Bears prowadzili po trzech kwartach 16-3 i nic nie wskazywało na dramatyczną końcówkę. Jednak w finałowej odsłonie Vikings zdobyli dwa przyłożenia i na 50 sekund przed końcem meczu objęli prowadzenie 17:16.
Na szczęście imponujący 56-jardowy powrót Devina Duvernaya odwrócił losy meczu. Dwukrotny uczestnik Pro Bowl, zanim pojawił się w Chicago, grał w Baltimore Ravens i Jacksonville Jaguars. Teraz przeżył swój najlepszy moment w Bears, umożliwiając Cairo Santosowi kopnięciem z 48 jardów w ostatnich sekundach meczu dopełnienie dzieła.
Kopacz Bears w czwartej kwarcie spudłował 45-jardową próbę, ale trafiając decydującą piłkę, sprawił, że nikt w drużynie nie zasłużył na świętowanie bardziej niż on. Wcześniej popisał się m.in. kopnięciem z 54 jardów, co jest jego najlepszym wynikiem w tym sezonie.
Szkoleniowiec Bears Ben Johnson na konferencji prasowej podkreślił, że drużyna wyciągnie wnioski ze swoich błędów i słabszej postawy Celeba Williamsa, który w niedzielnym meczu był niedokładny, kończąc go z 16 celnymi podaniami w 32 próbach na łączną odległość 192 jardów. „Bardzo przypominało to inauguracyjny mecz z Vikings, w którym długo prowadziliśmy, a potem pozwoliliśmy, rywalowi tę przewagę zniwelować. Czuliśmy wtedy, że nie wykonaliśmy wystarczająco dużo akcji, aby odnieść zwycięstwo. Tym razem się nam udało. Uważam, że to dowód ciągłego rozwoju mojego zespołu” – powiedział mediom Johnson.
W tym momencie można go uznać za jednego z najpoważniejszych kandydatów do tytułu „Trenera Roku”. Zbiera on zasłużone pochwały za sezon wyglądający na odrodzenie tej długo cierpiącej drużyny, marnowanej w ostatnich latach przez jego niekompetentnych poprzedników.
Pięć z siedmiu ostatnich meczów Bears rozstrzygnęli na własną korzyść różnicą pięciu punktów lub mniejszą. Ponadto mają oni bilans 3-0 w spotkaniach wygranych dwoma, bądź jednym punktem.
Te wyniki mówią same za siebie. Od trzeciej kolejki nie było meczu, którego – jak czuli Bears – nie mogliby wygrać. Wprawdzie pojedynek z Baltimore Ravens zakończył się niepowodzeniem, ale mogłaby być wygrana, gdyby końcówka czwartej kwarty nie wymknęła się spod kontroli.
Pochwały zbiera nie tylko Johnson. Caleb Williamsa potwierdza imponujący talent, łącząc swoje umiejętności kluczowych zagrań z elitarną zdolnością do szybkiego biegu, stał się jednym z najbardziej niebezpiecznych rozgrywających NFL z podwójnym zagrożeniem.
W ciągu ostatnich tygodni Williams jeszcze bardziej polegał na swoich nogach, zdobywając odpowiednio 63 i 53 jardy w dwóch kolejnych zwycięstwach nad Cincinnati Bengals (47-42) i New York Giants (24-20).
Po tym, jak w zeszłym roku jako debiutant zaliczył 68 sacków w 17 meczach, Williams został powalony tylko 14 razy w dziesięciu tegorocznych spotkaniach. Szkoleniowiec Bears przypisuje tę drastyczną redukcję lepszej ochronie podań i skuteczniejszej grze biegowej. „Nie ma wątpliwości, co potrafi Caleb. On to czuje, a sposób, w jaki unika chcących go dopaść rywali, moim zdaniem jest imponujący” – podkreślił Johnson.
Jego zespół ma ponadto w swoich szeregach trzech najlepszych przechwytujących piłkę zawodników NFL. Prowadzi Kevin Byard, a Nahshon Wright i Tremaine Edmunds są tuż za nim.
Rozstrzygnie siedem ostatnich kolejek
Bears z bilansem 7-3 są liderami dywizji NFC North i zajmują trzecie miejsce w tabeli konferencji NFC, za Philadelphia Eagles (8-2), Los Angeles Rams (8-2), a przed Tampa Bay Buccaneers (6-4), Seattle Seahawks (7-3), Green Bay Packers (6-3-1), San Francisco 49ers (7-4), Detroit Lions (6-4), Carolina Panthers (6-5).
O ostatecznej kolejności zadecyduje siedem pozostających do rozegrania meczów. Harmonogram „Niedźwiedzi” obfituje w trudne przeszkody, a pierwsza rozpoczyna się już w najbliższą niedzielę na Soldier Field.
Tego dnia Bears podejmą Pittsburgh Steelers, mających w swoich szeregach Aarona Rodgersa. Były rozgrywający Packers od lat jest zmorą „Niedźwiedzi”, o czym świadczy jego bilans 25-5 w meczach przeciwko nim. Nie wiadomo jednak, czy zobaczymy go w niedzielę, bowiem z powodu złamania lewego nadgarstka zszedł z boiska w drugiej połowie wygranego przez Steelers 34-12 spotkania z Cincinnati Bengals. Po poniedziałkowych badaniach okazało się, że nie jest konieczna operacja, ale o tym, czy wystąpi na Soldier Field zadecydują lekarze.
Następnie Bears zmierzą się w Black Friday z panującym mistrzem Super Bowl Eagles, a później wyjeżdżają na konfrontację z Packers na Lambeau Field.
Po meczu ze słabymi Cleveland Browns ponownie zmierzą się z Packers na Soldier Field 20 grudnia, by zakończyć sezon meczami z mającymi jeszcze szanse na „dziką kartę” 49ers i Lions.
Plany budowy nowego stadionu stoją w miejscu
Bears gromadzą zwycięstwa na boisku, podczas gdy plany budowy nowego, zadaszonego stadionu i wielofunkcyjnego kompleksu na należącym do drużyny 326-akrowym terenie w podchicagowskim Arlington Heights stoją w miejscu.
Starania właścicieli klubu o rozpoczęcie budowy napotkały bowiem na polityczny opór po tym, jak ustawodawcy w Springfield podczas jesiennej sesji stanowego parlamentu nie podjęli niezbędnych działań. Władze drużyny naciskały na rozpoczęcie budowy przed końcem 2025 roku, z planem budowy na około trzy lata, co umożliwiłoby drużynie ubieganie się o organizację Super Bowl już w 2031 r.
Włodarze Bears zapewniają, że pokryją koszty budowy stadionu, ale ubiegają się o 855 milionów dolarów pomocy publicznej na infrastrukturę, wliczając w to modyfikacje dróg, modernizację kanalizacji i kolei oraz umowy o zamrożeniu lokalnych stawek podatkowych dla nieruchomości w Arlington Heights.
Wśród wciąż nierozwiązanych kwestii znajduje się także ponad 534 miliony dolarów pozostałego długu z tytułu remontu stadionu Soldier Field w 2003 roku.
Gubernator Illinois J.B. Pritzker zasygnalizował, że władze stanu nie zamierzają finansować budowy nowego stadionu bez uregulowania tych zobowiązań, dodając, że właściciele Bears powinni pomóc rozwiązać ten problem, zanim zwrócą się o dodatkowe wsparcie ze strony stanu.
Dariusz Cisowski









