Tradycyjnie w pierwszy piątek marca najlepsi polscy żeglarze otrzymali nagrody za swoje dokonania w minionym sezonie. Tytuł Żeglarza Roku 2007, Srebrny Sekstant i I Nagrodę Honorową Telewizji Polskiej S.A. "Rejs Roku 2007" przyznano kpt. Jarosławowi Kaczorowskiemu.
Po raz 38. jury pod przewodnictwem kpt. żeglugi wielkiej Leszka Wiktorowicza, w składzie m.in. z kpt. Krystyną Chojnowską - Liskiewicz (pierwsza na świecie kobieta, która samotnie opłynęła glob), rozstrzygnęło o podziale najwyższych polskich trofeów żeglarskich.
Te najbardziej prestiżowe przypadły kpt. Kaczorowskiemu. Po latach nieobecności polskiej bandery w oceanicznych imprezach regatowych, wystartował on (po wywalczeniu kwalifikacji) na jachcie "Allianz.pl" - jako drugi Polak (po Kazimierzu Kubie Jaworskim) - w jednym z najbardziej cenionych wyścigów Mini Transat 6.50.
Te regaty rozgrywane są co dwa lata od 1977 roku, na łódkach o długości zaledwie 6,5 m, na trasie La Rochelle (Francja) - Funchal (Madera) - Salvador da Bahia (Brazylia).
Laureat przyznał, że już od najmłodszych lat pasjonował się żeglarstwem i choć namawiano go na studiach do uprawiania lekkiej atletyki on wybrał "wodę".
"Gdy byłem małym chłopcem okazało się, że mam do tego talent, że umiem szybko żeglować, że sprawia mi to sporo radości. Potem nie wyobrażałem sobie, że miałbym robić coś innego" - powiedział PAP Jarosław Kaczorowski, który tę przygodę rozpoczynał, jak chyba wszyscy żeglarze, od łódek klasy Optimist w szkółce firmy Dalmor, później w Arce Gdynia.
Regaty, w których brał udział i za uczestnictwo w których otrzymał najwyższe polskie żeglarskie wyróżnienie Jarosław Kaczorowski porównał do Rajdu Paryż-Dakar na lądzie.
"Podobnie jak Paryż-Dakar regaty są takim bardzo niewygodnym, wykańczającym wyścigiem, wymagającym świetnego przygotowania fizycznego i odporności. Jeden z moich kolegów, z którym żeglowałem kiedyś w klasie Mikro 20 lat temu, obecnie ściga się w rajdach Paryż-Dakar. Widzę więc z bliska jak bardzo podobne są nasze zajęcia, jak dużo musimy trenować i jaki reżim do życia codziennego musimy wprowadzać" - podkreślił Kaczorowski.
Jak przyznał, miał momenty podczas regat, w których poważnie myślał o wycofaniu się. "W połowie pierwszego etapu uderzyłem w nocy w jakiś przedmiot, którego nie mogłem zidentyfikować. Wygięły mi się zamocowania sterów. Nie mogłem przez to szybko płynąć. Nie można było też sterować na dużych żaglach i wtedy usiadłem i zacząłem się zastanawiać, czy nie popłynąć do Lizbony. Myślałem nawet o tym, aby zostawić łódkę w porcie, wsiąść w samolot i wrócić do kraju".
Postanowił jednak dopłynąć do mety pierwszego etapu, naprawić uszkodzenia, a straty wynikłe z tego opóźnienia odrabiać na drugim, o wiele dłuższym etapie.
"W tym drugim etapie miałam kilka takich momentów gdzie myślałem, że ta łódka się rozpadnie na kawałki; tak mocno wiało, tak się wbijałem w fale, że miałem wrażenie, iż tego nie przetrwam" - wspominał Kaczorowski, którego marzeniem jest zwycięstwo w regatach oceanicznych, transatlantyckich bądź wokół globu. "Nie musi być to koniecznie samotnie, może być z załogą".
"Szukam sponsorów i współpracowników do projektu trochę większego jachtu, 12-metrowego, 40-stopowego, który byłby następnym etapem na drodze do jachtów 60-stopowych. Są one szczytem moich marzeń, ale to bardzo drogie łódki" - zdradził plany na nadchodzące miesiące. Dodał, że ulubionym dla niego akwenem do pływania rekreacyjnego jest Chorwacja.
Jury podkreśliło doskonałą postawę kpt. Kaczorowskiego. W klasyfikacji generalnej zajął on 19. miejsce. We wrześniu 2007 roku z La Rochelle wystartowało 89 żeglarzy, w większości na nowoczesnych jednostkach. Do takich nie należał jacht polskiego kapitana, stąd swą wysoką pozycją wzbudził podziw rywali.
II Nagrodę Honorową TVP S.A. "Rejs Roku 2007" przyznano wyjątkowo dwóm kapitanom: Januszowi Kurbielowi ("Vagabond'elle") i Leszkowi Sysakowi ("Montonie").
Oba rejsy, mimo że różne praktycznie pod każdym względem, miały jednak wspólny mianownik - załogi tworzyły pary małżeńskie. Janusz Kurbiel wraz z małżonką Joelle od 15 kwietnia do 11 listopada pokonali 5 600 mil na Morzu Grenlandzkim oraz u brzegów wschodniej Grenlandii. Natomiast Leszek Sysak wraz z małżonką Elżbietą wypłynęli w kwietniu 1988 roku z Teneryfy i ... po 16 latach zawiązali wokółziemską pętlę niedaleko portu Recife w Brazylii, po czym kontynuowali rejs.
III Nagrodą "Rejs Roku 2007" uhonorowano kpt. Janusza Kędzierskiego z Polskiego Klubu Żeglarskiego w Nowym Jorku, który dowodził jachtem "Fazisi". Potężna jednostka o długości 25 m przypłynęła na Bałtyk, by wziąć udział w The Tall Ships Race Baltic 2007, regatach żaglowców szkolnych i jachtów na trasie prowadzącej z Aarhus w Danii, do Kotki w Finlandii i Sztokholmu, zakończonych w Szczecinie. Skład załogi uzupełniony został kilkunastoosobową grupą młodzieży z Ustki.
Honorowe wyróżnienia "Rejs Roku 2007":
- kpt. Dominik Bac i kpt. Sławomir Skalmierski z Katowic, którzy dowodzili jachtem "Stary" w rejsie z Vancouver w Kanadzie do Key West na Florydzie. Żeglując po Pacyfiku i Atlantyku pokonali blisko 6 800 mil;
- kpt. Andrzej Gruszka z Polskiego Klubu Żeglarskiego w Nowym Jorku za transatlantycki rejs na jachcie "Pacyfika" z USA do Polski. Czteroosobowa załoga przypłynęła do Szczecina, by uczestniczyć w wielkim zlocie żaglowców;
- kpt. Krzysztof Mika za trzyetapowy rejs na trasie Balboa (Panama) - Miami (USA) - St. George (Bermudy) - Gdynia na jachcie "Fujimo".
Nagrodę Honorową Polskiego Związku Żeglarskiego "Rejs Roku 2007" przyznano kpt. Andrzejowi Armińskiemu - twórcy serii projektów jachtów noszących nazwę Mantra. Z jego inicjatywy odbyły się kobiece regaty dookoła świata na pokładach bliźniaczych jednostek.
Nagrodą Grotmaszta Bractwa Kaphornowców, przyznawaną za wyczyny w wyjątkowo trudnych warunkach, uhonorowano kpt. Janusza Słowińskiego za rejs na burzliwe wody Antarktyki na jachcie "Bona Terra".
Nagrodę Specjalną prezydenta Gdańska "Bursztynową Różę Wiatrów" jury przyznało organizatorom The Tall Ships Races 2007, na czele z prezydentem miasta Szczecina Piotrem Krzystkiem. Światowy zlot zyskał bardzo wysokie oceny. Zgromadził setkę żaglowców i jachtów z Europy i innych kontynentów. Na ich pokładach przypłynęło 3 500 żeglarzy z 35 krajów.