Według projektu, który radny z 36. okręgu Gilbert Villegas planuje w piątek, 14 listopada, przedstawić Radzie Miasta, każda paczka dostarczona w granicach Chicago mogłaby zostać obciążona dodatkową opłatą w wysokości 1,25 dol.
Radny szacuje, że tzw. package delivery tax mógłby przynieść budżetowi Chicago od 137,5 do 275 mln dol. rocznie, w zależności od liczby zamówień. Podatek obejmowałby dostarczenie paczki, a nie jej zawartość. Produkty spożywcze, leki i zamówienia z gotowym jedzeniem byłyby zwolnione z podatku.
Radny Villegas podkreśla, że firmy dostarczające zamówione towary i paczki coraz częściej korzystają z pojazdów elektrycznych, co zmniejsza wpływy miasta z podatku paliwowego.
Jego zdaniem wpływy z podatku od paczek mogłyby zasilić projekty infrastrukturalne, wzmocnić miejskie fundusze emerytalne, a być może nawet oznaczać rezygnację z propozycji podatku dla korporacji (tzw. head tax), którego przywróceniem opowiedział się burmistrz Brandon Johnson.
Krytykom propozycji podatku od paczek radny Villegas odpowiada: „Możesz nie płacić, jeśli nie chcesz – możesz pójść do lokalnego sklepu, który płaci podatki i zatrudnia ludzi”.
Burmistrz Johnson zaznacza jednak, że wprowadzenie podatku prawdopodobnie wymagałoby zgody ustawodawców stanowych. „Na tę chwilę nie mamy sygnałów, że moglibyśmy go wprowadzić bez Springfield” – stwierdził Johnson podczas poniedziałkowej konferencji.
Radny Villegas twierdzi natomiast, że prawnicy Rady Miasta i miejskiego Departamentu Prawa nadal analizują propozycję i rozmowy są w toku. „Gdyby burmistrz był w Springfield i lobbował za takim podatkiem, zamiast za drużyną Bears, moglibyśmy lepiej zabezpieczyć wpływy” – podsumował radny.
W projekcie budżetu burmistrza Johnsona na 2026 rok, który obecnie jest analizowany przez radnych, deficyt szacowany jest na 1,19 miliarda dol. Aby zbilansować wydatki, burmistrz zaproponował wprowadzenie m.in. podatku dla korporacji (head tax) w wysokości 21 dol. od pracownika dla firm powyżej określonej liczby zatrudnionych, podatku dla firm mediów społecznościowych oraz zamrożenia zatrudnienia.
Joanna Trzos
[email protected]









