i wadami, wcześniejszymi doświadczeniami i podejściem do życia. Jeżeli zatem w związku, czy też w relacji istnieje pełna zgodność w absolutnie każdej kwestii, to może być to powód do niepokoju, bo najprawdopodobniej któraś ze stron nie jest do końca szczera.
Konflikty są naturalnym elementem naszego współżycia z innymi ludźmi. Wszystkie różnice zdań, spory, sprzeczki są niezmiernie ważne i pozwalają nam wzrastać, rozwijać się. Z jednej strony dają nam okazję do lepszego, głębszego poznania siebie, szczególnie kiedy chcemy zająć jakieś stanowisko w danej sprawie i poszukać argumentów, które w naszej perspektywie będą za nim stały. Z drugiej, konflikty są okazją do poznania innych, ich punktu widzenia, odkrycia być może przyczyn takich poglądów, a także uświadomienia sobie, że możemy się różnić i to jest jeden z ciekawszych aspektów życia.
Konflikty dziecięce
Najróżniejsze spory, sprzeczki zdarzają się w każdej rodzinie. Co ciekawe, mówi się, że są dowodem na to, że członkom rodziny na sobie zależy i jeszcze chcą walczyć, mimo że nie zawsze znajdują inne, bardziej polubowne metody dojścia do porozumienia. Konflikty są niezwykle ważne dla dzieci, ponieważ pozwalają kształtować ich tożsamość. To właśnie przy okazji sporów, młodzi są w stanie odkrywać kim są, jakie mają cechy charakteru, osobowości.
Konflikty uaktywniane są przez poczucie odrębności, które potrafi nieco utrudnić życie, a jednocześnie pozwala odkryć własne gusta, preferencje, a następnie ustalić zasady i wartości, którymi chcemy kierować się w życiu. Takie spory są zatem niezwykle cennymi doświadczeniami zarówno dla przedszkolaków, jak i później nastolatków. Kiedy zatem cieszymy się, że nasze nastoletnie dziecko nie buntuje się wobec niektórych naszych pomysłów, warto wiedzieć, że ten etap musi zaistnieć i prędzej, czy później da o sobie znać. Jeżeli jednak będzie mocno opóźniony, może wpłynąć negatywnie na relacje i funkcjonowanie społeczne młodego człowieka.
Z dorosłej perspektywy…
Temat konfliktów często nie jest tak trudny i skomplikowany dla samego dziecka, jak dla rodzica. To właśnie nam niejednokrotnie wydaje się, że jak nasze dziecko pokłóci się ze swoją koleżanką, kolegą, to nastąpi niemal koniec świata i nasze „maleństwo” będzie tylko cierpieć. Rzeczywistość okazuje się być jednak nieco inna.
Wszyscy chcemy dobrze dla naszych pociech, ale warto zauważyć, że nie zawsze nam to wychodzi, szczególnie, że sami często nie byliśmy uczeni konstruktywnego rozwiązywania konfliktów. W związku z tym niejednokrotnie przypominamy sobie, jak któreś z naszych rodziców mówiło: „Jak ktoś cię szturcha, to mu oddaj…”, „Jak nie umiesz się postawić, to zawsze tak Cię będą traktować”, „Nic się przecież nie stało, lepiej siedzieć cicho, bo będzie jeszcze gorzej”, „A co, tak sami z siebie zaczęli się ciebie czepiać? – Chyba ich jakoś sprowokowałeś…; Nic nie rób, w końcu im się znudzi”.
Powtarzając takie zdania, opinie całkiem niepostrzeżenie, przekazujemy dziecku informacje, że najlepszym sposobem w relacjach międzyludzkich jest agresja, że nasze dziecko jest słabe i bezwolne, obarczamy je dodatkowo winą za to, że ktoś zachował się wobec niego nie w porządku i w końcu, warto wiedzieć, że takie twierdzenia, czy rady są zwyczajnie nie trafione.
Współcześni rodzice popełniają jeszcze jeden dość duży błąd w obliczu konfliktu, którego uczestnikiem jest ich dziecko – wtrącają się. Zamiast dać dziecku czas na podjęcie próby, na sprawdzenie swoich sił i możliwości, biorą sprawy w swoje ręce, uświadamiając dziecku, że jest niekompetentne i sobie nie poradzi. Co więcej niejednokrotnie obserwuję ogromne emocjonalne zaangażowanie rodziców w spory własnych dzieci, które pokazuje, że traktujemy te konflikty bardzo osobiście, że w naszych sercach jest wciąż jakaś cząstka, która cierpi nawet w obliczu sytuacji nie dotyczącej nas bezpośrednio…
Tymczasem nasze pociechy muszą pewnych rzeczy doświadczyć, poszukać własnych rozwiązań, a naszą rolą jest ich wysłuchać kiedy chcą o tym mówić, a także ćwiczyć z nimi „na sucho” – zachęcać do szukania argumentów w naszych własnych sporach, ale o tym więcej następnym razem.
Iwona Kozłowska

jestem pedagogiem, mediatorem, a także Praktykiem i Masterem Emotion NLP. Od 2006r. pracuję z dziećmi, młodzieżą, a także ich rodzicami, nieustannie poszerzając swój warsztat pracy.
Po godzinach natomiast jestem całkiem zwyczajną mamą, której również zdarza się nadepnąć na rozrzucone klocki, czy też mierzyć się z wyzwaniami pod tytułem: „Nie chcę jeszcze iść się myć!”, lub „Jeszcze tylko 5 minut…”
Moją wielką pasją jest odkrywanie i wspieranie potencjału jaki drzemie w każdym dziecku i w każdym rodzicu. Głęboko wierzę, bo widzę to na swoim przykładzie, że nawet mając dzieci u boku, można realizować swoje marzenia i cele. Jednocześnie, takim podejściem można „zarażać” swoje dziecko, następnie je wspierać, a później wzajemnie się motywować i czerpać ze swoich doświadczeń.
Prowadząc MamoKompas pomagam mamom sprawić, aby ich podróż wychowawcza była przyjemna, ciekawa i wzbogacająca!










