Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
niedziela, 7 grudnia 2025 06:48
Reklama KD Market

Nowa Zelandia pójdzie w ślady Łodzi? - Polonica w mediach USA i świata

Nowozelandzkie władze rozważają możliwość wypróbowania u siebie polskiej metody radzenia sobie z niesfornymi młodymi kierowcami, traktującymi ulice miast jak tor wyścigowy - donosi dziennik „The New Zealand Herald”. Policja Nowej Zelandii gotowa jest, wzorem Łodzi, poprzeć legalne wyścigi uliczne, chociaż rozwiązanie problemu może ostatecznie przynieść kryzys ekonomiczny - informuje autor anonimowego doniesienia pt. „Police consider legalised street races to deal with boyracers”.

- Jeśli to się sprawdza, warto spróbować - powiedział w wywiadzie dla agencji NZPA prezydent Stowarzyszenia Policji Greg O'Connor. - Nigdy nie mów nigdy.
Władze municypalne w Łodzi skutecznie radzą sobie z problemem nielegalnych wyścigów ulicznych, organizując wyścigi legalne na głównej ulicy 780-tysięcznego miasta. Jest ono obecnie uznawane - jak podaje autor tekstu powołując się na pismo „Police News” - za „stolicę Polski ulicznych wyścigów”.
Łódzka policja przekonała się, że liczba nielegalnych wyścigów ulicznych zmalała o 80-90 procent po wprowadzeniu w mieście co miesiąc jednego wieczoru legalnych wyścigów samochodowych. Polska - tu nowozelandzki dziennikarz przytacza dane raczej mocno zdezaktualizowane - to kraj kwitnący gospodarczo, o rosnącej w siłę walucie narodowej i malejącym bezrobociu, co powoduje dynamiczny rozwój motoryzacji i pojawienie się wielu nowych kierowców.

Polski przykład może jednak się nie sprawdzić na Antypodach, ponieważ wielu problematycznych kierowców w Nowej Zelandii nie przejawia szczególnego zainteresowania wyścigami, ale raczej głośną jazdą w terenie zabudowanym, gdzie mogą ich słyszeć inni członkowie społeczeństwa - czytamy rzecz odnoszącą się, z czego autor najwyraźniej nie zdaje sobie sprawy, jakże trafnie również do sytuacji w Polsce.

- Nie chodzi o ściganie się, ale o samo zachowanie - powiedział O'Connor już wyraźnie o sytuacji w obu krajach. - Większość tych kwestii bierze się najnormalniej ze złych manier. W tym przypadku dochodzi do tego samochód.
Legalizacja wyścigów ulicznych w Nowej Zelandii wymagałaby w pierwszym rzędzie spełnienia ścisłych wymogów bezpieczeństwa wydanych przez Departament Pracy - czytamy. Szybka jazda w terenie zabudowanym może stanowić niebezpieczeństwo dla ludzi.

- Będzie dochodzić do kolizji. Będą wypadki śmiertelne. Dlatego właśnie obowiązują tak ścisłe zasady w formalnych wyścigach samochodowych - zaznaczył cytowany prezes Police Association, dodając, iż być może obecna recesja ekonomiczna samoistnie doprowadzi do zmniejszenia w Nowej Zelandii liczba aut prowadzonych przez kierowców sprawiających kłopoty.
Darek Jakubowski
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

ReklamaDazzling Dentistry Inc; Małgorzata Radziszewski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama