Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
czwartek, 11 grudnia 2025 17:23
Reklama KD Market

Nowa wojna Stanów Zjednoczonych z narkotykami

W mijającym tygodniu tematy bezpieczeństwa narodowego oraz militarnej aktywności Stanów Zjednoczonych ponownie znalazły się w centrum uwagi amerykańskich mediów. Doniesienia o zagranicznych operacjach, niepokojące raporty z Pentagonu, a także wewnętrzne napięcia wokół władzy prezydenta i roli służb federalnych wywołały szeroką debatę o tym, dokąd zmierza amerykańska polityka bezpieczeństwa. Wydarzenia te wpisują się w szerszą narrację: w USA postępuje coraz mocniejsze sprzężenie polityki wewnętrznej, militarnej i informacyjnej, co prowokuje pytania o przyszłość instytucji demokratycznych, cywilną kontrolę nad wojskiem i przejrzystość działań władzy.
Nowa wojna Stanów Zjednoczonych z narkotykami
Caracas

Autor: Adobe Stock

Od września br. administracja USA przeprowadziła serię uderzeń lotniczych i morskich na łodzie, które według Waszyngtonu przewoziły narkotyki. Liczba i skala ataków, jak podają źródła, jest nietypowa: dziesiątki uderzeń, dziesiątki ofiar, a administracja twierdzi, iż celem jest przeciwdziałanie przepływowi narkotyków do USA. Jednocześnie media i śledztwa ujawniły, że uderzenia te odbywały się w rejonie przybrzeżnym Wenezueli i były częścią znacznego zgromadzenia sił morskich i lotniczych w rejonie Karaibów.

Operacja ma dwie cechy, które budzą największe wątpliwości: po pierwsze, użycie siły na morzu przeciwko łodziom, przy czym nie zawsze jest jasne, czy ich załogi były bezpośrednio związane z organizacjami przestępczymi oraz po drugie, kontrowersyjny raport o ataku na rozbitków, który nastąpił po pierwszym uderzeniu – co według niektórych ekspertów mogłoby stanowić naruszenie prawa międzynarodowego i prawa wojennego. Na te ostatnie zarzuty administracja odpowiada, że działania były legalne i w granicach uprawnień wojskowych.

W debacie, która toczy się wokół tych wydarzeń, trudno znaleźć wspólny mianownik: administracja mówi o walce z przemytem, a jej krytycy i Caracas mówią o przygotowaniu do zmiany reżimu. Agencje cytowały urzędników oraz przecieki wskazujące, że działania mogą mieć kilka etapów, w tym fazę działań konspiracyjnych i operacji specjalnych wymierzoną w instytucje powiązane z prezydentem Wenezueli Nicolasem Maduro, co rodzi podejrzenia, że celem nie jest wyłącznie walka z narkotykami, ale również wywrócenie struktur lojalnych wobec wenezuelskiego obozu władzy. Informatorzy mówią, że operacje specjalne mogą być elementem szerszego planu.

Jednak przeprowadzenie otwartej operacji obalenia rządu wiązałoby się z ogromnym ryzykiem militarnym, politycznym i prawnym. Z politycznego punktu widzenia istnieje kilka przeszkód: kosztowna interwencja lądowa, ryzyko wojny z istotnym partnerem Maduro (Rosja, ewentualnie Chiny), czy reperkusje dyplomatyczne w całym regionie. W praktyce więc scenariusz całkowicie otwartej inwazji wydaje się mało prawdopodobny; bardziej prawdopodobne, przy obecnych informacjach, są sankcje, uderzenia precyzyjne w wyznaczone cele, kampania dezorganizacyjna i werbunek wewnętrznej opozycji lub zdegradowanych elementów sił zbrojnych Wenezueli. Takie podejście daje administracji możliwość kluczenia wokół oficjalnych celów działań wojskowych i ogranicza koszty polityczne, ale nadal niesie ryzyko eskalacji.

Pogłoski o przygotowywanych lub planowanych próbach przejęcia władzy pojawiają się regularnie w sytuacjach dużych napięć. W tym przypadku ich wiarygodność zależy od dwóch elementów dowodowych: czy istnieją wyraźne, wiarygodne przecieki o konkretnych planach operacyjnych (np. daty, cele, zaangażowane jednostki) oraz czy w Wenezueli są środowiska zdolne i skłonne do współpracy z zewnętrznym aktorem, by przeprowadzić pucz. Urzędnicy Białego Domu sugerują, że administracja rozważa różne opcje, w tym działania mające na celu obalenie Maduro, ale nie ma jawnych, jednoznacznych dowodów publicznych na to, że gotowy jest plan inwazji lądowej.

Prezydent Donald Trump publicznie łączy retorykę antynarkotykową z bardziej spektakularnymi zapowiedziami. W wywiadach i komentarzach prezydent mówił o zamknięciu przestrzeni powietrznej wokół Wenezueli, zapowiadał możliwość uderzeń lądowych i nie wykluczał użycia sił. Równocześnie w rozmowach z mediami Trump próbował tonować niektóre zapowiedzi, mówiąc „aby nie wnikać w szczegóły” w odniesieniu do pewnych komentarzy o natychmiastowych uderzeniach. Jednak ogólny przekaz jego administracji jest jasny – presja militarna i ekonomiczna ma posłużyć do złamania struktur władzy Maduro.

Taktycznie retoryka Trumpa ma kilka efektów: mobilizuje elektorat twardej polityki bezpieczeństwa, wywiera presję psychiczną na reżim w Caracas oraz sygnalizuje sojusznikom i przeciwnikom gotowość do zdecydowanych kroków. Jednocześnie, przesadne wojownicze deklaracje komplikują relacje z Kongresem, sojusznikami i społecznością międzynarodową, zwiększając ryzyko politycznych i prawnych konsekwencji.

Grupa kongresmenów z Partii Demokratycznej – m.in. Jim Himes (członek Komisji ds. wywiadu) i Adam Smith (czołowy Demokrata w Komisji ds. sił zbrojnych) – napisała do sekretarza obrony, żądając pełnego uwolnienia nagrań wideo i audio z ataku z 2 września.

Demokraci podkreślają, że społeczeństwo i Kongres mają prawo „zobaczyć to na własne oczy”, aby samodzielnie ocenić, co się wydarzyło. Himes stwierdził, że to, co widział – dwóch mężczyzn trzymających się kurczowo wraku łodzi – być może już bez możliwości odpłynięcia było „jednym z najbardziej niepokojących obrazów” jego kariery publicznej.
Inni prominentni Demokraci, jak Chuck Schumer, lider Demokratów w Senacie, również domagają się ujawnienia materiałów. Schumer zapowiedział, że bez dostarczenia nagrań część funduszy sekretarza obrony zostanie wstrzymana.

Wbrew stereotypowi, że tylko Demokraci chcą transparentności, część Republikanów również poparła ideę ujawnienia nagrań. Na przykład Tom Cotton, przewodniczący senackiej Komisji ds. wywiadu powiedział, że nie ma problemu z tym, by film został upubliczniony, jeśli Pentagon zdecyduje się na to.

W obliczu presji ze strony Demokratów, a także niektórych Republikanów w projekcie ustawy budżetowej na obronność pojawiła się poprawka: jeśli Pentagon nie ujawni „pełnego zapisu materiału wideo” z listopadowych i wrześniowych ataków, 25% budżetu Pentagonu zostanie obcięte.

Z drugiej strony, dowództwo Pentagonu, reprezentowane przez sekretarza Pete’a Hegsetha, deklaruje, że nagrania są materiałem, który musi zostać zrewidowany zanim zostanie upublicznionych, ale obawia się, że ich ujawnienie mogłoby zaszkodzić operacyjnym interesom USA np. ujawnić metody działania, szlaki operacyjne, a tym samym osłabić przyszłe operacje.

Miniony tydzień był jednym z najbardziej intensywnych pod względem doniesień dotyczących bezpieczeństwa USA. Raporty o operacjach wojskowych, kontrowersjach w Pentagonie i potencjalnych zmianach prawnych pokazują państwo, które stoi w obliczu poważnych wyzwań – zarówno na arenie międzynarodowej, jak i wewnętrznej.

Wiele wskazuje na to, że nadchodzące miesiące będą jeszcze bardziej napięte, a kwestie militarne na stałe pozostaną w centrum politycznych debat. Pytanie, które już dziś stawiają analitycy, brzmi: czy kierunek zmian prowadzi do wzmocnienia bezpieczeństwa, czy raczej osłabia demokratyczne fundamenty amerykańskiej polityki.

Daniel Bociąga
[email protected]
[email protected]

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama