Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
czwartek, 10 lipca 2025 12:09
Reklama KD Market

Podzielone zdania lekkoatletów na temat zmian regulaminowych

Od przyszłego roku zostaną w niektórych mityngach oraz w drużynowych mistrzostwach Europy w lekkiej atletyce wprowadzone innowacyjne reguły rozgrywania poszczególnych konkurencji. Zdania zawodników w tej kwestii są podzielone.


"Mamy wiele wątpliwości. Jest zarówno wiele za, jak i przeciw, ale jesteśmy sceptycznie nastawieni do zmian. Każdy ma oczywiście swoją słuszność. Osobiście najmniej bym oponowała jeśli chodzi o zlikwidowanie falstartów" - powiedziała PAP przedstawicielka rady zawodniczej EAA, piąta tyczkarka pekińskich igrzysk, Monika Pyrek.


Jednym z pomysłów lekkoatletycznych władz, by skrócić czas rozgrywania zawodów jest dyskwalifikacja każdego biegacza, który ruszy przed strzałem sędziego. Najbardziej poszkodowani będą sprinterzy i płotkarze.


"Jestem do tego pozytywnie nastawiony. Jestem otwarty na takie propozycje, bo sam zbyt wielu falstartów nie popełniam, a wiadomo, że dla zawodnika też nie jest przyjemne, gdy musi po kilka razy wchodzić w startowe bloki. Zobaczymy jednak jak to się będzie spisywać w praktyce" - skomentował w rozmowie z PAP Artur Noga, który w biegu na 110 m ppł w Pekinie zajął piąte miejsce.


W skoku wzwyż i o tyczce zawodnicy będą mieli możliwość w czasie całego konkursu do czterech zrzutek.


"Już teraz lekkoatletyka jest dyscypliną wymagającą dla kibica i nie wszystkie reguły są zrozumiałe. Po wprowadzeniu zmian, może się okazać, że będzie to jeszcze bardziej zagmatwane niż było. Ktoś zaraz będzie się zastanawiał, dlaczego dany zawodnik trzy razy atakuje tę samą wysokość, a następną może już tylko raz" - dodała wicemistrzyni świata z 2005 roku i Europy z 2006 Pyrek.


Najgorszym pomysłem według zawodniczki MKL Szczecin jest zdejmowanie z bieżni ostatniej trójki biegaczy w rywalizacji na 3000, 5000, 10 000 i 3000 m z przeszkodami.


"Może się tak zdarzyć, że słabszy biegacz nie będzie miał w ogóle wyników w danym sezonie, bo będzie bez przerwy ściągany. W jaki sposób miałby być w tym przypadku weryfikowany? Nawet jeżeli się poprawił, nie będzie o tym wiedział. To dla mnie mocno kontrowersyjne i ludzko nieładne, bo człowiek trenuje, a potem nie może dokończyć rywalizacji" - oceniła Pyrek.


Całkiem innego zdania jest brązowy medalista mistrzostw świata z 2001 roku w biegu na 800 m Paweł Czapiewski, który znany jest z tego, że dopiero na ostatnich metrach atakował swoich rywali, a często na początku rywalizacji zamykał stawkę.


"Jestem jak najbardziej za. W każdej sportowej dyscyplinie potrzebne są zmiany, a lekkoatletyka jest bardzo konserwatywna i by zachęcić widzów do przyjścia na stadion potrzebne są nowe rozwiązania" - powiedział PAP halowy mistrz Europy z 2002 roku.


"Jestem pewien, że znajdą się ludzie, którzy twierdzić będą, że to zamach na Królową Sportu, ale nawet dla mnie oglądanie przez 13 minut biegaczy, którzy kręcą tylko kółka, a na mecie pierwszy i tak jest zawsze Kenenisa Bekele staje się nudne. Trzeba znaleźć jakiś sposób, by to uatrakcyjnić. Przecież w Formule 1 też tylko jeżdżą, a interesują się tym miliony ludzi" - zauważył Czapiewski.


Lekkoatletyczne federacje zastrzegły sobie, że najpierw przez dwa lata nowe zasady będą testowane, a potem będzie czas na dyskusje i analizę, czy zostanie to wprowadzone na stałe i w jakiej formie.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama