Leavitt skomentowała podczas poniedziałkowego briefingu w Białym Domu doniesienia m.in. „Washington Post” i CNN na temat pierwszego z serii zabójczych uderzeń na łodzie podejrzanych o przemyt narkotyków, który nastąpił 2 września. Siły USA miały wówczas zabić dwie osoby, które przeżyły pierwsze uderzenie rakietą i dryfowały na Morzu chwytając się wraku.
W obliczu niedzielnego zapewnienia prezydenta Trumpa, który powiedział, że jego szef Pentagonu Pete Hegseth mówił mu, że nie dał rozkazu by „zabić ich wszystkich”, rzeczniczka potwierdziła, że rozbitkowie zostali zabici. Zapytana o to, czy nieprawdą jest, że doszło do drugiego uderzenia na rozbitków, czy że doszło do tego, lecz Hegseth nie wydał rozkazu, odpowiedziała, że prawdą jest to drugie.
- Prezydent Trump i sekretarz Hegsett jasno dali do zrozumienia, że wyznaczone przez prezydenta „grupy narkoterrorystyczne” podlegają śmiercionośnym atakom zgodnie z prawem wojny. 2 września Sekretarz Hegseth upoważnił Admirała Bradleya do przeprowadzenia tych kinetycznych ataków. Admirał Bradley działał zgodnie ze swoimi uprawnieniami i prawem nakazującym przeprowadzenie ataku, aby zapewnić zniszczenie łodzi i wyeliminowanie zagrożenia dla Stanów Zjednoczonych Ameryki - dodała Leavitt.
Jak stwierdziła, prezydent ma prawo „zlikwidować” przemytników , „jeśli zagrażają Stanom Zjednoczonym Ameryki i jeśli przewożą nielegalne narkotyki, które zabijają naszych obywateli w rekordowym tempie”.
Dopytywana, czy Pentagon po tym incydencie zmienił politykę dotyczącą dobijania rannych - w przynajmniej dwóch późniejszych uderzeniach rozbitkowie byli ratowani - rzeczniczka odparła, że nic o tym nie wie.
Doniesienia o zabiciu rannych sprowokowały duże kontrowersje i oskarżenia o popełnienie przez wojsko zabójstwa lub zbrodni wojennej. Działania te potępiło kilku polityków Republikanów w Kongresie, zaś kierownictwo senackiej komisji ds. sił zbrojnych, z Republikaninem Rogerem Wickerem na czele, zapowiedziało wszczęcie dochodzenia w tej sprawie. Sam prezydent Trump w niedzielę stwierdził, że byłby przeciwny powtórnemu uderzeniu na zniszczoną łódź i rozbitków.
Mimo słów o prawie do zabijania przemytników Leavitt broniła też w poniedziałek ogłoszenia Trumpa o ułaskawieniu byłego prezydenta Hondurasu Juana Orlando Hernandeza, skazanego w 2024 r. na 45 lat więzienia za udział w przemycie ogromnych ilości kokainy do USA. Jak wyjaśniła, Trump podjął decyzję na podstawie opinii nieokreślonych mieszkańców Hondurasu o tym, że Hernandez został wrobiony, a zarzuty przeciwko niemu były motywowane politycznie.
- Należał do partii opozycyjnej. Sprzeciwiał się wartościom poprzedniej administracji, a oskarżenie wniesiono, ponieważ był prezydentem Hondurasu - powiedziała Leavitt. Wskazywała też na rzekome błędy w procesie polityka, m.in. zbyt krótki czas, jaki dano jego prawnikowi na przygotowanie się oraz na oparcie się na zeznaniach przestępców.
Natomiast ułaskawiony nie został dotąd były kongresmen z Hondurasu i brat byłego prezydenta Tony Hernandez, który również został skazany za udział w przemycie kokainy do USA.
Rzeczniczka odniosła się również do narastającej presji administracji Trumpa na Wenezuelę, której przywódca Nicolas Maduro również jest oskarżany o przewodzenie kartelowi narkotykowemu. Leavitt powtórzyła dotychczasowe stanowisko, że „wszystkie opcje są na stole” w walce z przemytem z Wenezueli, lecz odmówiła odpowiedzi na pytanie, czy Trump chce zmusić Maduro do oddania władzy.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)
osk/ mal/
Prezydent ma prawo ich zlikwidować, jeśli zagrażają Stanom Zjednoczonym Ameryki i jeśli przewożą nielegalne narkotyki, które zabijają naszych obywateli w rekordowym tempie, co właśnie robią.









