Przyszedł rok 2008, numerologicznie przyniósł ze sobą jedynkę, czyli początek. Znowu zaczynamy od początku. Co nowego wniesie? Pewnie dużo zmian i możliwości. Musimy tylko je dostrzec. Wibracja numeru jeden podporządkowana jest Słońcu, jego jasnym i ciemnym stronom. Po jasnej stronie usytuowały się – rozwój, wzrost zaufania między ludźmi, zmiany na lepsze. Po ciemnej stronie – egoizm, ekspansja blichtru i tandety, przerost władzy. I znowu skazani jesteśmy na dokonywanie wyborów.
Energia zmian ogarnie życie na wielu poziomach. Poziomie narodów i społeczeństw, poziomie personalnym i grupowym. Zapowiedź tych zmian widzimy chociażby w historycznej decyzji kandydowania kobiety na prezydenta Stanów Zjednoczonych. Kobiety na stanowiskach państwowych nie są niczym nowym w historii świata – współcześnie w Europie robią kariery na najwyższych szczeblach i są akceptowane i szanowane. Królowa Wielkiej Brytanii jest tego najlepszym przykładem, chociaż nie była wybieralna. Natomiast zobaczymy wkrótce, czy Ameryka dojrzała do takiej zmiany.
W Polsce zmiany zaczęły się pod koniec ubiegłego roku, ale to dopiero początek. Formujące się struktury mogą okazać się przynoszącymi oryginalne rozwiązania na planie materialnym i ideologicznym. Tendencje do podniesienia statusu materialnego rozwiną inicjatywy, przedsiębiorczość i pracowitość społeczeństwa. A dzięki wzrostowi zamożności, wzrośnie poczucie bezpieczeństwa Polaków.
Generalnie rok 2008 powinien być trampoliną do sukcesu, inicjatyw i czynu. Wszystko wyda się możliwe i do zrealizowania. Jak więc znajdzie się w tej sytuacji Polonia amerykańska? Inicjatywy, czyn i zmiany to nic nowego dla emigrantów. Dowodem na to jest sukces polonijnych biznesów, rozwój polonijnych organizacji, rozrost polonijnych mediów, różnorodność propozycji kulturalnych. Dla Polonii każdy rok jest pierwszym i pełnym możliwości. Uczymy się codziennie nowych rzeczy – tolerancji, akceptowania różnic kulturowych, praw nowego kraju, potrzeby wzajemnej. Zmiany świadomości przychodzą do nas nieuchronnie, chociaż czasami z oporem. Dlatego nowy rok może tylko uczynić to, co jest, bardziej intensywnym.
„Dziennik Związkowy” przekroczy swój milowy próg. 100-lecie gazety to ewenement w historii publikowania. Na ogół zmiany generacyjne wymagają nowych rozwiązań przekazu. To, że gazeta codzienna ciągle odpowiada na zapotrzebowania czytelników, świadczy o ogromnej mądrości założycieli, którzy przewidzieli niestarzejącą się formułę, a także o znakomitej profesjonalności redaktorów naczelnych, którzy realizując swoją misję mieli świadomość do kogo, o czym i dlaczego mówią.
Celebrowanie tak okrągłej rocznicy pisma, które towarzyszyło i towarzyszy wszystkim przybyszom z Polski do nowego (nieznanego z początku) kraju, powinno trwać cały rok i porwać swą niezwykłością nie tylko wydawcę, ale całą Polonię, która na informacjach zawartych w gazecie, zarówno z Polski, ze świata i tych lokalnych, „wychowała się”. Żeby Ojcowie Założyciele, przyglądający się nam gdzieś z chmurki, byli dumni i pewni, że ich pomysł owocuje i przynosi korzyści nie tylko materialne, ale przede wszystkim te jednoczące Polonię spoiwem języka i myśli. Zmiana podejścia do własnych dokonań i duma z nich jest w 2008 roku bardzo pożądana.
Jedna rzecz tylko nie powinna się zmieniać. Nasz stosunek do przyjaciół. Wdzięczność, że ich mamy. Radość ze wspólnych dokonań. Poczucie bezpieczeństwa, że można na nich liczyć. Mając przyjaciół każde przedsięwzięcie wydaje się możliwe, a żadna zmiana niestraszna. I takiej przyjaźni życzę wszystkim w Nowym 2008 Roku.
Bożena Jankowska
Z pomocą przyjaciół
- 01/11/2008 09:16 AM
Reklama