Mamy 44. prezydenta Stanów Zjednoczonych. Został nim Barack Obama. W chicagowskim Parku Granta 200 tysięcy ludzi wysłuchało jego przemówienia wygłoszonego godzinę po tym, jak media poinformowały wyborców, kto jest zwycięzcą wyścigu wyborczego. Barack Obama pojawił się na scenie politycznej w odpowiedniej chwili i w odpowiednim anturażu. Jego przemówienie było znakomite pod każdym względem. Harmonia, jaka nawiązała się między mówcą a słuchaczami, była tak doskonała, że przemówienie to, tak jak i mówca, przejdą do historii Stanów Zjednoczonych.
Teraz pozostaje nam nadzieja, że wiele spraw dotychczas nierozwiązanych zostanie rozwiązana przez nową administrację. Nie będzie to droga łatwa, ponieważ stopień komplikacji w globalnym świecie już dawno wymknął się spod kontroli tylko jednego centrum, chociaż to centrum dalej udawało, że nadal panuje nad rozwojem sytuacji na świecie. Czy ta nowa administracja da sobie z tym radę, przekonamy się za cztery lata w czasie następnych wyborów. Dotychczas nam panująca administracja reaguje dość nieoczekiwanie na symptomy obecnego kryzysu. Kiedy okazało się, że ten “globalny” świat wpadł w pułapkę zastawioną przez własne banki, wszyscy potracili głowy i zaczęli sypać forsą, której nie było. Politycy dawniej poważnych krajów zaczynają przypominać kuglarzy wyciągających z kapelusza miliardy zamiast królika. Na ratowanie instytucji finansowych w EU znajdują się wirtualne, nieistniejące miliardy euro, a na ratowanie polskich stoczni nie ma pieniędzy."
Wyborcy amerykańscy nadzieję na poprawę skupili wokół wyborów prezydenckich i osoby nowego prezydenta Ameryki. Patrząc na wiec w Parku Granta odnosi się wrażenie, że nowa prezydentura, która powstała z woli wyborców, będzie przełomem w najnowszej historii Stanów Zjednoczonych. A w Polsce dalej trwa przepychanka między premierem a prezydentem, wokół formalnego problemu, kto ma Polskę reprezentować na kolejnym szczycie UE. Media mają o czym pisać i co pokazywać, czyli igrzyska trwają nieprzerwanie od dnia ogłoszenia wyników wyborów do dnia następnych wyborów.
W Polsce obserwujemy najdłuższe kampanie wyborcze w historii nowożytnej. Polityków nowej Polski interesuje ich własna kariera. Oni nawet nie mają czasu na popełnianie błędów. Tam cała para idzie w gwizdek. Szczególnie ich interesuje gwizdek sędziów piłkarskich. Afera wokół PZPN ciągnie się od paru lat. Po wyborze nowego prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej, a został nim znany piłkarz Grzegorz Lato, media polskie uznały, że nic się w PZPN nie zmieniło.
Grzegorz Lato kojarzony jest przez miedia z dawnym układem i nie uzyskał medialnej akceptacji ze strony rządu Platformy Obywatelskiej. Niby jest demokracja, ale według mediów, jak się wybiera prezesa, to powinien on mieć “namaszczenie” oficjalnych czynników rządowych, ponieważ rząd w Polsce nie widzi większych problemów od tych, jakie narosły w PZPN.
Na stronie internetowej Polityki przeczytałem interesujący wpis autora podpisującego się “mikesz”. Cytuję: Wszyscy oczywiście walą w PZPN, to wróg publiczny nr 1. Pragnę jednak przypomnieć o spółce prawnej Ekstraklasa S.A., o której autonomię kiedyś toczono straszne boje. W ramach jej kompetencji znajdują się między innymi bezpieczeństwo na stadionych, sprawy sędziowskie, czyli te sprawy, które bulwersują gawiedź. Niestety mało kto zajmuje się problemem odpowiedzialności tej spółki. Tak przy okazji pragnę przypomnieć, że szefem jest Andrzej Rusko, stary znajomy premiera Schetyny z działalności w Śląsku Wrocław, a więc człowiek, którego raczej nie należy ruszać. A zresztą i kasa jakby nie ta co w PZPN – koniec cytatu.
Po przeczytaniu tego wpisu niechęć oficjeli do nowego prezesa PZPN nabiera zupełnie nowego znaczenia. Czas zmienia proporcję i wagę spraw, a niektóre z nich są zupełnie zapomniane. Jak wielu z nas pamięta, Zbigniew Ziobro, były minister sprawiedliwości w rządzie PiS, zrzekł się immunitetu poselskiego 3 września br., ale do tej pory, a minęło już dwa miesiące, nie usłyszał zarzutów. Jeśli prokuratura nie utrzyma obecnych zarzutów i zmieni kwalifikacje czynów, to raz jeszcze będzie musiała występować do Sejmu o uchylenie immunitetu Zbigniewowi Ziobrze.
Czy tak ma wyglądać ta obiecywana sprawność nowej administracji? Również o sprawie Marka Dochnala dalej cisza. Prawdopodobnie nowym elitom zależy na tym, aby tej głośnej sprawy nie dotykać, a nuż wyjdą na światło dzienne nieoczekiwane epizody z życia wyższych sfer?
5 listopada 2008
www.wojciechborkowski.com
A imię jego “44” - Okiem felietonisty
- 11/07/2008 05:51 PM
Reklama








