Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
niedziela, 7 grudnia 2025 04:51
Reklama KD Market

Wielka recesja

Mija kilkanaście dni po zmianie warty w Białym Domu. Wydaje się, że dominuje uczucie ulgi, bo nikt nie może już niczego więcej popsuć w gospodarce i do tego udawać, że wszystko jest w należytym porządku. Teraz jest czas na naprawę.

Prezydent, który odszedł z urzędu, nie cieszy się prawie żadnym uznaniem. Więc wielka prasa skrzętnie korzysta z okazji, aby radzić mu, żeby wziął przykład z jednego z poprzedników i tym sposobem ratować oraz zachować swą historyczną twarz. Takim poprzednikiem, najczęściej wymienianym, jest Herbert Hoover (prezydent 1929-1933, Wielki Kryzys przypadł na jego kadencję), do którego George W. Bush jest coraz częściej przyrównywany. Po odejściu z urzędu, a kryzys trwał nadal, Hoover zajął się pracą społeczną z taką pasją, że pod koniec życia zajmował czołowe miejsce na liście najbardziej podziwianych postaci (lista Gallupa), ba, stał się nawet twórcą UNICEF, agendy ONZ na rzecz dzieci. Jeśli zaś Bush pójdzie w ślady prezydenta Jimmy Cartera, to jak Carterowi może uda mu się podwoić uznanie społeczne, tyle że nie w polityce.

Z innej strony, z ABC News, dochodzą nieprzyjemne wiadomości o tym, że niektóre wielkie firmy, konkretnie Citigroup (to z nią Bank Handlowy robi interesy w Polsce), marnują pieniądze przeznaczone na pomoc, dokonując zakupu firmowych odrzutowców – odrzutowiec dla tej firmy ma kosztować pięćdziesiąt milionów. Ten zakup prawdopodobnie zostanie anulowany, jak mówi George Stephanopoulos, bo Senat oburza się in gremio, a poszczególni senatorowie zadają pytanie jako swego rodzaju przesłanie: czy ta firma przypadkiem sobie nie kpi (are you kidding me?), dodając, że tak nie można postępować (this cannot be). Domagają się też innej odpowiedzi od firmy.

Rozważany pakiet pomocy o wartości już 825 miliardów, powiada Stephanopoulos, nie zyskuje popularności na Kapitolu, co oznacza, że nowy prezydent nie ma takiego poparcia, jakiego by sobie życzył. Za ABC News: w środę, 27 stycznia Izba Reprezentantów przyjęła prezydencki pakiet pomocy dla gospodarki, głosami 244 – za, 188 – przeciwko, przy czym ani jeden republikanin nie głosował za przyjęciem.

Gdy kryzys potęgował się we wrześniu ubiegłego roku, prezydent Bush i pracownicy Białego Domu zachowywali dziwną dwulicowość w wypowiedziach o stanie gospodarki amerykańskiej, osładzając gorzką prawdę o tym, co się rzeczywiście dzieje. To jest cecha nie tylko administracji amerykańskiej, oczywiście. Jednak, jak pisze tygodnik „Time”, prezydent Bush podniósł technikę hipokryzji do zaskakująco wysokiego poziomu. Urzędnik Białego Domu i szef federalnego departamentu byli zwalniani ze stanowiska, jeśli powiedzieli prawdę, np. doradca prezydenta ds. gospodarczych, Larry Lindsay, który w 2002 roku publicznie ocenił koszt wojny w Iraku na 100 do 200 miliardów, znacznie więcej niż koszty oficjalnie przyjęte przez Biały Dom; czy też sekretarz skarbu, Paul O’Neill, który został zwolniony za publiczne ostrzeżenia, że deficyt narasta i tendencja jest długotrwała.„
Lekceważenie rzeczywistości, a przede wszystkim rzeczowej ekspertyzy,” pisze tygodnik, „całkowicie zdominowało podejście Busha do gospodarki i uniemożliwiło mu rozumną reakcję na rzeczywiste problemy gospodarcze, jak znana bańka na rynku nieruchomości”. Ta hipokryzja, stan wiecznego zaprzeczania, jest jednym z ośmiu grzechów głównych, które tygodnik po kolei wylicza Bushowi.

W 2001 roku odziedziczył on recesję, która musiała nieuchronnie wystąpić, bo zjawiska zagrażające stabilności gospodarczej od dawna dawały o sobie znać. Wobec takiego stanu, wszyscy wiedzieli od samego początku, że jego posunięcia w polityce gospodarczej były niezrozumiałe i są takimi nawet teraz, post factum.

Grzechem nr 1 było zniszczenie nadwyżki budżetowej pozostającej po Clintonie, w sytuacji gdy w Kongresie wypracowano ponadpartyjny konsens w sprawie odpowiedzialnego zarządzania finansami publicznymi. Nie zwracając uwagi na nadwyżkę i konsens, Bush obniżył podatki i zwiększył wydatki federalne. Deficyt był natychmiastowy, a wojna w Iraku okazała się najpoważniejszym czynnikiem generującym coraz większy deficyt.

Jego polityka gospodarcza dokładnie naśladowała decyzje Ronalda Reagana, ale mimo to stała się niewłaściwym podejściem w czasie, w którym gospodarka kraju potrzebowała akurat innych środków zaradczych – okazało się, że cięcia podatkowe Busha przyniosły korzyści wyłącznie bogatym. A Reagan obniżył przecież podatek od oprocentowania depozytów bankowych i jednocześnie uwolnił osoby wysoko zarabiające od nadmiernych podatków (to dotyczyło zarobków w klasie średniej).

Następne grzechy. Rynek finansowy wymknął się spod kontroli tak samo Białego Domu jak Kongresu, wobec gwałtownego rozwoju nowych instrumentów finansowych i oderwania się rynku finansowego od innych działów gospodarki. Zaś hasło „społeczeństwa własnościowego” stało się dymną zasłoną mającą przesłonić zagrożenia dla gospodarki. W ciągu dwóch kadencji administracji republikańskiej nie było żadnej polityki energetycznej i przez cały czas dominowała niechęć do zajęcia się zmniejszeniem zależności Ameryki od importu ropy naftowej.

Polityka zachwalająca Amerykanom życie na kredyt, czyli prowadząca ich ku nieustannemu zadłużaniu, jak dodaje tygodnik, była zabiegiem promowanym z całym cynizmem, aby odwrócić uwagę społeczeństwa od źle prowadzonej wojny, za którą odpowiada przecież głównodowodzący.

Bush oczywiście nie wyspowiada się ze swoich grzechów, mniej lub bardziej będzie bronił swych dwóch kadencji. Jednak, poza uczuciem ulgi w społeczeństwie, jest też konstytucyjna potrzeba podania pełnych informacji do wiadomości publicznej, jak pisze dziennik „Washington Post”, a przede wszystkim informacji o działaniach administracji republikańskiej w kwestii wojny z terroryzmem. W tej kwestii nowy prezydent ma podjąć decyzję o powołaniu dwupartyjnej komisji kongresowej.

Źródła:
– o radach dla prezydenta Busha pod odejściu z urzędu: brać przykład z niektórych poprzedników – Herbert Hoover czy Jimmy Carter, za tygodnikiem „Time”, artykuł „Is There a Second Act for George W. Bush?”, na Internecie z datą 21 stycznia, autorka Nancy Gibbs,
– o realizacji pierwszego pakietu pomocy finansowej: marnowanie pieniędzy (np. Citigroup), oburzenie Senatu, za ABC News, wydanie na 27 stycznia, autor komentarza George Stephanopoulos („George Bottom Line on the Economy”),
– o głównych błędach prezydenta Busha w polityce gospodarczej: powstanie deficytu, niepotrzebne naśladownictwo Ronalda Reagana, podatki, koszty wojny w Iraku, „społeczeństwo własnościowe” zasłoną dymną, czyli nieustanne zadłużanie, brak polityki energetycznej, itd., za tygodnikiem „Time”, wydanie na 16 stycznia, artykuły „A Look Back At Bush’s Economic Missteps" oraz "Bush’s Economic Mistake”, autorka Justin Fox.
– o ponadpartyjnej komisji do zbadania wojny z terroryzmem: decyzje ma podjąć prezydent Obama, za dziennikiem „Washington Post”, wydanie na 26 stycznia, artykuł redakcyjny „Week One”.
Andrzej Niedzielski
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

ReklamaDazzling Dentistry Inc; Małgorzata Radziszewski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama