(AP) – Żydowscy osiedleńcy blokują drogi, podpalają palestyńskie pola uprawne i sady, kiedy żołnierze usiłują zlikwidować nielegalnie wzniesione osiedla. Mają nadzieję, że ich akcje powstrzymają izraelskie siły bezpieczeństwa przed usunięciem dziesiątek obozowisk rozrzuconych po wzgórzach Zachodniego Brzegu. Napaści na palestyńskie wioski, atak na znanego krytyka polityki osiedleńczej i walki osiedleńców z żołnierzami wznowiły w Izraelu debatę na temat zagrożeń stwarzanych przez ultranacjonalistów.
Odchodzący premier Izraela, Ehud Olmert, ostrzegł w niedzielę, że "fala ekstremizmu zagraża izraelskiej demokracji". Nie wymieniając z nazwy żadnej organizacji Olmert narzekał, że ekstremiści podważają i uniemożliwiają pracę rządu.
Olmert i jego poprzednicy nie spełnili przyrzeczeń złożonych w 2003 roku, kiedy to zobowiązali się do rozmontowania wszystkich nielegalnych osiedli.
Krytycy rządu twierdzą, że izraelska policja i wojsko często ignorują brutalne akcje osiedleńców. "Radykalni ekstremiści z prawicowego obozu rozumieją, że rząd boi się konfrontacji z nimi", mówi Yariv Oppenheimer, lider grupy Peace Now, obserwującej działania ekstremy.
Wśród blisko 300 tysięcy Izraelczyków, którzy mieszkają na Zachodnim Brzegu, znajdują się osoby, które ściągnęły tu niskie ceny domów, ideolodzy i radykalna młodzież, opowiadająca się za utrzymaniem tego terytorium ze względów religijnych i bezpieczeństwa.
Ideolodzy czują się zdradzeni przez rząd, który w 2005 roku przeprowadził likwidację osiedli żydowskich w Gazie i ewakuację 8500 ludzi. Nie chcą dopuścić do powtórzenia takiego manewru na Zachodnim Brzegu. Zwolennicy twardej linii zdobywają przewagę nad pragmatycznymi liderami grupy skupiającej osiedleńców Ye-sha Council, która prowadzi z rządem negocjacje w sprawie zasiedlonych przez nich ziem. Dwie duże regionalne rady, Samaria i Brinyamin, w ub. roku wybrały liderów przeciwnych jakiemukolwiek kompromisowi. (eg)
Ekstremizm zagraża izraelskiej demokracji
- 10/02/2008 05:02 AM
Reklama








