Bursztyn, znany też jako amber, powstawał w pradawnych lasach, gdy żywica spływała po pniach drzew, zamykając w sobie owady, liście i pył sprzed epok. Czas, ciśnienie i morze przemieniały tę lepką substancję w lśniący klejnot, który fascynował barwą, przejrzystością i niezwykłym zapachem. Rozcierany i podpalany wydzielał aromat, stając się wonnym kadzidłem. Oszlifowany – był amuletem, talizmanem i ozdobą, obdarzaną mocą magiczną i leczniczą. Hipokrates zalecał go na bóle żołądka, choroby skóry i kłopoty z oddychaniem.
Dla Egipcjan był symbolem wieczności – złocistym ogniem zaklętym w kamieniu, mającym chronić duszę po śmierci. Grecy wierzyli, że to skamieniałe światło słońca, i nazwali go elektronem – od tego słowa pochodzi współczesny termin „elektryczność”. Ich mit opowiadał, że bursztyn narodził się z łez córek boga Heliosa, które płakały nad rzeką Eridanos po tragicznym upadku Faetona.
Symbol luksusu
Najstarsze ślady bursztynowego handlu prowadzą na Sycylię. Tamtejsze złoża przez wieki zaopatrywały Grecję, Afrykę Północną i Hiszpanię. Heinrich Schliemann – odkrywca Troi – znajdował bursztynowe paciorki w grobowcach mykeńskich władców. Jednak około 2000 roku p.n.e. sycylijskie złoto zaczęło ustępować miejsca bursztynowi z północy, którego piękno i przejrzystość szybko zyskały przewagę.
Sambia, dzisiejszy obwód kaliningradzki, stał się prawdziwym eldorado. Sztormy wyrzucały tam na brzeg całe pokłady żywicy, które zbierano przy pomocy sieci, haków i długich drągów. Złociste bryłki szybko stawały się towarem pożądanym w całej Europie. Z wybrzeży Bałtyku wyruszały łodzie i karawany, które niosły amber aż do Egiptu, Syrii i Grecji.
W grobie Tutanchamona odnaleziono bursztynowy pektorał, w sanktuarium Apollina w Delfach lśniły złociste dary, a w królewskim grobowcu w Qatna w Syrii archeolodzy odkryli bursztynowe paciorki sprzed ponad trzech tysięcy lat.
Droższy od niewolnika
Rzymianie wynieśli kult bursztynu jeszcze wyżej. Cesarz Neron zorganizował specjalną wyprawę nad Bałtyk, by zdobyć ogromne ilości tego klejnotu. Pliniusz Starszy zanotował, że w Rzymie za figurkę z bursztynu płacono więcej niż za zdrowego niewolnika. Lampy na arenach gladiatorskich płonęły olejem zmieszanym z bursztynem, a patrycjuszki nosiły całe girlandy jego paciorków.
W Akwilei działał warsztat rzeźbiarski, który tworzył misterne figurki i ozdoby rozprowadzane po całym imperium. Bursztyn przestał być tylko towarem – stał się symbolem luksusu, potęgi i dominacji Rzymu nad ziemiami barbarzyńców.
W I wieku naszej ery Imperium Rzymskie posiadało niezliczone bogactwa, lecz cesarz Neron, owładnięty manią wielkości, zapragnął ich jeszcze więcej. Pliniusz Starszy wspomina, że za jego rządów zorganizowano ekspedycję na północ – niemal mityczną podróż rzymskich żołnierzy i kupców ku zimnym wodom Bałtyku.
Cel wyprawy stanowiła Sambia, gdzie bursztyn leżał na plażach jak rozsypane klejnoty. Źródła podają, że ekspedycja wróciła z ładunkiem tak ogromnym, iż w Rzymie całe igrzyska gladiatorskie ozdobiono bursztynem. Amfiteatry, siatki, miecze i hełmy połyskiwały złocistym blaskiem.
Neron pragnął olśnić lud bogactwem imperium, a bursztyn – dotąd klejnot północy – stał się symbolem rzymskiej potęgi. Od tamtej pory Bałtyk przestał jawić się jako kraina mgieł i mitów – ukazał się jako źródło niezwykle cennego skarbu.
Spotkanie światów
Gdy Grecy i Rzymianie zachwycali się bursztynem, nad Wisłą, Odrą i Niemnem wyrastały osady plemion słowiańskich, które szybko stały się pośrednikami w handlu tym cennym towarem. Ich przystanie i punkty wymiany umożliwiały kupcom z północy dostarczać bursztyn dalej na południe.
Archeolodzy odkrywali w grobach wczesnych Słowian rzymskie monety, fibule i ceramikę – dowód, że byli oni częścią wielkiego obiegu cywilizacyjnego.
Bursztynowy Szlak nie był jedną drogą, lecz całą siecią traktów. Główny jego nurt prowadził z wybrzeża Bałtyku przez ziemie dzisiejszej Polski, Czech i Słowacji do Akwilei nad Adriatykiem – wielkiego rzymskiego rynku bursztynu. Stamtąd złoto północy trafiało prosto do Rzymu.
Na skrzyżowaniach dróg spotykali się kupcy z Italii, Grecji i Bliskiego Wschodu z ludami nadbałtyckimi i słowiańskimi. Handel mieszał się z rozbojami, ale to właśnie bursztyn stał się mostem między barbarzyńcami a Rzymianami, północą a południem.
Inne odnogi szlaku biegły wzdłuż Wisły i Dniepru ku Morzu Czarnemu, przez Niemcy do Renu, dalej do Galii i Brytanii. Podróż była długa i niebezpieczna – karawany musiały pokonywać góry, lasy i rzeki, spotykając plemiona, które raz oferowały gościnę, a raz rabowały transport.
Bursztyn wart był jednak ryzyka. W zamian za złociste bryłki barbarzyńcy otrzymywali wino, oliwę, broń, metale, ceramikę i jedwab. Dzięki temu wzdłuż szlaków wyrastały pierwsze osady i targowiska, rodziły się struktury handlowe i polityczne, które przygotowały grunt pod przyszłe królestwa Słowian.
Bursztyn do dziś fascynuje. Po sztormach bałtyckie plaże lśnią drobnymi bryłkami, a w Gdańsku i Kaliningradzie powstają nowe bursztynowe biżuterie. W muzeach świata oglądamy szkatułki, amulety i figurki pamiętające czasy Nerona i Tutanchamona.
Dzieje Bursztynowego Szlaku pokazują, jak zwykła bryłka żywicy, wyniesiona z morza, stała się siłą zdolną zmienić historię. Dzięki niej północ i południe, barbarzyńcy i cywilizowani, Europa i basen Morza Śródziemnego zaczęły się przenikać.
Złoto północy płynęło przez rzeki i góry, niosąc coś więcej niż blask i piękno – niosło spotkanie kultur, które, niczym skamieniałe łzy słońca, przetrwało do dziś.
Monika Pawlak









