(Korespondencja własna „Dziennika Związkowego”)
Warszawa – Kto od prawie 20 lat rządzi Polską? Różne nazwiska mogą paść w odpowiedzi, ale wśród nich nie może zabraknąć Adama Michnika. Syn przedwojennych żydowskich działaczy komunistycznych, 62-letni obecnie szef „Gazety Wyborczej”, wychował się w stalinowskiej Polsce we względnym luksusie, przysługującym uprzywilejowanym sferom PRL. Ojciec był członkiem stalinowskiego Kominternu, który chciał wchłonąć Polskę żywcem, matka fałszowała historię w polskich podręcznikach szkolnych, a brat jako zbrodniarz stalinowski do dziś ukrywa się w Szwecji.
Jako student Michnik związał się przeważnie z kolegami i wykładowcami o podobnym rodowodzie, a następnie z tzw. opozycją demokratyczną, czyli lewicą laicką, której najbardziej znaną formacją był KOR (Komitet Obrony Robotników). W przeciwieństwie do opozycji niepodległościowej KOR-owcy dążyli do Polski socjaldemokratycznej, czyli nieco zliberalizowanego PRL-u.
Gdy wybuchła „Solidarność”, Michnik znalazł się wśród jej doradców, a po ogłoszeniu stanu wojennego siedział w więzieniu wraz z innymi działaczami. Ale prawdziwy przełom nastąpił w 1989 r., gdy Lech Wałęsa mianował go redaktorem naczelnym nowo powstałej „Gazety Wyborczej”, pierwszego w bloku sowieckim niezależnego pisma.
W tym tygodniu Michnik udzielił pierwszego od pięciu lat wywiadu, występując w cotygodniowym programie telewizyjnym Tomasza Lisa. Szef „Wyborczej” od lat ma wielu gorących zwolenników, jak i niemniej zagorzałych przeciwników. Czy wywiad udzielony Lisowi odsłonił tajemnicę tego sukcesu, czy choćby jej część?
Na początku programu Lis puścił archiwalny film nakręcony przez PRL-owską bezpiekę, pokazujący zwolnienie Michnika z więzienia po kolejnej odsiadce. „Słuchajcie Michnik, opuszczacie dzisiaj zakład karny. W przypadku naruszenia przez was porządku prawnego będziecie musieli wrócić do zakładu karnego” – mówi naczelnik więzienia do Adama Michnika ubranego w więzienny drelich.
Michnik prostuje: „Cały ten film był fałszywką, dlatego że, jak tylko on mi wygłaszał te kwestie, to ja natychmiast oświadczyłem, że ja tu bezprawnie siedzę, że złamane prawo, że skandal i w tym momencie psułem całą zabawę. Więc oni później zrobili powtórkę. On mówił, a na moje miejsce był podsadzony inny więzień, mojego wzrostu i kamera go brała z tyłu. Mnie pokazywali dopiero, jak w więziennym ciuchu opuszczam ten lokal”.
Ten epizod częściowo tłumaczy jedną z przyczyn wpływów Michnika, który w odpowiednich momentach przypomina, że siedział w PRL-owskich więzieniach za politykę. Dla wielu ludzi fakt, że ktoś przesiedział sześć latach za kratami za przekonania samo przez się nobilituje. Choć czasem może warto pamiętać, że za politykę także siedzieli Dzierżyński i Hitler!
W programie Lisa Michnik przedstawił swoją wizję Polski dwubiegunowej, powołując się na słowa znanej pisarki przedwojennej. „Po zamordowaniu Gabriela Narutowicza Maria Dąbrowska w swoim dzienniku napisała, że są dwie Polski. Uważam, że ten mord jest kluczową datą w historii Polski XX wieku” – powiedział Michnik. Dał do zrozumienia, że te dwie Polski istnieją do dziś. W przekonaniu michnikowskiego obozu, jedna to „jasnogród”, Polska jasna, otwarta, oświecona i postępowa. To Polska post-KOR-owców, Kuroniów, Modzelewskich, Geremków, Lityńskich i innych Michników.
Ta druga Polska to oczywiście „ciemnogród” – zacofanie, kołtuństwo, reakcja, niemal faszyzm. W wywiadzie Michnik nazwał niereprezentowaną już w Sejmie Ligę Polskich Rodzin Romana Giertycha „partią postfaszystowską”, twierdząc, że po jej upadku jej elektorat przejęła PiS. O partii braci Kaczyńskich powiedział z kolei: „Idąc do wyborów, obiecywali nam rewolucję moralną, obiecywali tanie państwo i oczyszczenie mechanizmów państwowych z nieuczciwości (…), a wyszła z tego polska wersja putinizmu”.
Nienawiść, jaką Michnik zieje do Kaczyńskich i PiS, równoważy dziwną sympatią do gen. Jaruzelskiego, którego wielokrotnie nazywał „człowiekiem honoru”. Podczas wywiadu Lis puścił krótką sekwencję filmową, w której Michnik w obronie Jaruzelskiego krzyknął: „Odpieprzcie się od generała!” Uważa, że postawienie go przed sądem jest niegodziwością. Gdy Lis przypomniał mu, że Jaruzelski korzysta z praw sądowych, których odmawiał innym w PRL-u, zawsze gotowy z ripostą odparł: „Tak, ale fakt, że możemy teraz tu rozmawiać bez cenzury jest zasługą dwóch ludzi: Lecha Wałęsy i gen. Jaruzelskiego. Gdyby nie doszło do kompromisu, który zaowocował pokojowym demontażem tamtego państwa, to byśmy dzisiaj tu tak nie rozmawiali”.
Michnik odrzucił sugestię, że to niesprawiedliwe, iż zwykły polski emeryt ledwo wiąże koniec z końcem, podczas gdy emerytowani funkcjonariusze totalitarnego państwa mają wysokie emerytury. „Wszystkie cywilizowane kraje przyjęły zasadę, że nie ma zbiorowej odpowiedzialności (…) Jeżeli państwo umówiło się z obywatelem, że za wykonanie określonej pracy dostanie określone wynagrodzenie, i jeżeli w czasie wykonywania tej pracy obywatel nie złamał prawa, to państwo powinno wywiązać się z umowy”. Wyraził też zdziwienie, że zamiast miłosierdzia w katolickim kraju są ludzie, którzy chcą przeciwnika wdeptać w błoto.
„Zionący miłosierdziem monolog Michnika” – tak zatytułował swój komentarz publicysta „Rzeczpospolitej” Piotr Semka. „Z tej rozmowy niezorientowany widz mógłby wyciągnąć wniosek, że Polską nadal rządzi Prawo i Sprawiedliwość oraz Jarosław Kaczyński. Że były premier nadal jest postacią numer jeden w naszym kraju. Podczas ponad półgodzinnego spotkania Lisa z Michnikiem widz nie dowiedział się, że w Polsce istnieje rząd Donalda Tuska, że u władzy są Platforma Obywatelska oraz Polskie Stronnictwo Ludowe. W audycji nie pojawiły się aktualne problemy. Nie było Baracka Obamy, kryzysu finansowego, nie było problemu Gruzji, bezradnego NATO czy tarczy antyrakietowej i rury bałtyckiej” – pisze Semka.
„Za to do rangi dyktatora Polski urastał Instytut Pamięci Narodowej. Ważny okazał się proces gen. Wojciecha Jaruzelskiego, jako podłość i niegodziwość. Ważny oczywiście był też sam bohater programu – Adam Michnik. Człowiek, który na jednym oddechu potrafił snuć najgorsze insynuacje wobec tych, którzy mu się w Polsce nie podobają, a równocześnie skarżyć się, że wszyscy nim pomiatają” – dodał Semka.
„Michnikowszczyzna – opis choroby” to tytuł książki innego publicysty, Rafała Ziemkiewicza. Według niego, „Michnikowszczyzna – to nie tylko zespół głoszonych przez Michnika tez i postulowanych przez niego zachowań. To grono ludzi współtworzących jego propagandową linię w ‘Wyborczej’. To rzesza polskich inteligentów i jeszcze liczniejsza – półinteligentów, którzy ulegli graniczącemu z amokiem uwielbieniu dla redaktora naczelnego ‘Wyborczej’ jako wyroczni etycznej, politycznej i intelektualnej”.
Do metod stosowanych przez Michnika Ziemkiewicz zalicza „zakrzykiwanie i zamilczanie, etyczny szantaż, moralny terror, arbitralne wyrokowanie, co podłe, a co szlachetne”. Zarzuca mu także „żonglerkę faktami, osobami i cytatami, byle tylko pozwalała każdą postać historyczną i każdy autorytet zaprząc do bieżących kampanii”, jakie Michnik w danym momencie prowadzi. Siłą swego pióra potrafił nie dopuścić do dekomunizacji, stworzyć wrażenie, że opcja patriotyczno-katolicka (czyli Polska zabójców Narutow
icza) jest większym zagrożeniem niż postkomuna, a Jaruzelskiego wykreować na bohatera, Kuklińskiego zaś na zdrajcę.
Trudno jednak zgodzić się z Ziemkiewiczem, że Michnik poniósł klęskę. Mimo że wszystkie wywodzące się z jego libertyńsko-lewicowych kręgów kolejne ruchy polityczne – Ruch Obywatelski-Akcja Demokratyczna, Unia Demokratyczna, Unia Wolności czy nieudana próba sojuszu z postkomuną spod znaku Lewicy i Demokratów – ostatecznie spełzły na niczym, rząd dusz nadal sprawuje obóz „Gazety Wyborczej”. I prawdopodobnie Michnik będzie temu obozowi patronował także zza grobu, tak jak to już czyni obecnie Jacek Kuroń.
Mimo że po zachorowaniu na gruźlicę przed dwoma laty Michnik już nie bierze zbyt czynnego udziału w kierowaniu redakcja, „Gazety Wyborcza” nadal pozostaje obowiązkową lekturą dla polskiej klasy politycznej wszelkich orientacji jak i wyrocznią dla rzesz swoich wiernych czytelników. Nawet ludzie niezgadzający się z michnikowszczyzną lub obojętni politycznie wiedzą, że jak drobne ogłoszenie czy nekrolog to koniecznie w „Wyborczej”. Także podczas programu-wywiadu red. Lisa telewidzowie mogli się wypowiedzieć SMS-ami, czy argumenty Michnika ich przekonały. „Tak” odpowiedziało 56 procent, „nie” – 44 procent.
Robert Strybel
Czy Polską rządzi Michnikowszczyzna?
- 11/07/2008 05:45 PM
Reklama








