Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama KD Market

Wojenny rachunek sumienia (Korespondencja własna z Tel Awiwu)

Trudno przejść do porządku dziennego nad tragedią w Gazie. Od chwili, gdy ogłoszono przerwanie ognia o godzinie 2 w nocy, Pelestyńczycy w Gazie nie zmrużyli oka czekając na wschód słońca. Wszyscy chcieli na własne oczy zobaczyć popalone szkielety domów i powszechne zniszczenia, jakie pozostawiła po sobie armia izraelska. Ci, którzy wcześniej uciekli na południe, a teraz wrócili, nie mogli poznać okolicy, która wyglądała jak po potężnym trzęsieniu ziemi. Ludzie szukali swoich domów, znajomych ulic i sklepów, ale prawie wszystko zostało zamienione w gruzy.

Podczas działań wojennych armia izraelska ogłosiła cały teren Strefy Gazy zam-kniętym obszarem wojskowym i nie wpuszczała tam ani dziennikarzy miejscowych, ani zagranicznych. Prawie wszystkie relacje telewizyjne oparte były na doniesieniach Al Dżaziry lub innych sieci arabskich. Obrazy, jakie docierały do Izraela, przechodziły przez gęste sito cenzury wojskowej. Dzisiaj już wiadomo, że cenzura blokowała “drażliwe” zdjęcia z terenu.

Było jasne, że walka na taką skalę w gęsto zabudowanym i zaludnionym terenie pociągnie za sobą duże ofiary również wśród ludności cywilnej. Nie było również tajemnicą, że Hamas posługuje się ludnością jako żywą tarczą. Wielu hamasowców ukrywało się w szpitalach, szkołach i budynkach mieszkalnych zamienionych przez nich na zaimprowizowane barykady.

A mimo wszystko, gdy okazało się jak wielkie straty poniosła niewinna ludność palestyńska, nawet najwięksi poplecznicy tej wojny zaczęli zadawać pytania, czy nie można było tego zrobić inaczej. Czy musiało zginąć aż tyle cywilów? I dlaczego wśród ofiar jest tyle dzieci? Pytań jest wiele, odpowiedzi mało. Już teraz rozlegają się głosy, że nie należało wprowadzać do akcji jednostek pancernych i ciężkiej artylerii.

Okazało się, że o ile ataki z powietrza były bardzo wyważone i obejmowały tylko obiekty o charakterze strategicznym, to operacja lądowa siłą rzeczy, była o wiele mniej dokładna. Czy większość ofiar wśród ludności cywilnej była rezultatem pomyłek i “niezdyscyplinowanych” pocisków, czy też armia izraelska nie bardzo liczyła się z możliwymi skutkami wojennej nawałnicy? Również na to pytanie nie ma jeszcze jasnych odpowiedzi. Strona palestyńska twierdzi, że Izraelczycy z premedytacją prowadzili wojnę nie tylko z Hamasem, ale również z cywilną ludnością Strefy Gazy. Izraelczycy energicznie temu zaprzeczają, ale widok Gazy, Chan Junes, Sabry, Rafijach i Kisufim w każdym wypadku zmusza do refleksji i myślenia.

Według ekspertów zagranicznych na odbudowę Strefy Gazy trzeba będzie wydać wiele miliardów dolarów. Można to zrobić w ciągu dwóch lat, jeżeli panować będzie pokój. Już teraz Arabia Saudyjska zaoferowała na ten cel sumę w wysokości 1 mld dolarów, co jak na możliwości tego państwa stanowi przysłowiową kroplę w morzu.

Z obliczeń dokonanych swojego czasu przez izraelsko-amerykańską Fundację Gospodarki Bliskiego Wschodu wynika, że za 1 procent rocznych dochodów świata arabskiego z ropy naftowej można byłoby całkowicie zlikwidować problem wszystkich uchodźców palestyńskich. Nawet Jasser Arafat mówił kiedyś, że gdyby Arabowie tylko trochę chcieli, można byłoby zamienić Autonomię Palestyńską w drugi Singapur.

Jedno jest pewne, po wojnie w Strefie Gazy Palestyńczycy o wiele bardziej nienawidzą Izraela i jeszcze bardziej nienawidzą swoich arabskich “braci”, którzy jak zawsze również teraz pozostawili ich na pastwę losu.
Henryk Szafir
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama