Hipoteza prekolumbijskich kontaktów transoceanicznych zakłada, że ludy z Europy, Azji czy Oceanii mogły dotrzeć do Ameryki przed 1492 rokiem. Najpowszechniej uznawanym dowodem na to jest osada nordyckich wikingów w L’Anse aux Meadows na Nowej Fundlandii, powstała około 1021 roku, czyli około 500 lat przed przybyciem Kolumba. Ale co z Rzymianami? Choć wielu badaczy traktuje tę tezę z rezerwą, istnieje garść zagadkowych artefaktów: amfory, monety, broń, a także opowieści o wrakach statków rzekomo odnalezionych u brzegów Ameryki Północnej. Ile w tym fascynującego mitu, a ile prawdy? Czy Rzym naprawdę odcisnął swój ślad także na Nowym Świecie?
Podróż w czasie
Myśl o obecności Rzymian w Ameryce zaczęła kiełkować już w XIX wieku. To właśnie wtedy antykwariusze i historycy-amatorzy zaczęli studiować klasyczne teksty i nietypowe znaleziska. Niektórzy wskazywali na krótkie wzmianki w dziełach Pliniusza i Pomponiusza Meli – uważanego za pierwszego znanego rzymskiego geografa – którzy wspominali o „ziemiach za Słupami Heraklesa”, interpretowanych jako możliwe opisy dotyczące terytoriów na zachód od Morza Śródziemnego. Inni w poszukiwaniu śladów tych terytoriów studiowali średniowieczne mapy. Rosnące zainteresowanie tym tematem sprawiło, że każdy przypadek znalezienia rzymskiej monety czy fragmentu ozdoby w Ameryce stawał się sensacją. Jednak zawodowi archeolodzy często wskazywali na problemy z dokumentacją takich odkryć i brak wiarygodnego łańcucha dowodowego. Mimo sceptycyzmu, niektóre znaleziska wciąż budzą zdumienie.
Jednym z najbardziej osobliwych tropów jest mozaika w Palazzo Massimo alle Terme w Rzymie z początków I wieku n.e., przedstawiająca kosz owoców. Wśród fig, winogron i granatów niektórzy badacze dostrzegli… ananasa. Ten owoc pochodzi z Ameryki Południowej i trafił do Europy dopiero pod koniec XV lub na początku XVI wieku, więc jego obecność na starożytnej mozaice jest naprawdę zdumiewająca.
Część historyków sugerowała w związku z tym, że może to być dowód na kontakty Rzymian z Ameryką. Większość botaników i historyków sztuki odrzuca jednak tę hipotezę, twierdząc, że tajemniczy owoc to po prostu stylizowana szyszka sosnowa – popularny motyw w sztuce rzymskiej. Podobieństwo ostatecznie uznano za przypadkowe, a brak dowodów archeologicznych i botanicznych na obecność roślin z Nowego Świata w starożytnym Rzymie sprawia, że teza o ananasie pozostaje jedynie barwną anegdotą.
Znacznie bardziej intrygująca jest niewielka głowa Tecaxic-Calixtlahuaca z terakoty, odkryta w 1933 roku przez archeologa Jose Garcię Payona w grobowcu datowanym na lata 1476-1510 (czyli okres przed hiszpańskim podbojem), w Dolinie Toluca, około 40 mil na północny zachód od miasta Meksyku. Niezwykłość tego znaleziska polega na jego uderzającym podobieństwie do rzymskich artefaktów z II-III wieku n.e.
Badania termoluminescencyjne wykazały, że mogła powstać między IX wiekiem p.n.e. a XIII wiekiem n.e. Zwolennicy teorii o transoceanicznych podróżach twierdzą, że głowa mogła dotrzeć do Meksyku jako relikt ze statku rzymskiego, fenickiego lub berberyjskiego, albo innymi szlakami handlowymi na długo przed Kolumbem. Sceptycy wskazują jednak, że mogła zostać przywieziona dopiero w okresie kolonialnym i przypadkiem trafić do miejsca pochówku, a nawet, że była to świadoma mistyfikacja. Pomimo kontrowersji głowa z Tecaxic-Calixtlahuaca do dziś intryguje badaczy i opinię publiczną jako jedno z najbardziej zagadkowych znalezisk niepasujących do miejsca odkrycia.
Element folkloru
Od ponad dwóch stuleci wyspa Oak Island w Nowej Szkocji przyciąga poszukiwaczy skarbów i daje podłoże licznym domysłom, w tym teorii o ukrytych rzymskich artefaktach w jednej z tamtejszych jaskiń. Opowieści o ukrytych tam rzymskich monetach, ceremonialnych mieczach i szlachetnych kamieniach z inskrypcjami krążą już od XIX wieku, głównie jednak za sprawą amatorów, nie poparte badaniami archeologicznymi. Najsłynniejszym znaleziskiem ma być rzekomo „rzymski miecz z Oak Island”, odkryty na początku XXI wieku u wybrzeży wyspy. Media z miejsca okrzyknęły go potencjalnym dowodem na obecność Rzymian w Ameryce, a sam miecz stał się sensacją.
Jednak sceptycy i naukowcy szybko wskazali na nieścisłości – analiza metalurgiczna wykazała, że jest to raczej współczesna replika, prawdopodobnie wykonana w XIX lub XX wieku. Choć pochodzenie miecza nadal pozostaje przedmiotem debaty, naukowcy zdecydowanie uważają go za mylący trop – bardziej mit niż kamień milowy w historii rzymskich eksploracji.
W rzeczywistości nigdy nie potwierdzono autentyczności żadnego rzymskiego artefaktu na Oak Island ani w jakichkolwiek innych wykopaliskach w Ameryce. Większość takich historii jest postrzegana jako element barwnego folkloru wyspy lub wynik XIX-wiecznych mistyfikacji. Rzekome skarby prawdopodobnie zostały przywiezione i celowo podrzucone dla wzmocnienia lokalnej legendy, która miała przyciągać liczne rzesze turystów i poszukiwaczy skarbów.
Jeszcze większą sensację wywołały doniesienia z lat 70. i 80. XX wieku o odkryciu w Zatoce Guanabara, niedaleko Rio de Janeiro w Brazylii, w miejscu często nazywanym „Zatoką Dzbanów”, kolekcji dużych ceramicznych naczyń, do złudzenia przypominających amfory używane przez starożytnych Rzymian do przechowywania i transportu wina, oliwy z oliwek i innych płynów. Na wspomniane amfory po raz pierwszy zwrócił uwagę amerykański poszukiwacz skarbów Robert Marx, który twierdził, że są to pozostałości rzymskiego okrętu sprzed ponad 2 tysięcy lat.
Gdyby faktycznie to było prawdą, dowodziłoby, że Rzymianie dotarli do Ameryki Południowej na wieki przed Portugalczykami, podważając wszystkie dotychczasowe historyczne ustalenia. Wskazywałoby to również, że Rzymianie byli na równi doświadczonymi żeglarzami jak ich następcy.
Jednak odkrycie to, choć sensacyjne i wręcz szokujące, szybko pociągnęło za sobą liczne kontrowersje. Brazylijskie władze ujawniły, że dzbany zostały celowo umieszczone w zatoce w latach 60. XX wieku w ramach eksperymentu archeologicznego, mającego na celu tworzenie fałszywych antyków, by zwrócić uwagę światowych archelogów i łowców przygód. Choć kilku ekspertów zauważyło podobieństwo znalezionych dzbanów do rzymskich amfor, badania zostały ostatecznie zakazane przez brazylijski rząd w 1985 roku, a geneza i prawdziwe pochodzenie znalezionych naczyń pozostały niejasne. W rezultacie nie ma solidnych dowodów na poparcie twierdzenia o wraku rzymskiego statku u wybrzeży Brazylii.
Rzymskie możliwości
Niezależnie od autentyczności artefaktów nie da się jednak podważyć faktu, że Rzymianie byli utalentowanymi szkutnikami i żeglarzami. Budowali zarówno statki przybrzeżne, jak i głębokowodne, co pozwoliło im zdominować Morze Śródziemne i dotrzeć do tak odległych lądów jak Wyspy Brytyjskie. Ich morskie umiejętności położyły podwaliny pod późniejsze wyprawy włoskich, hiszpańskich i portugalskich odkrywców, którzy ostatecznie przepłynęli Atlantyk.
Rzymskie statki, inspirowane konstrukcjami greckimi i fenickimi, były solidne i technicznie zaawansowane jak na swoją epokę. Niektóre rekonstrukcje sugerują, że teoretycznie mogły przetrwać długie podróże morskie. Jednak przeprawa na taką odległość, pokonanie Atlantyku z jego wiatrami, prądami i ogromną przestrzenią oceanu stawiało wyzwania, które zdecydowanie wykraczały poza rutynowy zakres rzymskiego handlu i eksploracji. Co istotne, w literaturze rzymskiej ani na mapach z tamtego okresu nie ma żadnych śladów sugerujących, iż żeglarze imperium kiedykolwiek planowali lub próbowali przepłynąć Atlantyk, ani nawet nie mieli świadomości, że istnieje coś takiego jak Ameryka.
O ile obecność wikingów w Nowej Fundlandii czy możliwe wyprawy polinezyjskich żeglarzy do Ameryki Południowej znajdują potwierdzenie w naukowych badaniach, o tyle rzymskie tropy pozostają jedynie fascynującymi spekulacjami. Brakuje na to wiarygodnych, twardych dowodów.
A jednak zainteresowanie tematem nie słabnie. Legenda o Rzymianach w Ameryce wciąż żyje, łącząc w sobie mit, domysły i pytanie o granice ludzkiej odwagi. Czy Imperium naprawdę mogło rozciągnąć swoje wpływy aż po Potomak? Historia na ten temat milczy, lecz tajemnica trwa i niezmiennie rozpala ludzką wyobraźnię.
Jacek Hilgier









