Tutuł sugeruje, że można być albo jednym, albo drugim, ale Mosze Kacaw jest przykładem na to, że można być i jednym, i drugim. Zgwałcenie dwóch kobiet, napastowanie seksualne kilkunastu innych, utrudnianie śledztwa i krzywoprzysięstwo to tylko część zarzutów postawionych teraz oficjalnie w akcie oskarżenia przeciwko poprzedniemu prezydentowi Izraela, Mosze Kacawowi.
“Trzęsienie ziemi”, “Skandal bez precedensu”, “Hańba”, “Seksmaniak” pod takimi tytułami prasa hebrajska zamieściła informacje o tym, że prokuratura zakończyła prace nad aktem oskarżenia.
Sprawa nie jest nowa. Po raz pierwszy ujrzała światło dzienne 3 lata temu, gdy Kacaw był jeszcze prezydentem. Jedna z urzędniczek Pałacu Prezydenckiego złożyła skargę na policję oskarzając Kacawa o gwałt. I wtedy nastąpiła reakcja łańcuchowa: kobiety, które wcześniej bały się skarżyć na prezydenta, zaczęły jedna po drugiej zgłaszać się na policję: gwałt, próba gwałtów, szantaż seksualny i molestowanie swoich pracownic – wszystko to było na porządku dziennym, zanim jeszcze Kacaw objął najwyższe stanowisko. On sam od początku do końca udawał niewiniątko, twierdząc, że chodzi o spisek zawiązany przez jego przeciwników politycznych. Kilka tygodni po wybuchu afery Kacaw pojechał jeszcze z oficjalną wizytą do Rosji.
Podczas przyjęcia na Kremlu Putin powitał go sztubackim ‘‘maładiec’’ (zuch). Pisała o tym cała prasa. W międzyczasie śledztwo ujawniało coraz to nowe fakty. Powstawał nieznany wcześniej obraz Kacawa, seryjnego maniaka seksualnego, który był przekonany, że prezydentura jest swoistą kamizelką ochronną, która zagwarantuje mu bezkarność. Ale presja mediów i społeczeństwa zrobiła swoje: po kilku miesiącach Kacaw musiał ustąpić.
Przed tym jego obrońcy umówili się z prokuraturą, że Kacaw przyzna się do molestowania i szantażowania seksualnego, w zamian za co akt oskarżenia nie będzie zawierał zarzutu gwałtu. W chwili gdy sąd miał zatwierdzić powyższą umowę, Kacaw postanowił zagrać va banque i wycofał się twierdząc, że jest zupełnie niewinny.
Wokół sprawy zaległa cisza. Policja, prokuratura i radcy prawni nabrali wody w usta – nawet media nie podejrzewały, co się święci. I dopiero teraz wybuchła bomba. Akt oskarżenia w nowej wersji, przygotowywany po cichu przez prawie 2 lata, jest o wiele poważniejszy od poprzedniego. Sprawa w sądzie rozpocznie się prawdopodobnie za 2 miesiące. Kacawa broni cała bateria najlepszych i najdroższych izraelskich adwokatów. Grozi mu kara do 20 lat więzienia.
Henryk Szafir
Prezydent czy seksmaniak? - (Korespondencja własna z Tel Awiwu)
- 03/16/2009 03:22 PM
Reklama








