Truman, Nixon i Carter osiągnęli dno aprobaty społecznej, odpowiednio w 1952, 1974 i 1980 roku a efektem takiego stanu spraw było to, że za każdym razem, po wyborach, partia opozycyjna przejęła Biały Dom. Obecnie, aprobata dla Busha jest tak samo niska, jak u tych poprzedników. Co będzie z Białym Domem?
Potężna fala unosi demokratów. Mają więcej pieniędzy, nadają więcej programów wyborczych, są lepiej zorganizowani w terenie, ich spotkania przyciągają tłumy nastawione z większym entuzjazmem, tabuny medialne krążą po ich obozie. Są faworytami ludzi rejestrujących się do wyborów.
Tak wygląda rewolucja w wydaniu amerykańskim. Jej efektem może być władza sprawowana przez triumwirat: Obama, Pelosi i Reid. Czego można oczekiwać? Oto, co z pewnością nastąpi, zdaniem Pata Buchanana, w ciągu pierwszych stu dni nowego prezydenta, cytat z artykułu:
„Szybka amnestia dla 12 do 20 milionów cudzoziemców, nielegalnie przebywających w kraju, przymusowe nadawanie im obywatelstwa i ich rejestracja [na listach wyborczych], jak w latach Billa Clintona. Stany Newada, Kolorado, Nowy Meksyk i Arizona niebawem staną się obszarami poza zasięgiem republikańskich kandydatów na prezydenta, co się już dzieje w Kalifornii.
Bezpieczeństwo granic zaniknie. Ameryka będzie miała wirtualną, otwartą granicę z Meksykiem mającym 110 milionów mieszkańców.
Nałożone będą większe podatki na pięcioprocentową grupę najlepiej zarabiających pracowników, tych, na których spoczywa 60 procent obciążenia podatkami od dochodów [indywidualnych]. Czeki, dziesiątkami milionów, pójdą do ludzi, którzy nie płacą federalnego podatku od dochodów a którzy stanowią 40 procent całości. To będzie redystrybucja bogactwa, jego rozprzestrzenienie – jak mawia ten człowiek.
Ludziom, którym najlepiej się powodzi, wymierzony zostanie większy podatek na ubezpieczenia społeczne. Podatek od oprocentowania oszczędności [kapitału] wzrośnie od 15 do 20 procent. Cięcia podatkowe, te od Busha, zostaną wyrzucone a wprowadzony zostanie na nowo podatek od spadków.
Dwaj czy trzej najbardziej liberalni prawnicy, z gatunku Ruth Bader Ginsberg i John Paul Stevens, zostaną mianowani do Sądu Najwyższego. Kandydaci „postępowi” zapełnią sądy rejonowe i apelacyjne.
Specjalne postanowienia, chroniące homoseksualistów, zostaną wpisane do ustaw o prawach obywatelskich, w siłach zbrojnych gejowie i lesbijki wyjdą z ukrycia. Zasada „nie pytaj, nie ujawniaj” pozostanie martwa.
Po uznaniu małżeństw tej samej płci, uznaniu wymuszonym przez sędziów, Kongres i sądy nowego prezydenta doprowadzą do podobnych wymuszeń we wszystkich stanach.
Po przyjęciu ustawy o swobodzie wyboru („Freedom of Choice Act”) zniesione zostaną wszelkie ograniczenia stanowe na dokonywania aborcji. Ameryka będzie najbardziej pro-aborcyjnym krajem na ziemi.
Polityka zatrudniania i awansowania bez względu na rasę, płeć i orientację seksualną („affirmative action”) będzie egzekwowana rygorystycznie w rządzie i sektorze prywatnym.
Wprowadzone zostaną powszechne ubezpieczenia zdrowotne, obejmujące imigrantów legalnych i nielegalnych, co będzie magnesem przyciągającym resztę świata do przyjazdu do Ameryki, oczywiście nielegalnie przez granice.
Już w grudniu albo na początku nowego roku nowe władze federalne skierują pomoc do władz stanowych i lokalnych dla podtrzymania tempa i wielkości wydatków.
Po pierwszym roku prezydentury Obamy wystąpi po raz pierwszy deficyt budżetowy na poziomie biliona dolarów. Ten deficyt będzie pierwszym z wielu następnych”.
Opracowane na podstawie artykułu „Obama’s First 100 Days”, opublikowanego w Internecie z datą 28 października, autor Patrick J. Buchanan.
Andrzej Niedzielski
Stan upojenia
- 11/07/2008 05:47 PM
Reklama








