Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 5 grudnia 2025 00:16
Reklama KD Market

Wspomóc w konflikcie

Kiedyś wszystko było jasne. Nikt nie zastanawiał się, na kim spoczywa odpowiedzialność za zachowanie dziecka, jego wychowanie, czy ewentualne konflikty. Dla wszystkich było oczywiste, że są to rodzice, mocno wspierani również przez wychowawców.
Wspomóc w konflikcie

Autor: Adobe Stock

Kiedyś nauczyciele mogli pozwolić sobie na znacznie więcej niż teraz. Kiedy tylko uczeń spróbował zabrać głos bez pozwolenia, czy zwrócić się w niewłaściwy sposób do nauczyciela, nikt nie miał wątpliwości, że powinien i poniesie za odpowiedzialność. 

Dzieci kiedyś chodziły jak w zegarku: były ułożone, odzywały się tylko wtedy, gdy dostały na to pozwolenie, i od małego wiedziały, gdzie jest ich miejsce. Chwile wolności przeplatały się z karami za nie, a mało kto skupiał się na kłótniach, bo na te szkoda było czasu. Kiedy jednak zdarzały się konflikty, te między sobą załatwiane były „po męsku”, a wynik tych z dorosłymi — można powiedzieć — był z góry do przewidzenia.

Dziś życie naszych dzieci wygląda zupełnie inaczej — a nasza rodzicielska troska często sięga tak daleko, że próbujemy ingerować nie tylko w ich zdrowie, plany czy relacje, ale też coraz częściej staramy się rozwiązywać za nie problemy, które… być może tylko nam wydają się naprawdę poważne. Dlatego dziś, Drogi Rodzicu, chcę Cię zaprosić do zatrzymania się na chwilę i przyjrzenia się takim sytuacjom z bliska — oraz do refleksji, jak możemy wspierać, nie odbierając naszym dzieciom szansy na samodzielność.

Być przykładem

Naszym dzieciom zdarzają się konflikty z rówieśnikami, kolegami, koleżankami, ale nie ma się co oszukiwać, że pojawiają się one również w naszych relacjach. Nie ma sensu unikać ich na siłę, ale warto pamiętać o drobnym szczególe, że to my jesteśmy dorośli i to właśnie nam łatwiej jest ocenić, czy walczymy z dzieckiem o nasze życie, czy też o porządek w pokoju lub kolczyk w uchu. Mówiąc prościej, to my decydujemy, że konflikt eskaluje do prawdziwej burzy, czy też skończy się na drobnym fochu.

To, co najczęściej stanowi największy problem, to naprawdę usłyszeć drugą stronę. Oczywiście w tym momencie mogą pojawić się protesty — bo przecież, skoro nie mamy problemów ze słuchem, to i z usłyszeniem nie powinno być kłopotu. A jednak. To, co blokuje nasze słyszenie, często nie ma nic wspólnego ani z chorobą, ani z zatyczkami do uszu, słuchawkami czy hałasem w tle. Owszem, te rzeczy mogą przeszkadzać, ale równie dużym — a może nawet większym — problemem jest nasze wewnętrzne zamknięcie.

Bardzo często słyszymy tylko to, co chcemy usłyszeć — to, co potwierdza nasze przekonania. A na dodatek wszystko, co dociera do nas z zewnątrz, przechodzi przez filtr naszych doświadczeń, emocji i interpretacji. Przypomina to trochę zabawę w głuchy telefon — tylko zamiast kolejnych osób są kolejne etapy naszego „słyszenia”. I nic dziwnego, że efekt końcowy może się znacznie różnić od tego, co rzeczywiście zostało powiedziane — a tym bardziej od intencji nadawcy.

Tym, co może ułatwić sprawę będzie dopytanie, czy też powiedzenie tego, co usłyszeliśmy własnymi słowami, aby się upewnić, że rozmawiamy o tym samym. Przy okazji warto nazwać swoje potrzeby i zachęcić dziecko do poszukiwania rozwiązań.

Wydaje się proste? Nie zawsze takie jest, ale na pewno przydatne będą treningi słuchania zarówno dziecka jak i siebie, a później mówienia o tym. To jest ta trudniejsza część. Nieco łatwiejsze wydaje się generowanie pomysłów, których im więcej tym lepiej, bo każdy konflikt można rozwiązać na wiele różnych sposobów.

Rodzic to nie sędzia

Dosyć często obserwuję, jak „bezradne” dzieci biegną do rodziców lub nauczycieli na skargę: „Mamo, a ona…”, „Proszę Pani, a on to…”. W ten prosty i niepozorny sposób dzieci próbują przerzucić odpowiedzialność za swoją kłótnię, sprzeczkę czy nieporozumienie na dorosłego. Najczęściej kończy się to sukcesem, ponieważ nawet nie zauważamy, kiedy i jak szybko zmieniamy się z obserwatora w uczestnika konfliktu — bo ulegamy tym smutnym oczom, bo przecież jest wyraźna nierównowaga sił, bo przecież… wiemy lepiej.

To prawdopodobnie jeden z najtrudniejszych momentów, ponieważ to właśnie Ty masz podjąć decyzję — a jakakolwiek by nie została podjęta, któraś strona będzie poszkodowana i ktoś na tym ucierpi. Starajmy się zatem nie zabierać głosu w sprzeczkach między dziećmi. W takich sytuacjach niezwykle trudno jest zachować obiektywizm, a dodatkowo istnieje zagrożenie, że w głowie dorosłego odpalą się stare rany i schematy, które — zamiast ułatwić dziecku wyjście z kłopotów — mogą je tylko pogłębić.

To, co na pewno możemy zrobić, obserwując spięcie między dziećmi, to usłyszeć ich potrzeby, opowiedzieć o tych najważniejszych — zarówno z jednej strony, jak i z drugiej — a następnie zachęcić do wymyślenia najróżniejszych rozwiązań. Oczywiście im więcej pomysłów, tym lepiej — i nie wszystkie muszą być na poważnie.

Pozwólmy naszym dzieciom na samodzielność w rozwiązywaniu swoich spraw — w tym również konfliktów. Kiedy młody człowiek poczuje, że ufasz mu w tym zakresie i że może zrobić to sam, szybciej uwierzy, że potrafi i że ma do tego odpowiednie narzędzia. Powodzenia!

Iwona Kozłowska

jestem pedagogiem, mediatorem, a także Praktykiem i Masterem Emotion NLP. Od 2006r. pracuję z dziećmi, młodzieżą, a także ich rodzicami, nieustannie poszerzając swój warsztat pracy.
Po godzinach natomiast jestem całkiem zwyczajną mamą, której również zdarza się nadepnąć na rozrzucone klocki, czy też mierzyć się z wyzwaniami pod tytułem: „Nie chcę jeszcze iść się myć!”, lub „Jeszcze tylko 5 minut…”
Moją wielką pasją jest odkrywanie i wspieranie potencjału jaki drzemie w każdym dziecku i w każdym rodzicu. Głęboko wierzę, bo widzę to na swoim przykładzie, że nawet mając dzieci u boku, można realizować swoje marzenia i cele. Jednocześnie, takim podejściem można „zarażać” swoje dziecko, następnie je wspierać, a później wzajemnie się motywować i czerpać ze swoich doświadczeń.
Prowadząc MamoKompas pomagam mamom sprawić, aby ich podróż wychowawcza była przyjemna, ciekawa i wzbogacająca!

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama