Przyjaciele,
Nienawidzę tak mówić, ale w tym tygodniu nie przeczytacie żadnego mojego felietonu.
W ubiegłym tygodniu planowałem napisanie felietonu. Miałem mnóstwo możliwych tematów. Myślałem oczywiście o tym, żeby napisać o okropnych rzeczach, które ICE robi w Chicago, w dzielnicach imigrantów, w których mieszkałem jako osoba przesiedlona po II wojnie światowej. Rozważałem też napisanie powiązanego w tym temacie felietonu o tym, jak nasz kraj źle traktował imigrantów w przeszłości: imigrantów z Polski, Azji, Irlandii, Ameryki Łacińskiej i Włoch. Te dwa możliwe tematy zaprzątały mi głowę, ale potem pomyślałem: „Cóż, może ludzie potrzebują przerwy od tego całego gadania o ICE”. Wtedy pomyślałem o napisaniu felietonu o czymś lżejszym. Pomyślałem, że ciekawie byłoby napisać felieton o moich dwóch wizytach w Polsce.
Ale potem coś się stało.
Zwykle w niedzielny poranek zaczynam szkicować felieton wcześnie, robiąc naprawdę prowizoryczny szkic, ale w ten niedzielny poranek tak się nie stało. Zaskoczyła mnie jesienna zmiana czasu.
Moja żona Linda i ja nawet nie wiedzieliśmy, że nadchodzi zmiana czasu. Obudziliśmy się w niedzielę rano i spojrzeliśmy na zegarek, a tam była 6:30. Włączyłem wiadomości CNN, a tam powiedziano mi, że jest 5:30. Pomyślałem: „O cholera, mamy ten zegar od 20 lat, a nagle zwariował i nie potrafi nam wskazać godziny”.
Co więc zrobiłem? Wszedłem na Amazon i kupiłem nowy zegarek za 19,95 dol.
Byłem bardzo zadowolony z ceny do momentu, aż wszedłem do kuchni i zauważyłem, że zegar na kuchence i zegar na mikrofalówce i zegar na lodówce – wszystkie pokazują tę samą godzinę. To była ta sama godzina, którą pokazywał mi zegar w sypialni – godzina później niż czas w CNN.
I wtedy zrozumiałem, że to nie zegar był problemem. Problemem było to, że nikt nie powiedział mi ani mojej żonie Lindzie, że skończył się czas letni.
To zepsuło cały mój dzień. Śniadanie, ćwiczenia, lunch, obiad, telewizyjne seriale, które oglądamy w niedzielę wieczorem i nasz czas, kiedy kładziemy się spać – wszystko ogarnął chaos.
Ale to nie wszystko.
Chaos trwa do dziś!
Dziś rano wstałem przekonany, że uda mi się otrząsnąć z zamętu, który wczoraj wszystko popsuł, a nagle pojawiło się jeszcze więcej zamętu.
Kiedy usiadłem, żeby pisać, moja żona Linda powiedziała mi, że musimy wejść na strych i założyć piankowe osłony na rury wodociągowe, przygotowując się na nadchodzące przymrozki. Nie zajęło to dużo czasu, ale gdy skończyliśmy, przypomniała mi, że muszę iść do lekarza na coroczną wizytę kontrolną. Zupełnie zapomniałem.
Umyłem zęby, wziąłem prysznic, ubrałem się, złapałem telefon i wyszedłem.
Więc pozwólcie, że powiem wam ponownie, przyjaciele, przepraszam, ale nie będzie felietonu. Obiecuję się poprawić w przyszłym tygodniu.
Chyba, że nastąpi kolejna zmiana czasu.
Sorry, No Column This Week
Dear Friends,
I hate to say this, but you won’t be reading one of my columns this week.
For the last week, I’ve been planning to write a column. I had all kinds of possible topics. I thought, of course, about writing about the terrible stuff ICE is doing in Chicago in the immigrant neighborhoods I lived in as a Displaced Person after World War II. I also considered writing a related column about the way our country has mistreated immigrants in the past: Polish immigrants, Asian immigrants, Irish immigrants, Hispanic immigrants, and Italian immigrants. These two possible topics for columns occupied a lot of my thinking, but then I thought, “Well, maybe people need a break from all this ICE related talk.” That’s when I thought about maybe doing a column about something lighter. I thought it might be interesting to write a column about my two visits to Poland.
But then something happened.
Usually on Sunday morning, I start sketching out the column early, doing a really rough draft, but that didn’t happen this Sunday morning. I was bushwhacked by the Fall time change.
My wife Linda and I didn’t even know there was a time change coming. We woke up Sunday morning and looked at the clock, and it said 630, and I turned on the CNN news, and they told me it was 530, and I thought, “Holy smokes, we’ve had this clock for 20 years, and suddenly it’s gone nuts and can’t tell us the time.”
So what did I do? I went online to Amazon and bought a new clock for $19.95.
I was pretty happy with that price until I walked into the kitchen and noticed that the clock on the stove and the clock on the microwave and the clock above the refrigerator all said the same time. It was the same time my bedroom clock was giving me, one hour later than CNN time.
That’s when I realized that the clock wasn’t the problem. The problem was that nobody had told me or my wife that Daylight Savings Time was coming to an end.
This screwed up my entire day. Breakfast, exercise, lunch, dinner, the TV shows we watch on Sunday evenings, and our bedtime – all became chaos.
But that’s not all.
Chaos extends into today.
I got up this morning convinced I could shake off the confusion that messed everything up yesterday, and suddenly more confusion showed up.
When I sat down to write, my wife Linda told me we needed to go up into the attic to place foam covers on the water pipes up there in preparation for an upcoming frost. It didn’t take long, but just as we were finishing she reminded me that I have to go to my doctor for my yearly appointment. I had completely forgotten.
I brushed my teeth, took a shower, dressed, grabbed my iphone, and ran out the door.
So let me just say it again, my friends, I’m sorry there’s no column. I promise to do better next week.
Unless there’s another time change.
John Guzlowski
amerykański pisarz i poeta polskiego pochodzenia. Publikował w wielu pismach literackich, zarówno w USA, jak i za granicą, m.in. w „Writer’s Almanac”, „Akcent”, „Ontario Review” i „North American Review”. Jego wiersze i eseje opisujące przeżycia jego rodziców – robotników przymusowych w nazistowskich Niemczech oraz uchodźców wojennych, którzy emigrowali do Chicago – ukazały się we wspomnieniowym tomie pt. „Echoes of Tattered Tongues”. W 2017 roku książka ta zdobyła nagrodę poetycką im. Benjamina Franklina oraz nagrodę literacką Erica Hoffera za najbardziej prowokującą do myślenia książkę roku. Jest również autorem serii powieści kryminalnych o Hanku i Marvinie, których akcja toczy się w Chicago oraz powieści wojennej pt. „Retreat— A Love Story”. John Guzlowski jest emerytowanym profesorem Eastern Illinois University.
-
John Guzlowski's writing has been featured in Garrison Keillor’s Writer’s Almanac, Akcent, Ontario Review, North American Review, and other journals here and abroad. His poems and personal essays about his Polish parents’ experiences as slave laborers in Nazi Germany and refugees in Chicago appear in his memoir Echoes of Tattered Tongues. Echoes received the 2017 Benjamin Franklin Poetry Award and the Eric Hoffer Foundation's Montaigne Award for most thought-provoking book of the year. He is also the author of two Hank Purcell mysteries and the war novel Road of Bones. Guzlowski is a Professor Emeritus at Eastern Illinois University.









