44-letni Stephen Bryant przyznał się do trzech zabójstw w 2004 roku. Wybrał tę metodę wykonania kary śmierci zamiast krzesła elektrycznego lub zastrzyku. Bryant został skazany za zabójstwo Willarda „TJ” Tietjena i dwóch innych mężczyzn na wiejskich terenach hrabstwa Sumter.
Prokuratorzy ustalili, że postrzelił Tietjena kilka razy, a następnie odebrał telefon ofiary i powiedział żonie i córce, że go zabił. Później zamordował jeszcze dwóch ludzi, którym zaoferował podwiezienie samochodem.
Egzekucji przypatrywało się około 10 świadków. Zgon stwierdzono o godzinie 18:05 czasu lokalnego.
– Przywiązano go do metalowego krzesła, a nad jego sercem umieszczono biały kwadrat z czerwoną tarczą. Opuszczono kaptur, odsunięto roletę i bez ostrzeżenia dźwiękowego ani wizualnego… oddano strzały z broni o dużej mocy z odległości 4,5 metra – podała agencja AP.
W Karolinie Południowej stracono już siedem osób w ciągu 14 miesięcy. Była to trzecia egzekucja w tym roku przez pluton egzekucyjny i 50. w tym stanie od czasu przywrócenia tam kary śmierci cztery dekady temu.
Republikański gubernator stanu Henry McMaster odmówił ułaskawienia. Pzostaje to w zgodzie z tendencją panującą w Karolinie Południowej od 1976 roku.
Adwokat skazanego Bo King podkreślał traumatyczną historię Bryanta, powołując się na jego chorobę genetyczną, poważne znęcanie się nad nim w dzieciństwie i prenatalne narażenie na alkohol, które „trwale uszkodziło jego ciało i mózg”. King powiedział, że Bryant „wykazał się szlachetnością i odwagą, wybaczając swojej rodzinie”.
– Ostatnie egzekucje były brutalne i haniebne. Żadna z nich nie uczyniła Karoliny Południowej bezpieczniejszą ani bardziej sprawiedliwą – ubolewał obrońca.
Bryant był 43. osobą straconą w tym roku w Ameryce.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)









