Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
sobota, 13 grudnia 2025 12:33
Reklama KD Market

Rodzice i dzieci

Rodzice są najczęściej jak „służby do zadań specjalnych”. W trakcie swojej rodzicielskiej kariery nabywają umiejętności, o których marzy niejeden szef, czy przynajmniej Head Hunter. Oczywiście, droga do tych umiejętności nie jest usłana różami, niejednokrotnie ranią nas niczym wystające ciernie: przykre słowa, awantury, trudne zachowania, czy też codzienne problemy naszych dzieci, ale jeżeli uda nam się wytrwać, obie strony idą dalej silniejsze.
Rodzice i dzieci

Autor: Adobe Stock

Dziś Drogi Rodzicu, chcę Cię zaprosić w podróż do „krainy” dziecka, które przestało już być słodkim bobaskiem, ale nie jest jeszcze zbuntowanym nastolatkiem. Zapraszam Cię do przyjrzenia się temu etapowi zmian: najróżniejszych, bardzo szybkich, zaskakujących, bo nieprzewidywalnych. Jak my – Rodzice możemy się zachować, co może nam pomóc w trudnych momentach? – Sprawdźmy.

Zrozum

Wszystko zaczyna się od zrozumienia i wcale nie tego, co dziecko do nas mówi, ale bardziej tego, co się kryje za nagłą awanturą, wybuchem płaczu, czy też utrudnionym zasypianiem. Najczęściej u źródła znajdziemy przeciążony układ nerwowy zbyt dużą ilością bodźców. 

Bardzo często sama łapię się na tym, jak szybko reaguję nerwami kiedy mam dużo „na głowie”, kiedy wokół jest za głośno, za bardzo, zbyt wiele… Tym bardziej nie dziwię się dzieciom, których układ nerwowy dopiero uczy się radzić z wyzwaniami współczesnej codzienności. 

Warto zatem pamiętać, że dzieci jeszcze nie potrafią sprawnie się regulować. Co ciekawe, sama ta wiedza pozwala nam nieco łatwiej, a na pewno szybciej wpłynąć na własną reakcję. Tym bardziej warto o tym pamiętać i w razie czego powtarzać jak mantrę: „Dopiero się rozwija, dopiero się rozwija…”

Ograniczony wybór

Z dziećmi często jednym z najtrudniejszych wyzwań są poranki. Wydaje się, że wszystko powinno się układać, bo przecież wspomniany przed chwilą układ nerwowy nie jest jeszcze przeciążony, a jednak bywa trudno. 

Nawet jeśli poradziliśmy sobie już z obudzeniem malucha, który wstał i być może nawet umył zęby, to za chwilę stanie przed wyborem: co zjeść na śniadanie, w co się ubrać, którą zabawkę zabrać do przedszkola…

W sytuacji, gdy lodówka jest całkiem pełna, podobnie jak szafa z ubraniami i półka z zabawkami, wybranie zaledwie jednej jedynej rzeczy, może być niezwykle trudne, a nawet przytłaczające. Co będzie jeśli dziecko weźmie misia, a samochody, czy lalki „się obrażą”? Co wybrać do zjedzenia, czy do założenia, jeżeli maluch chce wiele rzeczy i nie ma najmniejszego pojęcia, co bardziej go kusi. 

Tego rodzaju wybory są wyzwaniem dla dorosłych, a co dopiero dla dziecka. Która z mam, przynajmniej kilka razy w tygodniu nie staje przed otwartą szafą z myślą, że nie ma w co się ubrać lub przynajmniej nie wie, co wybrać z szafy pełnej ubrań?

Rozwiązaniem takiej sytuacji może być ograniczenie wyboru, gdzie przynajmniej część decyzji bierzemy na siebie i z całego wachlarza możliwości, wybieramy dwie rzeczy, z których następnie wybiera dziecko. Jest to prawdopodobnie najprostszy sposób, aby pozwolić dziecku podejmować decyzję i budować w ten sposób pewność siebie, a jednocześnie, aby nie zamęczyć przy tym siebie długością porannych przygotowań do wyjścia. 

Przed sklepem

Sklep to miejsce, które przyprawia niejednego rodzica o dreszcze i nie tylko dlatego, że zwykle wydajemy tam więcej niż byśmy chcieli i zakładaliśmy. Jest to miejsce, które z jednej strony przyciąga dzieci mnóstwem kolorów i pokus, a z drugiej przytłacza rodziców. To właśnie tam jest gorąco, głośno, gwarno, a nasze dzieci zawsze znajdą coś, co odmieni ich życie, czego bardzo potrzebują i co sprawi, że przez najbliższy miesiąc nie będą nic więcej chciały. I konia z rzędem temu, kto choć raz nie nabrał się na takie obietnice, dla świętego spokoju, który zniknął jeszcze szybciej niż szczera radość z zakupionej rzeczy. 

Ja sama przez długi czas nie lubiłam zakupów z dziećmi, głównie z tego powodu, że trwały one znacznie dłużej niż te robione w pojedynkę, ale niekiedy nie było innego wyjścia. Na szczęście dosyć szybko zorientowałam się, że niezwykle ważną rzeczą jest lista zakupów, o której informowałam jeszcze przed wejściem do sklepu i taki sposób sprawdzał się znakomicie w przypadku zakupów z moim synem. Moja córka natomiast okazała się trudniejszym „przeciwnikiem”. Pomimo wyraźnej informacji, że dziś kupujemy tylko rzeczy na obiad, zawsze potrafiła znaleźć argumenty, aby dokupić jeszcze coś specjalnego, niespodziankę dla kogoś, czy tylko jedną jedyną drobnostkę. 

W takim wypadku jedynym rozwiązaniem okazała się „Specjalna lista potrzeb”, których teraz nie będziemy realizować, ale rzecz, która bardzo się dziecku podoba, zostanie tam wpisana, do zakupu w przyszłości. Tak przy okazji, to może być świetna inspiracja przed zakupami prezentów świątecznych. 

Takie sposoby pokazują, że choć dzieci przedszkolne potrafią być wymagające, nie zawsze musimy z nimi walczyć chcąc osiągnąć założony cel. Często znacznie lepszym rozwiązaniem okazuje się umiejętne zarządzanie zastaną sytuacją, co pozwala wyciszyć emocje i przetrwać niejeden trudny dzień.

Gdyby jednak zdarzyło się tak, że wszystko idzie pod górkę i nawet z najlepszymi chęciami z naszej strony, wszystko kończy się awanturą, warto pamiętać, że po każdej burzy przychodzi słońce. W naszych relacjach mogą je przywołać przytulasy, mające wręcz magiczną moc do okiełznania emocji, więc tym bardziej warto o nich pamiętać zarówno w tych trudniejszych, jak i całkiem pogodnych chwilach.

Powodzenia!

Iwona Kozłowska

jestem pedagogiem, mediatorem, a także Praktykiem i Masterem Emotion NLP. Od 2006r. pracuję z dziećmi, młodzieżą, a także ich rodzicami, nieustannie poszerzając swój warsztat pracy.
Po godzinach natomiast jestem całkiem zwyczajną mamą, której również zdarza się nadepnąć na rozrzucone klocki, czy też mierzyć się z wyzwaniami pod tytułem: „Nie chcę jeszcze iść się myć!”, lub „Jeszcze tylko 5 minut…”
Moją wielką pasją jest odkrywanie i wspieranie potencjału jaki drzemie w każdym dziecku i w każdym rodzicu. Głęboko wierzę, bo widzę to na swoim przykładzie, że nawet mając dzieci u boku, można realizować swoje marzenia i cele. Jednocześnie, takim podejściem można „zarażać” swoje dziecko, następnie je wspierać, a później wzajemnie się motywować i czerpać ze swoich doświadczeń.
Prowadząc MamoKompas pomagam mamom sprawić, aby ich podróż wychowawcza była przyjemna, ciekawa i wzbogacająca!

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama