Latem tego roku rozpocznie się kolejna olimpiada, tym razem w Pekinie. W Ameryce coraz częściej się zapomina, że Chiny to nadal kraj rządzony przez komunistycznych zamordystów, którym podoba się wprawdzie neokapitalizm gospodarczy, ale którzy bez żenady tłumią wszelkie przejawy protestu i krytyki oraz wtrącają ludzi do więzień pod każdym możliwym pozorem.
To właśnie do tego kraju zjadą tysiące sportowców z całego świata. I choć Igrzyska Olimpijskie z natury rzeczy nie powinny mieć nic wspólnego z polityką, zwykle mają. Wystarczy przypomnieć, że kraje zachodnie niemal jednomyślnie zbojkotowały olimpiadę w Moskwie w roku 1980, by zaprotestować przeciw inwazji na Afganistan. Tym razem jednak żadnych nawoływań do bojkotu nie było.
Jak przystało na z gruntu zamordystyczny rząd, chińscy komuniści robią wszystko, by letnia impreza była dla Chin “sztandarowa”. Stąd pośpieszne próby wyeliminowania jakoś z Pekinu nie tylko bezdomnych i żebraków, ale również wszechobecnego, ciężkiego smogu, od którego każdemu maratończykowi może się zrobić niedobrze już po kilku kilometrach biegu. Ba, rząd zamierza nawet eksperymentować z jakąś technologią, której celem jest eliminacja opadów deszczu na czas igrzysk. Władza może przecież wszystko, a zatem nie zdziwię się zbytnio, jeśli niektóre trawniki zostaną pomalowane na zielono tuż przed przyjazdem sportowców i dziennikarzy.
Przed 28 laty świat nie chciał jechać na olimpiadę do komunistycznej Rosji. Protestując przeciw totalitaryzmowi i ekspansji komunizmu. Z przyczyn, które są trudne do zrozumienia, tym razem nie protestuje nikt, tak jakby w Chinach nagle zapanował demokratyczny raj. Tymczasem Tybetańczycy nadal żyją w chińskim kagańcu, chińska komuna ma niezbyt apetyczne związki z tragedią w Darfurze, a o prześladowaniach dysydentów szkoda nawet mówić.
W tym kontekście z radością przywitać należy decyzję znanego powszechnie reżysera, Stevena Spielberga, który ogłosił, iż rezygnuje z funkcji doradcy artystycznego pekińskiej olimpiady. Spielberg, podobnie zresztą jak ponad 200 sportowców z 41 krajów, zaprotestował w ten sposób przeciw chińskiej polityce w Darfurze. W odpowiedzi rząd Chin nie powiedział nic, za to tzw. oficjalna prasa opublikowała kilka komentarzy, w których Spielberga wyzywa się od naiwnych idiotów. Chiński gniew jest zrozumiały, ponieważ decyzja amerykańskiego reżysera narusza idylliczną wizję pekińskiej olimpiady, organizowanej przez sprawnych i mądrych “przywódców państwa, partii i narodu”.
O ile o bojkocie igrzysk nie ma w tym roku mowy – i być może bojkot taki nie byłby dobrym rozwiązaniem – czas najwyższy, by przestać udawać, że największa impreza sportowa świata odbędzie się w tym roku w społeczeństwie cieszącym się normalnymi dla każdej demokracji przywilejami. Chińscy komuniści chcieliby bardzo, żeby olimpiada była symbolem “wielkości” ich kraju. Nie znoszą żadnej krytyki i zabiegają usilnie o pohamowanie wszelkich komentarzy niekorzystnych dla gospodarzy igrzysk. Jednak głosów sprzeciwu i krytyki nie da się wyeliminować, a krok Spielberga z pewnością jest tylko wstępem do wielu innych, symbolicznych protestów. I bardzo dobrze się stało, że protesty takie wreszcie zaczęły się pojawiać.
Andrzej Heyduk
Komunada
- 02/28/2008 05:52 AM
Reklama