Ceremonie nadania obywatelstwa stałym rezydentom zostały nagle odwołane, ponieważ administracja prezydenta Donalda Trumpa na czas nieokreślony „wstrzymała” rozpatrywania wszystkich wniosków imigracyjnych obywatelom niektórych krajów. Tam, gdzie ceremonie się odbyły, wielu osobom uniemożliwiono złożenie przysięgi. W Massachusetts haitańska imigrantka, która mieszka w tym stanie od ponad 20 lat, została wyproszona podczas ceremonii naturalizacji. To przypadek jeden z wielu – administracja Trumpa zaczęła odwoływać ceremonie nadania obywatelstwa imigrantom z krajów objętych już zakazem podróży, co przy okazji uderzyło także w innych imigrantów. „Przestrzegałam zasad, zapłaciłam pełną opłatę, czekałam latami, przeszłam każdy etap, w zasadzie byłam na mecie” – powiedziała magazynowi TIME Jane, która używa pseudonimu, aby chronić swoją tożsamość, bo boi się, że ujawnienie prawdy może wpłynąć na jej sprawę – „Odwołanie mojej ceremonii w ostatniej chwili budzi niepokój i poczucie bezsilności”. Takie anulacje, dosłownie na ostatnim etapie biurokratycznej procedury, która często trwa latami, wywołały chaos i zamieszanie wśród tysięcy imigrantów, którzy postępowali zgodnie z regułami. W ubiegłym miesiącu USCIS odwołało ceremonie, które miały odbyć się w lokalnych sądach w siedmiu powiatach w północnej części stanu Nowy Jork. Ceremonie odbyły się jednak dwa dni później po fali protestów społecznych.
Zamach jako pretekst
Te wydarzenia miały miejsce w kilka dni po tym, jak 26 listopada obywatel Afganistanu otworzył ogień do członków Gwardii Narodowej w Waszyngtonie, zabijając jednego z nich i ciężko raniąc drugiego. Administracja wykorzystała incydent jako uzasadnienie dla szeregu nowych działań mających na celu ograniczenie imigracji, a także dla wysłania dodatkowych 500 żołnierzy Gwardii Narodowej do Waszyngtonu. Oprócz tego skrócono okres ważności wiz pracowniczych do osiemnastu miesięcy oraz wstrzymano wszystkie decyzje w sprawie wniosków o azyl.
Zaraz po strzelaninie prezydent Donald Trump napisał w poście na Truth Social , że „trwale wstrzyma migrację ze wszystkich krajów trzeciego świata” i „rozwiąże problem milionów nielegalnych wjazdów za [Joe] Bidena”. 2 grudnia US Citizenship and Immigration Service (USCIS) ogłosiło wstrzymanie i przegląd wszystkich oczekujących wniosków o świadczenia imigracyjne dla osób urodzonych w jednym z krajów „budzących obawy”. Według agencji, ograniczenia są konieczne w celu ochrony bezpieczeństwa narodowego, ochrony życia Amerykanów i zapewnienia bezpieczeństwa publicznego. „Wstrzymanie pozwoli na kompleksową analizę wszystkich oczekujących wniosków o świadczenia dla cudzoziemców z krajów wysokiego ryzyka. Bezpieczeństwo narodu amerykańskiego jest zawsze najważniejsze” – dodano w oświadczeniu.
Najboleśniej nowe restrykcje odczuli ci, którzy przebyli już 99 proc. imigracyjnej odysei. Blokada dotyczy wniosków o przyznanie zielonych kart i amerykańskiego obywatelstwa złożonych przez osoby z krajów uznanych przez administrację Trumpa za państwa „wysokiego ryzyka”. Na początku było ich 19, ale lista stale jest rozszerzana.
Coraz trudniej o naturalizację
Nowe utrudnienia dotyczą nie tylko obywateli krajów umieszczonych na czarnej liście. Prezydent Donald Trump jednym ze swoich pierwszych rozporządzeń wykonawczych z 20 stycznia zaostrzył kontrolę imigrantów przybywających do Stanów Zjednoczonych, jak również tych, którzy już tu mieszkają. Kandydaci do naturalizacji są teraz skrupulatnie weryfikowani na podstawie ich własnych wpisów w mediach społecznościowych. Agenci imigracyjni przeprowadzają dochodzenia, w celu sprawdzenia „charakteru moralnego” wnioskodawców, zadając trudne pytania w pobliżu miejsca zamieszkania kandydatów. Podczas dochodzeń prowadzonych w okolicy urzędnicy odwiedzają dom wnioskodawcy, aby ocenić jego postawę i przeprowadzić wywiady z sąsiadami, właścicielami nieruchomości, współpracownikami i innymi członkami społeczności. Standardy oceny są dość płynne.
Miesiąc później administracja Trumpa wstrzymała wypłacanie grantów USCIS organizacjom oferującym lekcje języka angielskiego i edukację obywatelską dla stałych rezydentów, którzy przygotowywali się do rozmów kwalifikacyjnych i testów obywatelskich.
USCIS oświadczyło, że zmiany te są częścią „wieloetapowego procesu reformy”, mającego na celu przywrócenie „solidnej weryfikacji wszystkich cudzoziemców i surowszych przeglądów”. Zgodnie z komunikatem prasowym USCIS planuje wkrótce otworzyć w Atlancie centrum, które będzie wykorzystywać „potężne zasoby” i „najnowocześniejsze technologie”, w tym sztuczną inteligencję, do przeglądania wniosków imigracyjnych, zwłaszcza z „krajów wskazanych przez prezydenta jako budzące obawy”.
Sprawdzeni na wylot
Osoby posiadające zielone karty, należą do najdokładniej weryfikowanych osób w systemie imigracyjnym kraju. Decydując się na naturalizację, przechodzą jeszcze bardziej kompleksową kontrolę, obejmującą weryfikację przeszłości, rozmowy z urzędnikami imigracyjnymi oraz test na obywatelstwo. Ceremonia nadania obywatelstwa to przecież ostatni etap długiego procesu, który zaczyna się od uzyskania wymarzonej zielonej karty, odczekania 3 lub 5 lat, złożenia wniosku o naturalizację, uiszczenia słonych opłat, przejścia kolejnej rozmowy z urzędnikiem imigracyjnym, zdania testu z języka angielskiego i wiedzy o społeczeństwie oraz ponownego pozytywnego przejścia kontroli bezpieczeństwa. To wszystko są warunki, które trzeba spełnić przed złożeniem przysięgi obywatelskiej.
Biorąc pod uwagę coraz większą swobodę urzędników imigracyjnych w zakresie określania, czy dana osoba cieszy się „dobrą reputację moralną”, organizacje proimigracyjne zaczęły doradzać imigrantom odnawianie zielonych kart zamiast przechodzenia przez proces naturalizacji, aby uniknąć potencjalnych problemów, które mogłyby zagrozić legalnemu statusowi imigracyjnemu danej osoby.
Naturalizacja dla większości imigrantów to wzruszające wydarzenie. Nowi obywatele otrzymują małe flagi USA, robią sobie zdjęcia z rodzinami, aby uczcić rozpoczęcie nowego rozdziału w swoim życiu i cieszą się z dotarcia do końca imigracyjnej ścieżki.
Decyzje administracji – choć najprawdopodobniej mają na celu tylko wstrzymanie procedur nadawania obywatelstwa, a nie całkowite zablokowanie rozpatrywania wniosków – wzbudzają chaos i strach, i mogą wpływać na decyzje potencjalnych obywateli.
Hasan Shafiqullah, główny prawnik organizacji Legal Aid Society, twierdzi, że chociaż odwoływanie ceremonii naturalizacji było bezpośrednią reakcją na strzelaninę w Waszyngtonie, to nowe ograniczenia „nie mają nic wspólnego ze strzelaniną”, a bardziej wynikają z priorytetów administracji dążącej do denaturalizacji niewygodnych imigrantów. I to powinno niepokoić wszystkich imigrantów, a nie tylko osoby z krajów „wysokiego ryzyka”.
Jolanta Telega
[email protected]









