Chicago (Inf. wł.) – Odczuwalne w ostatnich miesiącach symptomy kryzysu finanasowego w Stanach Zjednoczonych wywołują przyspieszone bicie serca u każdego nieomal posiadacza domu, budowniczego lub potencjalnego nabywcy nieruchomości.
Krach na rynkach finansowych i zamknięcie przez banki przysłowiowego kurka z pożyczkami spowodowało panikę na rynku nieruchomości.
Wartość budynków w drastyczny sposób zmalała. Nie zmalała natomiast wartość kredytów hipotecznych zaciągniętych na ich zakup i wysokości podatków, które właściciele muszą płacić za ich posiadanie. Te ostatnie zresztą zostały dwa lata temu przeszacowane przez biuro asesora do wartości, która w owym czasie sięgnęła zenitu. Właścicielom nie pozostaje więc nic innego jak płakać i płacić lub wyprowadzić się z domów.
W krańcowej sytuacji zapewne najmniej łez wyleją ci, którzy zaciągnęli kredyty z opcją zerowej własnej wpłaty. Przynajmniej nie stracą swoich pieniędzy, a”jedynie” zmarnują swoją historię kredytową. Co jednak mają powiedzieć te osoby, które włożyły w zakup nieruchomości 25 procent swoich oszczędności lub więcej i rynek dawno już ich pieniądze połknął, a przed oczami stoi widmo bankructwa? A co czeka tych, którzy w wyniku krachu na rynku stracili lub w najbliższym czasie stracą pracę? Co powinni zrobić, żeby zachować dach nad głową?
Na te i wiele innych pytań nurtujących zwykłych obywateli odpowiedzi i porad starali się udzielić pracownicy biura sekretarza Sądu Okręgowego Dorothy Brown uczestniczący w spotkaniu, które w minioną sobotę z inicjatywy szefowej sądu odbyło się w siedzibie Związku Narodowego Polskiego przy 6100 N. Cicero.
Elduna Wilks z biura Dorothy Brown wyznała, że inicjatywa zorganizowania cyklu spotkań informacyjnych dla właścicieli domów na temat, w jaki sposób uchronić się przed „foreclosure”, wypłynęła po tym, jak na wokandzie sądowej drastycznie wzrosła w ostatnim czasie ilość spraw o odebranie domów ich właścielom, którzy nie są w stanie spłacać swoich pożyczek.
Podczas spotkania odbywały się seminaria na temat możliwości ubiegania się o przefinansowanie dotychczasowych kredytów. Okazuje się, że niektóre banki odstępują od procedury odbierania domów w stosunku do właścicieli zalegających ze spłatą kerdytów. Proponują niższe odsetki lub czasowe zawieszenie spłat.
Do pierwszego grudnia można jeszcze ubiegać się o obniżenie podatku. Na miejscu można było otrzymać odpowiednie kwestionariusze, które po wypełnieniu należy złożyć w urzędzie powiatowym. Pomoc prawną oferowały biura prawnicze, agencje ubezpieczeniowe proponowały korzystniejsze stawki itp.
Czy to jednak w zasadniczy sposób może wpłynąć na sytuację zagrożonych utratą dopływu stałych środków finansowych właścicieli? Osobiście bardzo w to wątpię. To przysłowiowa kropla w morzu potrzeb.
Być może o wiele lepiej by było, gdyby przyznana w kwocie 700 miliardów dolarów pomoc rządu amerykańskiego trafiała do banków na konkretny cel – zawieszenie na rok lub dwa spłaty kredytów dla właścicieli zagrożonych bankructwem gospodarstw domowych, a nie do dyspozycji instytucji finansowych, które – jak wnioskować można z docierających do społeczeństwa zdawkowych informacji – bardzo często są przeznaczane na wielomilionowe odprawy dla szefów i członków rad nadzorczych upadających banków.
Dla tych osób powinno się chyba pomyśleć o postawieniu ich w stan oskarżenia, za prowadzenie dotychczasowej, zbyt liberalnej polityki kredytowej, niż dodatkowo nabijać im kabzy. Rozdawnictwo pożyczkowe uprawiane banki przez ostatnie cztery lata w pogoni za każdym klientem, który byleby tylko podpisal wniosek o pożyczkę, doprowadziło do obecnego krachu, a w konsekwencji do „przegięcia” w drugą stronę.
Dzisiaj żąda się od kupującego nie tylko znakomitych referencji kredytowych, ale także dużego udziału własnego. Najchętniej banki udzielałyby kredytu tym, których stać na 25% wkładu własnego lub więcej, mających stałą, najlepiej federalną, stanową lub miejską pracę, a wydatek na spłatę kredytu nie przekraczałby jednej czwartej dochodów rodziny w miesiącu. To z kolei ideał, który gdyby był do tej pory przestrzegany, to z pewnością grupa Polaków posiadających domy w naszym powiecie byłaby mniejsza o połowę. Nasi rodacy nie zawsze spełniają „książkowe” wymogi zaciągania kredytu, ale biorą go z myślą, żeby solennie spłacać. Trzeba im tylko zagwarantować spokój i pracę, ale i z tą niestety coraz trudniej.
Tekst i zdjęcia:
Andrzej Baraniak/NEWSRP
W obliczu kryzysu - Akcja informacyjna biura sekretarza sądu okręgowego Dorothy Brown i ZNP
- 12/02/2008 10:43 AM
Reklama